Za oknami szaro, buro, ponuro i przede wszystkim mokro. Słowem jesień w pełni. To co nas denerwuje w życiu, potrafi jednak zachwycić w grze wideo, zwłaszcza gdy twórcy tak zręcznie operują materiałem.
Za oknami szaro, buro, ponuro i przede wszystkim mokro. Słowem jesień w pełni. To co nas denerwuje w życiu, potrafi jednak zachwycić w grze wideo, zwłaszcza gdy twórcy tak zręcznie operują materiałem.
Seria Deus Ex niezmiennie kojarzy mi się z neonami rozświetlającymi nocne mroki. Niejednokrotnie do tej „bazy” dochodziły takie atrakcje jak mgła, para uchodząca ze studzienek czy opady. Najlepiej klimat cyberpunkowej, deszczowej nocy oddaje chyba Praga z najnowszej części – Deus Ex: Mankind Divided. Aż chce się wyciągnąć cyberparasolkę.
Skoro już przy cyberpunku jesteśmy, to chyba nie można zapomnieć o Gemini Rue, genialnej przygodówce kryminalnej realizowanej w starym stylu. Archaiczna rozgrywka nie umniejsza niczego ciężkiemu klimatowi, a spacery w deszczowej scenerii potrafią naprawdę nakręcić nas na łowcoandroidopodobną przygodę (na płaszczyźnie klimatu, nie samej historii).
Reaktywacja przygód pani archeolog Lary Croft jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła, aczkolwiek trzeba oddać tej produkcji, że dwie rzeczy udało jej się zrobić wyjątkowo dobrze. Po pierwsze, naprawdę przyzwoicie „zagrała” główna postać, która w produkcji z 2013 roku naprawdę potrafiła stworzyć wrażenie cierpiącej z powodu ran, głodu i chłodu. Tę ostatnią część potęguje genialnie zrealizowany, smagający biedną Larę deszcz. Ciarki przechodzą mnie na samą myśl, nawet jeżeli zdajemy sobie sprawę, że w gruncie rzeczy współczujemy zbitce polygonów.
Jeżeli cała mapa nazywa w Left 4 Dead się Hard Rain, to można liczyć na naprawdę solidną ulewę. Powiem szczerze, że to chyba jedna z moich ulubionych map do kultowej kooperacyjnej strzelaniny wypuszczonej przez Valve. Przygotowując ten tekst kiedy sobie o niej przypomniałem, momentalnie pojawiły się wspomnienia przebijania się wraz ze zgraną ekipą przez zatopione wodą pola kukurydzy. No i to napięcie, oczekiwania na złowrogą muzykę i pojawienie się „tanka”. Ehh, kiedyś to były zombie. Teraz już nie ma zombie.
Nie mogło zabraknąć oryginalnej, niewielkiej produkcji od Sony Japan, wypuszczonej w 2013 roku na PlayStation 3. Sam pomysł na grę zainspirowany jest ulewną – niewidzialni chłopiec i dziewczynka nabierają formy tylko w tytułowym deszczu, wobec czego nie ma się co dziwić, że go w Rainie nie brakuje. Dla miłośników rzęsistego opadu w sam raz.
Nie mogłoby zabraknąć słynnej pierwszej misji z równie słynnego Call of Duty 4: Modern Warfare (wyszło w czasach, gdy seria była jeszcze „cool”). Akcja na kontenerowcu należy moim zdaniem do najlepszych otwarć w historii gier wideo. Bujająca się na wszystkie strony łajba, siekające strugi deszczu i wyjący, sztormowy wiatr, a dodatkowo bezmierny przestwór oceanu sprawiły, że poczułem autentyczny, głęboki niepokój i napięcie. A to wszystko w rytm kropli bijących o pokład. Piękna rzecz.
Specjalnie na sugestię Myszastego dodaję ten tytuł. Co prawda nie grałem w Morrowinda na tyle długo, żeby powiedzieć coś więcej na ten temat, ale sam fakt, że po wpisaniu na YouTube „Morrowind rain” pojawia się filmik prezentujący pogodę w lokacji Balmorra świadczy o tym, że deszcz robi tutaj robotę. I faktycznie, jak na tak stary tytuł pogoda opadowa została oddana świetnie, czego zasługą są bez wątpienia świetne efekty dźwiękowe.
To z kolei fragment, który powstał na apel Adama Berlika. Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że bez gry wyścigowej się w takim zestawieniu nie obejdzie. A że się nie znam na tym gatunku, to obejrzałem tylko parę filmików i muszę powiedzieć, że fragment z Forza Motorsport 6 podoba mi się najbardziej. Jeżeli macie inne typy, to koniecznie podajcie je w komentarzach. Oczywiście nie musicie ograniczać się do wyścigówek.