Dużo klocków, mało nowości.
Dużo klocków, mało nowości.
Od premiery Lego Marvel Super Heroes minęły cztery lata, ale przez ten czas fani klockowych hitów od Traveller's Tales nie mogli narzekać na brak atrakcji. Developer znany z taśmowej produkcji gier na licencji Lego i popularnych filmów przed tegorocznym Lego Marvel Super Heroes 2 zdążył wypuścić kilka bliźniaczo podobnych tytułów z hobbitami, dinozaurami, bohaterami "Gwiedznych wojen" czy komiksów/filmów Marvela. Tak jest – w zeszłym roku recenzowałem Lego Marvel Avengers, a tymczasem w mojej konsoli wylądowała kolejna płyta z grą na podobnej licencji. Nie za wcześnie?
Pierwsze Lego Marvel Super Heroes było super, m.in. dlatego, że w przeciwieństwie do Lego Marvel Avengers, które próbowało streścić sześć filmów w niechronologicznym ciągu, opowiadało zupełnie nową historię. W "dwójce" jest podobnie, więc mamy pierwszy plus na starcie. Cała akcja nowej gry kręci się wokół niecnych poczynań Kanga, który tworzy Chronopolis – krainę łączącą kilkanaście uniwersów z różnych epok i wymiarów. To oczywiście doskonały pretekst do przedstawienia ponad 200 bohaterów znanych z filmów i komiksów Marvela, mogących poszaleć w rozmaitych sceneriach.
Zaczyna się niepozornie, ale z czasem przyjdzie nam zwiedzić lokacje w futurystycznym Nowym Jorku, na Dzikim Zachodzie czy w średniowiecznej Anglii. Różnorodność otoczenia to duża zaleta Lego Marvel Super Heroes 2, podobnie jak lista superbohaterów zaangażowanych w nowe przygody. Legoludków do odblokowania jest ponad dwieście i mamy tu ogromny przekrój charakterów – począwszy od oczywistych wyborów w stylu Strażników Galaktyki, doktora Strange'a, Thora czy Spider-Mana żywcem wyciągniętych z tegorocznych filmów, aż po takich niszowych herosów jak Black Knight, Klaw czy Koi Boi. Odblokowanie wszystkich postaci wiążę się jak zwykle z koniecznością wykonywania poboczych zadań, więc miłośnicy wyciskania ostatnich soków muszą się liczyć z długimi godzinami spędzonymi przed ekranem. Na dodatek można też stworzyć własnego herosa z wcześniej zdobytych klocków, więc jeśli marzy nam się Spider-Man strzelający kulami ognia czy inna wymyślna hybryda, to w tej grze można ją sobie zbudować.
Pod względem rozgrywki niewiele się tu zmieniło od czasu Lego Marvel Super Heroes (i wielu wcześniejszych/późniejszych odsłon serii). Mamy więc przed sobą szereg misji, które łączą elementy prostej zręcznościówki i jednoprzyciskowej naparzanki. Jak zwykle najlepiej gra się w duecie, choć całość można bez większych problemów ukończyć w towarzystwie wirtualnych kompanów, co jakiś czas przełączając się między bohaterami. Jest to konieczne, gdyż każda postać ma wyjątkowe umiejętności, wykorzystywane do pokonywania poszczególnych przeszkód czy rozwiązywania prostych zagadek. Tradycyjnie należy też pamiętać o konieczności rozwalania podejrzanych obiektów, by z rozsypanych klocków zbudować niezbędne urządzenie (windę, dźwignię, pompę itp.).
Poziom trudności jest przystosowany do młodych/niedoświadczonych odbiorców, którzy poradzą sobie z intuicyjną walką i interakcją z kluczowymi obiektami. Poszczególne cele są całkiem dobrze opisane, choć zdarzyło mi się kilka razy stanąć w miejscu, bo nie dostrzegłem jakiejś ikony czy punktu, w którym powinienem użyć mocy danego bohatera. Jeżeli jednak zjedliście zęby na poprzednich grach Lego, to najnowsza odsłona nie powinna was niczym zaskoczyć.
