Rolnik, rolnik, rolnik, pod rolnikiem ciągnik!
Rolnik, rolnik, rolnik, pod rolnikiem ciągnik!
Czym skorupka przesiąkła za młodu, tym na starość trąci. Choć to mam jeszcze przed sobą, to kilka wiosen na koncie już się uzbierało, a pierwsze lata swojego życia dane mi było spędzić w otoczeniu rolników. Rolą pałał się (i nadal się pała) tato, mama, wujostwo, dziadkowie, sąsiedzi, a nawet pani Halinka z monopolowego. Moje ręce nie raz i nie dwa dzierżyły widły, snopki siana, czy wymiona krowy. Nie przyszło mi jednak do głowy to, że taka wiedza będzie przydatna w wirtualnym świecie, bo oto mogę w końcu zasiąść przed pełną wersją Pure Farming 2018 rodzimego studia Ice Flames.
Pure Farming 2018 udostępnia nam kilka trybów rozgrywki, jednak wszystkie łączy jeden zasadniczy element - wcielamy się tutaj w rolnika, który zarządza swoją farmą. Podczas naszych wojaży możemy zwiedzać różne mapy na świecie, ale o tym za chwilę.
Tryb kariery opowie nam smutną historię o pewnym małym, sympatycznym chłopcu i jego przygodach na farmie za młodu. Kiedy nasz bohater w końcu dorasta, okazuje się, że nikt nie chce przejąć po jego dziadku rolniczego imperium. Kto by się dziwił – farma jest zadłużona na 275 tysięcy euro, co, jak na początkującego rolnika, jest niemałą sumą. To tutaj właśnie najlepiej stawiać pierwsze kroki w grze, żeby poduczyć się obsługi poszczególnych maszyn i ogólnych zasad sterowania, które, wierzcie mi, nie należą do najłatwiejszych. Gra oferuje raczej przeciętny samouczek. Owszem, dostajemy tutaj sporo wskazówek odnośnie tego, jak prowadzić gospodarstwo krok po kroku, z drugiej jednak strony wszystkie takie informacje otrzymujemy w ramach wiadomości na tablecie, co łączy się z koniecznością oswajania się z oszałamiającą ścianą tekstu. Plusem jest to, że później do takiej wiadomości mamy zawsze dostęp i w krytycznych sytuacjach, kiedy nasza pamięć zawiedzie, możemy sięgnąć po odrobinę pomocy z systemu.
Celem trybu kariery jest spłacenie wspomnianej kwoty i wierzcie mi, nie będziecie w stanie wykonać tej czynności na weekendowym posiedzeniu. Choć gra przeprowadza nas krok po kroku po kolejnych etapach, to nie raz i nie dwa złapiecie się na rozkminianiu, co tak naprawdę teraz macie zrobić i dlaczego to dziadostwo nie chce działać. Wbrew pozorom nie jest to błąd. To po prostu wasza niewiedza i niekompetencja... Zbiórkę hajsu na spłatę kredytu ułatwiają zadania poboczne, ale nie liczcie na to, że się kasa będzie sypała się niczym manna z nieba. W każde zadanie trzeba nieco zainwestować, jak nie na zakup maszyny, to na zakup paliwa, ergo ciułasz grosz, urabiając się po pachy, żeby na koniec dnia dowiedzieć się, że twoja maszyna się zepsuła i trzeba na nią wydać lekką ręką dwa tysiaki. Jak w życiu.
A jeśli już przy „życiowych” tematach jesteśmy. Pure Farming 2018 stawia na szczegóły i szczególiki, o których w zasadzie byśmy podczas gry nie pomyśleli, ale fajnie wpasowują się one w rozgrywkę i ją dopełniają. Chodzi tutaj o takie elementy, jak możliwość umycia pojazdu po offroadowych wojażach czy jego naprawy. Ważna jest tutaj również dokładność wykonywanych czynności, takich jak podpinanie sprzętów do ciągnika czy kombajnu. Jeśli nie macie w tym wprawy, czeka was długa przeprawa przez składankę utworów wprost z łaciny podwórkowej. Niektóre prace są wręcz upierdliwie dokładne, co sprawia, że są do bólu skomplikowane. Ale właśnie o to chodzi w tej grze – żeby tchnąć w tę naszą laicką wiedzę odrobinę realizmu, byśmy mogli chociaż przez chwilę poczuć się jak „rasowy” rolnik. Szczegółowo przedstawione są tutaj również maszyny, które są świetnie oddane w grze. Choć jest już ich dość dużo, twórcy, podczas wcześniejszych pokazów, zapewnili mnie, że pracują już nad kolejnymi licencjami. Można się zatem spodziewać kolejnych pojazdów, które wjadą na nasze wirtualne pola. Niestety, nie podano jeszcze do wiadomości, czy takie bryki będą dostępne w ramach darmowych dodatków, czy będziemy musieli za nie sypnąć dodatkową kasą.
