Jeśli myśleliście, że widzieliście już wszystko, to jesteście w błędzie. Oto Getting Over It with Bennett Foddy.
Jeśli myśleliście, że widzieliście już wszystko, to jesteście w błędzie. Oto Getting Over It with Bennett Foddy.
Bo samo Getting Over It with Bennett Foddy nie bawi, przynajmniej na początku. Jedynie irytuje czy frustruje. Gwarantuję, że niejednokrotnie będzie mieli ochotę puścić soczystą wiązankę słów powszechnie uważanych za niecenzuralne czy też po prostu coś zniszczyć. Jeśli szukacie gry, która wzbudza u odbiorcy niesamowitą agresję, to trafiliście pod właściwy adres. To produkcja, w której niejednokrotnie wydaje się, że jesteśmy tuż tuż od osiągnięcia choćby niewielkich postępów w grze, aż tu nagle zonk – postać spada na sam dół i trzeba zaczynać wszystko od nowa. No dobra, ale o co w tym wszystkim chodzi?
Getting Over It with Bennett Foddy to dwuwymiarowa zręcznościówka, choć niektórzy twierdzą, że raczej psychologiczny horror i jest w tym sporo racji, biorąc pod uwagę to, jak gra wpływa na osobę siedzącą przed monitorem. Na samym początku rozgrywki widzimy jedynie kociołek czy też garnek, z którego po chwili wyłania się postać głównego bohatera. Nie wychodzi jednak z niego i nie zaczyna biec przed siebie. Mężczyzna najwyraźniej utknął w naczyniu, które mogłoby posłużyć do przygotowania ogromnej porcji gulaszu... Na szczęście (a może i nie?) protagonista dysponuje czymś w rodzaju młota, który stanowi jego jedyną szansę na ratunek.
Za pomocą owego narzędzia możemy przemieszczać się po wirtualnym świecie. Getting Over It with Bennett Foddy posiada całkiem rozbudowany system fizyki, dzięki któremu przy wykorzystaniu myszy sterujemy uwięzionym bohaterem, próbując się wspiąć na kolejne obiekty otoczenia. Początkowo (później też, nie oszukujmy się) wydaje się to praktycznie niewykonalne, bo ewidentnie nasza postać nas nie słucha. Szkopuł tkwi w tym, że Getting Over It with Bennett Foddy to gra "easy to learn, hard to master". Wszystko w niej działa jak należy, a to, że nie jesteśmy w stanie przejść nawet początku wynika jedynie z braku umiejętności gracza.
Bennett Foddy w opisie swojej gry twierdzi, że przygotował ją, by zadać ból. Nie da się ukryć, że ten cel udało mu się zrealizować wręcz znakomicie. Getting Over It w najmniej spodziewanym momencie potrafi zadać (rzecz jasna metaforycznie) cios w samo żebro. Czujemy się oszukani, zniechęci i wkurzeni, kiedy po prostu nic nam nie wychodzi. A nie wychodzi prawie zawsze... A kiedy już w końcu złapiemy się jakiejś skały czy też innego obiektu otoczenia i staniemy na górze myśląc, że spaść już się raczej nie da (oczywiście, że się da), czujemy niesamowitą satysfakcję. To właśnie jedna z takich gier, która powoduje huśtawkę nastrojów.
Getting Over It with Bennett Foddy nie pretenduje do nagrody w kategorii "najlepsza grafika" (ale z pewnością wygra konkurencję "jak najszybciej zniechęcić gracza do zabawy"). Mimo to oprawa wizualna jest po prostu wystarczająca. Zwłaszcza, że mówimy tu o grze niezależnej z nieskomplikowaną mechaniką rozgrywki. Zaczynając swoją przygodę odnosimy wrażenie, że pobliskie drzewa i skały będą nam towarzyszyć w nieskończoność, ale uwierzcie na słowo – gra oferuje szereg zróżnicowanych krajobrazów.
Tytuł kosztuje w sumie niewiele, bo raptem 28,99 złotych i wystarczy na... No właśnie. Getting Over It with Bennett Foddy można przejść w kilkanaście minut albo i 20 godzin. Wszystko zależy od tego, jak szybko uda nam się osiągać postępy w grze. Tak naprawdę jednak uśredniając czas jaki zapewne spędzicie z Getting Over It with Bennett Foddy należy powiedzieć, że będzie to jakieś pięć, może dziesięć minut. To nie jest gra dla wszystkich. Czujecie się zachęceni? Na pewno pomyśleliście już: "No jak to, ja nie dam rady? Potrzymaj mi mleko".Getting Over It with Bennett Foddy trudno jednoznacznie ocenić. Wystawiam "ósemkę", bo nie jest to gra, którą zapamiętamy na lata (a może? choćby ze względu na kompilacje reakcji ludzi, którzy zaliczyli tzw. rage quita?), ale z pewnością udany i potrzebny eksperyment. Twórcy udało się wykonać swój cel w stu procentach (wkurzył niejednego gracza), a sama gra – o ile wykażemy się cierpliwością – oferuje naprawdę sporą grywalność. Nie przeszkadza jej uboga mechanika rozgrywki, brak różnorodności czy też jedynie poprawna grafika. Po prostu ma to coś, co sprawia, że pomimo licznych porażek i obietnic ("już nigdy tego nie włączę!), wciąż chce się próbować dojść choćby kawałek dalej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!