Lego Marvel Super Heroes 2 mimo zmienionych scenerii i dodanych bohaterów to przede wszystkim powtórka z rozrywki. Dla osób grających okazjonalnie nie będzie to żadną wadą, ale jeśli ktoś ogrywa produkcje TT Games jedną za drugą, to nie da się ukryć, że powtarzalność może dać się szybko we znaki. Twórcy sięgają po sprawdzone schematy, w których biegamy, strzelamy, latamy, skaczemy, rozwalamy, budujemy. Zwiedzamy sandboksową krainę, by dotrzeć do kolejnej misji lub wykonać szereg zadań pobocznych. Co jakiś czas mierzymy się z bossem, który rzadko kiedy może nas czymś zaskoczyć. Nie oznacza to jednak, że Lego Marvel Super Heroes 2 to gra wyłącznie dla nowych odbiorców, którzy nie znają poprzednich części. Fani serii zakochani w humorze i klimacie tych gier będą jak zwykle usatysfakcjonowani. Twórcy wychodzą z siebie, by umieścić jak najwięcej gagów i zabawnych dialogów, co zazwyczaj wychodzi im bardzo dobrze. Niestety duża część komicznej narracji ginie po włączeniu polskiego dubbingu. Tłumaczenie jest poprawne, jednak wielu aktorów nie czuje dowcipu. Polskie głosy to ogromny plus dla graczy nieczytających czy nieznających angielskiego, tym niemniej bardziej wymagający odbiorca będzie kręcił nosem na rolę Groota, Rocketa i wielu innych herosów, którzy w oryginalne brzmią o niebo lepiej.
Nota bene z kwestiami wypowiadanymi przez bohaterów wiążę się irytujący błąd. Bardzo często zdarza się, że "za szybko" wykonamy jakąś kluczową akcję (pokonamy bossa, rozwiążemy zagadkę), a nasz kompan dopiero zaczyna nam tłumaczyć, co i jak. Ktoś tego porządnie nie przetestował. Druga sprawa, że już w pierwszej walce z bossem pojawia się zgrzyt, kiedy ostateczny cios zadamy "niewłaściwym" ludkiem. Przykładowo, wskoczyłem na działko jako Gamora i zacząłem nawalać do wielkiego robota, po czym włączył się przerywnik filmowy, na którym wszyscy gratulują Rocketowi dobrze wykonanej roboty, bo to on według twórców "powinien" sterować działkiem. Takie błędy nie są szczególnie uciążliwe, ale widać, że pewnych elementów po prostu nie dopracowano.
Wymieniając wady trzeba wspomnieć o braku wsparcia dla rozgrywek sieciowych, który doskwiera w 4-osobowych potyczkach na zamkniętej arenie. Jeszcze raz powtórzę o powtarzalności i wtórności, a także zwrócę uwagę na fakt, iż gra o Lego nie jest zrobiona z klocków Lego. Poza ludkami, pojazdami i wybranymi elementami otoczenia, poszczególne miasta i krainy to sztampowe, oteksturowane powierzchnie. Jasne, to nic nowego, bo wszystkie poprzednie gry na licencji Lego i znanych filmów zostały stworzone na tej samej zasadzie. Tym niemniej tegoroczne Lego Worlds pokazało, że można podejść do tego tematu zupełnie inaczej i prawdziwie klockowa gra nie pozostaje w sferze nieosiągalnych pomysłów.
W ostatnich akapitach trochę narzekałem, więc na koniec podkreślę, że Lego Marvel Super Heroes 2 sprawiło mi masę radości. Humor, klimat, znane (i nieznane) twarze w zróżnicowanych sceneriach zapewniają co najmniej kilka wieczorów luźnej rozrywki. Znawcy komiksów i filmowego uniwersum Marvela wyłowią mnóstwo smaczków, które do pewnego momentu odwrócą uwagę od powtarzalnej i do bólu schematycznej rozgrywki. Jest kilka genialnych momentów, w których ujawnia się geniusz TT Games, jednak nie ma się co oszukiwać – to przede wszystkim n-ta odsłona popularnej, produkowanej taśmowo serii.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!