Kolejnym trybem dostępnym w grze jest tryb wyzwań. Jak można się domyślić, tutaj najzwyczajniej w świecie ładujemy się na pola i staramy się wykonać wyznaczone zadanie w określonym czasie. Jest to ciekawy tryb, który daje nam przede wszystkim niewielki wgląd w poszczególne mapy, jakie dostępne są w grze. Pierwszą jest Montana, drugą – Japonia, trzecią – Włochy, a czwartą – Kolumbia. W ramach DLC możemy „załatwić” sobie również Niemcy, które, jakby nie patrzeć, są najbliższe naszym, polskim realiom. Montana pozwalała na największą swobodę, w Japonii posadzimy ryż i wiśnie, we Włoszech - winogrono i oliwki, a w Kolumbii króluje kawa i... konopie indyjskie. Industrialne, Panie i Panowie, industrialne! Ważne jest to, że gra pozwala nam na zakup działki w trybie kariery w innych miejscach świata i przemieszczanie się między nimi. Oczywiście, wszystko jest tutaj w miarę realistyczne, więc trzeba się liczyć nie tylko z ceną działki, ale również z kosztem ewentualnego transportu maszyn rolniczych czy też jego zakupu na miejscu oraz z mijającym w trakcie podróży czasem.
Każda mapa w trybie wyzwań wymaga od nas przynajmniej podstawowej wiedzy na temat działania poszczególnych maszyn, więc nie łudźcie się, że wskoczycie do pierwszej lepszej lokacji, wywiniecie piruet Zetorem i wylądujecie z wynikiem 100%. Radzę jednak w pierwszej kolejności zapoznać się z podstawami w trybie kariery.
Podobnie jest tutaj z trybem swobodnym, który nie wymaga od nas wykonywania zadań czy dostosowywania się do ram czasowych. Po prostu ustawiamy sobie, ile chcemy mieć pieniędzy na start i robimy dokładnie to, co chcemy – możemy zaorać pole, wypasać krowy, hodować króliki czy kury. Do wyboru, do koloru. Opcji jest naprawdę sporo i minie naprawdę szmat czasu zanim zgłębicie wszystkie tajniki tej gry. Warto też wspomnieć, że w grze twórcy oferują kilka „ułatwiaczy”. Kiedy jednak podoba mi się opcja wynajmowania pracowników za pieniądze, tak nieco sceptycznie podchodzę do drona. Jak już to było przeze mnie wspomniane we wcześniejszych wrażeniach, jest to bardzo ciekawy gadżet, który z pewnością ułatwi graczom między innymi zakup pól uprawnych, to gryzie się on nieco z realizmem, na który stawiają twórcy. Na szczęście (dla niecierpliwych nieszczęście) produkt jest dostępny w sprzedaży, jak już trochę się dorobimy. Podobnie niepewnie wyglądała dla mnie sprawa zarządzania farmą z poziomu tabletu. W rzeczywistości okazał się to element naprawdę ciekawy, pomysłowy i trafiony.
Wszystkie te tryby oferują naprawdę sporo świetnej zabawy, która wciągnie na długie godziny miłośników symulatorów i pasjonatów rolnictwa. Do tej beczki miodu muszę jednak dodać łyżkę dziegciu. Zacznę od najważniejszego – grafika w wersji na PlayStation 4. Modele pojazdów i inne podobne elementy wyglądają fantastycznie, są też świetnie animowane i prezentują się nienagannie. W przypadku tekstur pól czy zbóż wygląda to jednak nie najlepiej. Tekstury te doczytują się bardzo późno, co daje efekt nagłego pojawiania się obiektów na horyzoncie czy migających światełek gdzieś w tle. Animacja plonów też nie wygląda zbyt zachwycająco. Detekcja kolizji również pozostawia sporo do życzenia. Nasz pojazd potrafi się zawiesić na czymś, co znajduje się poza jego zasięgiem. Drażnią też niezwykle długie loadingi i maciupkie napisy. Kilka tygodni temu nie był to problem, bo faktycznie dane mi było siedzieć bezpośrednio przed ekranem monitora. W mieszkaniu mam 55-calowy telewizor i kanapę oddaloną od niego o (niezdrową, wiem) 3 metry. Wciąż jednak ciężko mi było dostrzec niektóre napisy. Szkoda również, że w trakcie rozgrywki nie mamy możliwości uruchomienia sobie stacji radiowej czy innej muzyki, a także możliwości stworzenia postaci kobiecej. Twórcy tłumaczą to tym, że nie wpasowuje się w to w tło fabularne, jednak tego „tła” mamy tam niewiele, więc raczej nie sądzę, aby był to jakiś spory problem w „upchnięciu” w edytor postaci również dziewoi. W sumie nie jest to element, który specjalnie mi przeszkadzał, bo po 2 sekundach od stworzenia postaci jej wygląd popadł w zapomnienie. Być może jednak żeńska część miłośników symulatorów farmy chciałaby utożsamić się z bohaterką, szczególnie, że w Farming Simulator 17 była już taka możliwość.
Na koniec zostawiam nieuchronne pytanie – dlaczego miałbym wybrać Pure Farming 18, skoro na horyzoncie jest Farming Simulator 19? Oczywiście, Polakom bardzo trudno będzie konkurować z gigantem, jednak Pure Farming 18 jest fajnym symulatorem, który wciągnie nas w rolniczą karierę na długie godziny. Farming Simulator 19 to za to wciąż wielka niewiadoma. Gra doczekała się zaledwie jednego screena i choć premiera planowana jest jeszcze na ten rok, to ekipa Giants Software tworzy ten tytuł na nowym silniku, z czego może wyniknąć niejedna komplikacja. Jeśli jesteście wielkimi fanami symulatorów, a w Farming Simulator 17 zaoraliście i zasialiście już każde pole, polecam Pure Farming 2018. Bo dobre. I polskie.