Ciemność, ciemność widzę! Recenzja serialu Dark

Sławek Serafin
2017/12/20 17:00
0
0

Niemiecka atomowa perełka w czasie przeniesiona

Jedna zabawna rzecz wiąże się z Dark, nowym serialem od Netflix, wyprodukowany, co ciekawe, w Niemczech. I jest to dość istotne, bo jest to jedyna zabawna nuta w tej ponurej, mrocznej, niepokojącej symfonii. Mianowicie, chodzi o to, że wszyscy zestawiają ten serial z popularnym Stranger Things. Na pierwszy rzut oka to porównanie wydaje się mieć sens, z wielu powodów. Obydwa seriale nawiązują do nostalgii za latami 80. ubiegłego wieku. Akcja obydwu rozgrywa się w małych miasteczkach, pełnych sekretów, żyjących w cieniu tajemniczego zakładu, który spełnia nieco inną rolę niż się wydaje. I w jednym, i w drugim serialu osią wydarzeń są również zaginięcia młodych ludzi. No i zarówno w Dark, jak w Stranger Things, bardzo istotne dla fabuły są elementy nadprzyrodzone, fantastyczne. Wydawałoby się więc, że rzeczywiście, są to podobne produkcje, prawda? Cóż, właśnie nie. Trudno sobie wyobrazić bardziej różne, tak prawdę mówiąc.

Ciemność, ciemność widzę! Recenzja serialu Dark

Dark jest, jak sama nazwa zresztą wskazuje, mroczny. Nie straszny, to nie horror. Bardziej dreszczowiec, czasem nawet dramat psychologiczny trochę, który potrafi powiać grozą, ale w zupełnie inny sposób, niż w klasycznych horrorach. Niemcy bardziej stawiają na tajemnice, na ciężką, przytłaczającą, gęstą atmosferę, która jednocześnie jest… chłodna. Ciepła, uśmiechów, sympatycznych bohaterów i pozytywnych emocji, z którymi można się identyfikować, jak w Stranger Things, tutaj nie uświadczymy. Wręcz przeciwnie. Nie ma tu stereotypowych postaci, które pojawiają się na ekranie po to, by widz miał kogo polubić. Obsada Dark, cudownie zwyczajna i przeciętna w sensie fizycznej atrakcyjności, składa się z bohaterów, do których zbliżyć się jest bardzo trudno, bo są niedoskonali, wadliwi i, w pewnym sensie, skazani, może nawet przeklęci.

Dark może tematyką przypomina amerykański przebój serialowy, ale atmosferą i metodami filmowania oraz prowadzenia narracji bliżej mu jest do Davida Lyncha i jego Twin Peaks, do depresyjnych opowieści kryminalnych w stylu The Killing albo Bridge, tudzież do kultowego Donnie Darko, z którym dzieli swój motyw przewodni podróży w czasie. Twórcy serialu w fantastyczny sposób nam ten motyw prezentują zresztą, wykładając kawę na ławę już w drugim odcinku, tak jakby przedwcześnie wyjawiając główną tajemnicę. Wydaje się, że to jakaś pomyłka i błąd, bo taki zwrot akcji powinien nastąpić w kulminacyjnym momencie serii, a nie na samym początku. Potem jednak okazuje się, że zwrotów akcji i zaskoczeń mamy pod dostatkiem, a autorzy niespiesznie obierają dla nas fabułę z kolejnych warstw, jak cebulę, tudzież jak ogra, które przecież też mają warstwy.

Przez prawie cały czas wiemy więcej niż większość osób dramatu, zamiast odkrywać tajemnice wraz z nimi. Nie jest to zabieg typowy, ale działa doskonale, bo dzięki temu możemy śledzić, jak się miotają, jak zbliżają się do prawdy, jak ją odkrywają i nadal jej nie rozumieją. I to jest fascynujące, takie dysponowanie większą wiedzą niż oni. Oczywiście, później się okazuje, że tylko tak się nam wydawało, że coś wiemy i że jesteśmy w stanie przewidzieć przebieg wypadków, co też trzeba Dark zapisać jako dużą zaletę, zwłaszcza w porównaniu z idealnie przewidywalnym Stranger Things.

GramTV przedstawia:

Dark jest ciężki, ponury i nie stroni wcale od brutalności i nieprzyjemnych obrazów. Na dodatek wszystko jest nakręcone w taki… brunatny, chłodny i ostry sposób, że mamy wrażenie, jakby cały czas padał deszcz, i to taki zimny, jesienny. Zdjęcia są kapitalne zresztą, prawie każdy kadr coś nam mówi i nawet gdyby ten serial nie miał innych zalet, to warto by go było obejrzeć dla samego podziwiania kunsztu operatorów, zdjęciowców i montażystów. Oraz dźwiękowców, którzy dysponują w świetny sposób bardzo ograniczoną, po spartańsku ubogą ścieżką, składającą się głównie z przytłaczających brzmień syntetycznych, trochę przywodzących na myśl filmy Denisa Villenevue’a. Z jego Labiryntem zresztą Darkma naprawdę wiele wspólnego.

Dark to fantastyczna pozycja, bez dwóch zdań, i dosłownie, i w przenośni. Nie jest to jednak serial dla każdego. Jest bardzo… europejski, i to taki północno-europejski nawet, więc bliżej mu stylem i klimatem do skandynawskich kryminałów raczej, niż do czegokolwiek innego. I tempo rozwoju akcji jest bardzo niespieszne, co nie każdemu się może podobać, choć moim zdaniem nie ma tu ani jednego nudnego momentu, ani jednej przeciągniętej sceny, a Dark w swój powolny sposób jest taki trochę hipnotyzujący i naprawdę trudno jest się od niego oderwać. Ktoś może również narzekać, że tematyka podróży w czasie, taka nośna przecież, dająca wielkie pole manewru, umożliwiająca błyskotliwe akcje, tutaj jest wykorzystana w sposób oszczędny i zachowawczy nawet. Tyle, że Dark wcale nie próbuje nas olśnić i zachwycić. Ten serial bardziej miesza w głowie. Dotyka chłodnymi dłońmi. I przedstawia nam całą galerię ludzi uszkodzonych, nieszczęśliwych, przeklętych i zaklętych w kręgu, z którego nie ma ucieczki.

Nie powiem, że warto Dark obejrzeć. Powiem, że trzeba. Nie wiem, czy ten serial zdobędzie sobie status kultowego, bo może jest na to trochę za chłodny, odległy i obcy, ale zdecydowanie, bezdyskusyjnie trzeba go znać.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!