Onrush - wyścigi bez mety, ale nie bez celu

Paweł Pochowski
2018/05/18 10:00
0
0

Wydawało się, że w tematyce gier wyścigowych nie da się wymyślić nic nowego, lecz eks-twórcy Motorstorm wydali na rynek "hero racer". Zaintrygowani?

Onrush - wyścigi bez mety, ale nie bez celu

Szerze powiem, że ja także byłem. Siadając do bety Onrush czułem w palcach lekkie mrowienie, zręcznościowe gry wyścigowe są bowiem dość wyeksploatowanym gatunkiem i rzadko pojawia się tu coś nowego. Tymczasem Codemasters wraz z pracownikami zamkniętego już Evolution Studios postanowiło do rozgrywki z Motorstorma dorzucić pewne rozwiązania z "hero shooterów", a także odwrócić podstawowe zasady do góry nogami. Co z tego wyszło?

Onrush, czyli dość udziwnione wyścigi, które od samego początku mogą wprawić Was w lekkie zakłopotanie. Nie wygrywa tutaj bowiem ten, kto pierwszy przejedzie linię mety, bo jej po prostu nie ma. Do rozgrywki w Onrush przystępują bowiem dwa zespoły, które nie ścigają się o to, kto będzie szybszy, lecz rywalizują między sobą podczas wyścigu wykonując wyznaczone zadania. Miałem okazję spróbować dwóch trybów. W overdrive liczyło się używanie dopalacza - wygrywał zespół, który natrzaskał więcej punktów za jego używanie. Gdzie leży haczyk? Ano oczywiście zasoby dopalacza nie są nieograniczone. Aby je zdobyć musimy albo rozwalać przeciwników, albo kręcić szalone ewolucje. Zmagania zmieniają się więc trochę w destruction derby, podczas których wszyscy poza pędzeniem do przodu starają się przy okazji uczynić przeciwnikom tyle smrodu, ile tylko się da.

Countdown to drugi z trybów dostępnych w becie. Tym razem między graczami także dochodzi do srogiego starcia, ale zgodnie z zasadami rozgrywki przegrywa ten zespół, któremu pierwszemu skończy się zgromadzony na wspólnym koncie czas. Doładowania cennych sekund naturalnie związane są z przejeżdżaniem przez wyznaczone na trasie, wąskie bramki. Musimy więc nie tylko uważać na to, by nie zostać zezłomowanym, ale co więcej starać się przejechać przez jak największą liczbę bramek rozwalając przy tym tylu przeciwników, ile tylko się da. Gdyby tego było mało, podczas jazdy ładujemy pasek Rush, który pozwala na korzystanie z unikalnych zdolności każdego z pojazdów (w grze dostępne są samochody oraz motocykle). Po jego aktywacji dużo łatwiej o niszczenie przeciwników, a dodatkowo możecie liczyć na unikalne zdolności. Blade dla przykładu zostawia za sobą ognisty ślad zadający wrogom obrażenia, a Titan stawia bramki spowalniające oponentów. Używanie tych zdolności w odpowiednich momentach to klucz do zwycięstwa.

Generalnie pewnie nie brzmi to zbyt trudno, ale uwierzcie, że początkowo wychodziłem z podziwu, jak bardzo dało się skomplikować podstawowe zasady rozgrywki. Przez tyle lat grania we wszelkiego rodzaju maści gry wyścigowe zdążyłem przywyknąć, że ich zasady są raczej prostej. Masz i jedź. Tutaj natomiast tak nie jest. Z całą pewnością beta dość lakonicznie tłumaczy podstawowe zasady, ale dodatkowo interfejs użytkownika oraz animacja zabawy zostały wykonane niezbyt intuicyjnie. Szczególnie na początku, gdy na ekranie wiele się dzieje, łatwo można się zgubić - obok nas pędzi wiele aut, część z nich prowadzona przez graczy, cześć przez sztuczną inteligencję. Co chwilę ktoś się zderza, na trasie leżą jakieś dziwne cyfrowe znaczki i elementy. Niektóre nas spowalniają, niektóre dodają nitro, inne z kolei okazały być się jedynie nagrobkami pozostawionymi w miejscach kraks, nigdzie nie ma mety, a zespół przegrał właśnie, choć starasz się jechać najszybciej jak się da... Jednym słowem początkowo łatwo można się pogubić.

