ECHO pokazuje się, że oprócz ciekawej idei ważna jest także odpowiednia realizacja. Tej próżno szukać w debiutanckiej grze byłych pracowników IO Interactive.
ECHO pokazuje się, że oprócz ciekawej idei ważna jest także odpowiednia realizacja. Tej próżno szukać w debiutanckiej grze byłych pracowników IO Interactive.
Naprawdę tego żałuję, bo przydługi wstęp do gry (o nim więcej za moment) jest naprawdę intrygujący. Główna bohaterka to En, czyli astronautka wybudzona ze snu po wielu latach hibernacji, która wykorzystując liczne wskazówki sztucznej inteligencji rusza w niebezpieczną podróż. Celem protagonistki jest dotarcie do Pałacu, gdzie będzie musiała odkryć liczne tajemnice tego miejsca. Wszystko po to, by wskrzesić pradawną cywilizację. Może się wydawać, że autorzy wykorzystali oklepany motyw i w istocie tak jest, ale mimo to parę razy udało się im mnie zaskoczyć, więc ogólnie rzecz biorąc fabuła w ECHO wypada jak najbardziej na plus.
Szkoda tylko, że opowieść rozkręca się bardzo powoli. Ukończenie całej kampanii zajmuje raptem pięć godzin, czyli niewiele, z czego pierwszych kilkadziesiąt minut to podróż do wspomnianego już Pałacu, gdzie praktycznie nie spotkamy żadnych przeciwników ani nie będziemy musieli rozwiązać jakiejkolwiek zagadki. Autorzy zdecydowanie powinni skrócić ten fragment, bo ECHO na początku sprawia wrażenie bycia kolejnym "symulatorem chodzenia", ale nim nie jest, o czym przekonujemy się niestety dopiero po godzinie grania.
Wchodząc do Pałacu również nie natrafimy (przynajmniej na początku) na jakiekolwiek oznaki życia, nadal posiłkując się jedynie poleceniami wydawanymi przez sztuczną inteligencję. Dopiero z czasem na naszej drodze staną - delikatnie rzecz ujmując - intrygujące postacie do złudzenia przypominające sylwetkę głównej bohaterki. I tutaj rozpoczyna się najciekawsza część rozgrywki, a zarazem element, który wyróżnia ECHO na tle innych przygodówek akcji z perspektywy trzeciej osoby, wyjaśniając przy okazji, dlaczego gra otrzymała właśnie taki tytuł.Echo kojarzy się głównie z powtarzaniem głosów, ale jeśli chodzi o recenzowaną produkcję, to tutaj wszystkie wrogo nastawione postacie naśladują działania En, czyli poczynania gracza. Twórcy przygotowali całkiem zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji, która potrafi nauczyć się zachowań osoby zasiadającej przed monitorem i powtarzać je w toku rozgrywki. Brzmi to ciekawie i naprawdę takie jest, bo chcąc rozprawić się z wrogami musimy niejako walczyć sami ze sobą. Spróbujcie strzelać do przeciwników, a przekonacie się, że niedługo później oni również sięgną po broń. Będziecie nieustannie biegać, klony z czasem zaczną was gonić. Fajnie, prawda?
System ten oczywiście pozwala na to, by przechytrzyć wrogów i uciec do kolejnego pomieszczenia. Nagradza kreatywność i pomysłowość, sprawiając mnóstwo frajdy w momencie, kiedy zdołamy opanować zasady jego działania i osiągnąć postępy w kampanii. Bardzo dobrze rozwiązano także kwestię momentu, w którym gra informuje nas, że przeciwnicy nauczyli się powtarzać nasze zachowanie. Kiedy do tego dochodzi, następuje ściemnienie ekranu. Po ponownym załadowaniu obrazu wiemy, że musimy uważać, bo wachlarz ruchów niemilców bazuje na tym, czego dokonaliśmy w ostatnim czasie.
Niepotrzebnie długie wprowadzenie do właściwej części zabawy w ECHO to nie jedyna wada produkcji. Ta cechuje się również zbytnią powtarzalnością. Mowa przede wszystkim o mechanice zabawy, która opiera się na przechodzeniu od jednego do drugiego pomieszczenia. W każdym z nich trzeba znaleźć wyjście poprzez zlokalizowanie przełącznika, jakiegoś klucza czy innego obiektu otoczenia, dzięki któremu będzie możliwe wydostanie się z aktualnie eksplorowanego obszaru.Monotonia w ECHO objawia się także w ogromnym recyklingu. Praktycznie przez większość czasu potrzebnego na dotarcie do napisów końcowych odnosimy wrażenie, że jesteśmy wciąż w tej samej lokacji. Pałac, w którym rozgrywa się lwia część kampanii, zbudowano z minimalnej liczby elementów, doprowadzając do tego, że eksploracja potrafi znudzić bardzo szybko. Chciałbym tu zobaczyć nowe, zupełnie inne lokacje, a nie wciąż te same drzwi, filary, schody czy rzeźby na ścianach. Zwłaszcza, że gra nie jest długa.
Pod względem oprawy wizualnej ECHO może się podobać. Grafika nie jest może najwyższych lotów, ale wygląd terenów pokrytych lodem w początkowej fazie zabawy czy też kolejnych pomieszczeń w zamku przykuwa wzrok zwłaszcza wtedy, kiedy na ekranie obserwujemy także światło padające pod odpowiednim kątem, co buduje niesamowity klimat. Gra jednocześnie potrafi zaintrygować wtedy, gdy przed nami rozpościera się ogromny, długi korytarz. Oczywiście na początku, kiedy tak naprawdę nie wiemy, czego się spodziewać. Później czar pryska, bo każda miejscówka wygląda niemal tak samo jak poprzednia.
ECHO miało ogromny potencjał, który niestety nie został wykorzystany. Naśladowanie ruchów gracza przez postacie SI to naprawdę ciekawy pomysł, ale gra zniechęca do siebie małą różnorodnością. Lokacje wykonano "na jedno kopyto", a zagadki pozwalające na dotarcie do kolejnych obszarów mogłyby być bardziej zróżnicowane. Gdyby tak się stało, debiutancka produkcja studia Ultra Ultra zasługiwałaby na uwagę fanów gatunku. Tutaj widzimy niestety grę z pomysłem, którego nie udało się odpowiednio zrealizować być może ze względu na mały budżet albo brak ciekawszej koncepcji. Szkoda.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!