Faza otwartych betatestów to w wypadku gier sieciowych prawdziwy start, traktowany niemalże jak oficjalna premiera. Dla Total War: Arena ten wielki dzień nadejdzie 22 lutego. W Paryżu, podczas potwornego uderzenia zimy (niecałe 10 cm śniegu sparaliżowało całe misto) miałem okazję rozegrać całkiem sporo walk na wersji gry, która wtedy stanie się dla wszystkich dostępna. W stosunku do aktualnej wersji (czyli chwilowo otwartej bety zamkniętej) zmian jest sporo, ale nie na poziomie mechaniki, lecz zawartości. Przede wszystkim dochodzi czwarta frakcja, Kartagina. Jest też nowa mapa: las teutoburski. Tak, to miejsce, w którym Arminiusz wytłukł legiony pod dowództwem Publiusza Kwinktyliusza Warusa. Słynny okrzyk Oktawiana Augusta Quinctili Vare, legiones redde! dotyczy właśnie wydarzeń w owym lesie. Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że mapa ta sprzyja podkradaniu się do wroga.
Mapa mapą, nowa frakcja jest na pewno znacznie ważniejsza dla większości graczy. Projektując Kartaginę ekipa z Creative Assembly zastosowała zupełnie nowe podejście. Zarówno w ramach przerw w rozgrywce, jak i później, na mniej formalnym spotkaniu w restauracji, obgadywałem z nimi ten temat. Kluczem jest to, że dla ogółu odbiorców Kartagina to Hannibal Barkas. To, co działo się u tego konkurenta Rzymu przed momentem historycznym, w którym basen morza Śródziemnego stał się za ciasny dla dwóch miast, praktycznie nie istnieje. Inna sprawa, że i źródła są znacznie skromniejsze, jak to bywa w wypadku cywilizacji, które starto z mapy. Twórcy Total War: Arena zdecydowali się pójść z prądem i zamiast próbować uczyć graczy całej historii, maksymalnie przybliżyć kampanię dwóch braci z rodu Barkidów: Hannibala i Hazdrubala. Co to oznacza? Między innymi całkowicie inne podejście w kwestii przyporządkowania jednostek do poziomów.
Najniższe poziomy to już nie najbardziej archaiczne oddziały cywilizacji. To raczej wojska, jakie brały udział w działaniach na początku II wojny punickiej. W zakładkach informacyjnych jednostek mamy również przewagę informacji na temat kampanii dwóch Barkidów. Jeśli idzie o typy wojsk, to mamy sensowny wybór. Ze względu na przedstawiony przeze mnie klucz, są to w dużej mierze oddziały najemne, które Hannibal Barkas wcielał do swych sił. Dzięki temu twórcy modeli mogli się wykazać, nadając im różne, egzotyczne cechy. Dumna brodata jazda, specyficzni włócznicy… jest na co popatrzeć. No i oczywiście są słonie. Jedno zwierze z załogą w koszu to odpowiednik całego oddziału. Największy pojedynczy model, jaki można napotkać w Total War: Arena.
Wiem, że to właśnie słonie robią największe wrażenie, więc zacznijmy od nich. Mają szereg zdolności specjalnych, zarówno pasywnych jak i biernych. Załoga z kosza miota oszczepami, ale nie jest to nic specjalnie widowiskowego, ot, dodatkowe obrażenia, automatycznie zadawane przez jednostkę. Siłą słoni jest demontowanie obrony przeciwnika. Nawet ich zwykły atak narusza szyk wroga, co dopiero mówić o zdolnościach specjalnych. Potężne uderzenie przednimi nogami rozrzuca wrogów jak zabawki, tak samo jak zamaszyste uderzenie wykorzystujące wielkie ciosy (to prawidłowa nazwa tak zwanych słoniowych kłów). Sam z siebie słoń nie wykończy zbyt szybko oddziału wroga, ale jest idealny do zmiękczenia go pod atak innych sił, bo i rozbija szyk i zwykle blokuje użycie zdolności specjalnych. No i dogoni każdą piechotę.
Oczywiście nie jest tak, że słonie mogą zadeptać wszystko. Falanga dowolnych włóczników to śmiertelne zagrożenie dla tych dumnych zwierząt, mimo, że oczywiście nie są podatne na odepchnięcie przez ich linię. Nawet, jeśli uda nam się słoniem rozbić formację hoplitów czy falangistów, to zyskamy najwyżej kilka sekund życia. Dodatkowo, kiedy pojawią się słonie, jednostki oszczepników, w tej chwili dość pogardzanych przez graczy, dostaną swoją drugą szansę, bo w odróżnieniu od innych oddziałów zasięgowych mogą słonia poważnie poranić. Teoretycznie jazda z włóczniami też potrafi skrzywdzić te wielkie zwierzęta, ale pod żadnym pozorem nie powinna zostawać w zwarciu. Testowałem wszystkie te opcje, wiem co mówię. Myślę, że na początku będzie dużo śmiechu, gdy nieprzygotowani gracze zderzą się ze słoniami, albo zaczną ich używać. Bowiem pomimo swej potęgi, nie jest to jednostka niezwyciężona. Dwa-trzy dni walk i wszyscy się przyzwyczają, balans gry nie ma szans być zaburzony. Za to bitwy nabiorą dodatkowego kolorytu, gdy nie zawsze będzie można polegać na żelaznych formacjach. Wyglądajcie też w starciach ataków barbarzyńskich psów bojowych na słonie - warto to zobaczyć…
Skoro Kartagina to de facto bracia Hannibal i Hazdrubal, to właśnie oni są dowódcami we frakcji. Jeśli zamierzacie wystawiać słonie, skoncentrujcie się na starszym z Barkidów, bo jego zdolności specjalne są z nimi mocno związane, zwłaszcza ostatnia, z piątego poziomu, wpędzająca te zwierzęta w szał. Poprzednie pozwalają na forsowny marsz i łatwiejsze pokonywanie trudnego terenu. To oznacza, że może przeprowadzić słonie na tyły wroga i zasiać chaos, ułatwiając robotę jednostkom “liniowym” innych graczy. Hazdrubal jest dla tych osób, które chcą prowadzić resztę brodatych kartagińskich wojsk. Historycznie przecież podążał ze wsparciem dla brata, ale Rzymianom udało się przechwycić posłańców z listami i wciągnęli go w zasadzkę. Z ciekawostek mogę dorzucić, że ze względu na zapiekłą nienawiść między Hannibalem Barkasem a Scypionem Afrykańskim, obaj dostaną specjalnie nagrane wypowiedzi związane z przeciwnikiem obecnym w bitwie. Tego typu osobne teksty są już obecne wśród dowódców, którzy historycznie mieli ze sobą na pieńku, lub się lubili. Teraz po prostu w Total War: Arena pojawi się kolejny taki zestaw.
Bitwy rozgrywaliśmy na różnych poziomach (konkretnie X i VI), zarówno w ramach normalnych starć, jak i mniejszych walk dzięki dostępnej już funkcji prywatnego lobby. Zdecydowanie zrobiło się ciekawiej, choć przecież jak już wspominałem w poprzednim artykule, aktualna wersja Total War: Arena to radosny plac zabaw dla dużych dzieci. Tak, nie tylko dla dużych chłopców, bo jednak mieliśmy na polu walki kilka dziewczyn. Zwłaszcza jedną, moja rówieśniczkę zresztą, która nie spadała z najwyższych miejsc w podsumowaniach bitew. Inna sprawa, że większość dziennikarzy mało wcześniej grała, a my mieliśmy za sobą wiele bitew. Tyle, że ja jako nadgorliwy pismak, a ona… jako pracownica Creative Assembly. Tak więc dziewczyny nie bójcie się, to gra również dla was. Póki co praktycznie nie ma chamskich odzywek w czasie walk, a twórcy gry dodali dwie wspaniałe kobiety-dowódców: Kynane, czyli siostrę Macedowicza Aleksandra, oraz Boudikę, która nieźle namieszała w Brytanii. Do zobaczenia w otwartej fazie betatestów. W aktualnej już odpuszczam, mam 200 zwycięstw, wystarczy.