GramTV przedstawia:

Ale muszę przyznać, że w tym szaleństwie jest metoda. Onrush wprowadza do gry kilka ciekawych elementów. Już sama zmiana zasad wypada dość ciekawie, bo rozgrywka zdecydowanie stawia na współpracę, a łatwiej zrealizować wyznaczony cel wtedy, gdy wszyscy gracze starają się ze sobą współpracować. A musicie przyznać, że to nieczęsty zabieg w grach wyścigowych. Nawet, jeśli pojawiały się w nich wcześniej zawody zespołowe, to i tak chodziło w nich o jak najszybsze dojechanie do mety. Tutaj tak nie jest, a całą zabawę podkręca system stampede. Kojarzycie tę frustrację, gdy pędzicie autem na limicie prędkości na samym początku stawki, a mały błąd sprawia, że zostajecie daleko w tyle? Pozostaje wtedy samotne dreptanie do mety lub liczenie na to, że uda się wyprzedzić ewentualnie innego marudera, lecz w Onrush na szczęście tego nie uświadczycie. Po kraksie automatycznie pojawiacie się bowiem w samym centrum 24-samochodowego peletonu składającego się z graczy oraz si. Dzięki temu możemy oddawać się walce na trasie bez obawy o to, że mały błąd wykluczy nas z rywalizacji.

Onrush zyskało u mnie cenne punkty także za to, że podczas zabawy istnieje spora różnorodność w doborze trasy. Z reguły mamy do dyspozycji kilka położonych obok siebie szlaków, a każdy z nich lekko się od siebie różni, dzięki czemu można dobierać tor jazdy do aktualnie prowadzonego pojazdu (różnią się statystykami) lub trybu zabawy. Dla przykładu podczas zmagań w trybie countdown i przejeżdżaniu przez wąskie checkpointy bardzo dobrze sprawiają się lekkie i zwrotne motocykle. Jeśli jednak ktoś zajdzie Wam mocno za skórę, przy każdym odrodzeniu możecie zmienić podjętą decyzję i wrócić do rozgrywki zupełnie innym pojazdem, dzięki czemu przeprowadzicie skuteczny odwet.

Gdybym miał się do czegoś doczepić, to z całą pewnością byłby to polski dubbing, autentycznie w pierwszym momencie brzmiący niczym popularny syntezator mowy od przeróbek z YouTube, ale przecież głos lektora się z reguły można wyłączyć. Bardziej martwi mnie model sterowania, który nie jest bynajmniej zły, ale też w żadnym momencie nie przyniósł mi jakiejś szczególnej frajdy. Ale raz, że moja przygoda z betą nie była długa, a dwa, że to bądź co bądź gra zręcznościowa, wiadomo więc, że sterowanie nie może być w niej zbyt trudne.

Kolejny z minusów gry to oprawa wizualna oraz styl. Ta pierwsza nie robi szczególnego wrażenia i szczerze powiedziawszy menu oraz animacje to najlepiej wyglądające elementy, a pozostała cześć jest trochę szarobura i niezbyt efektywna. Styl zabawy natomiast mam wrażenie, że ugrzeczniono, ulizano i wyprostowano na siłę, przez co przypomina on telewizyjne seriale dla młodzieży i brakuje w nim specjalnego polotu. To jednak tylko pierwsze wrażenia i to po ograniu bety. Na ten moment nie jest źle, a Onrush zapowiada się na mocnego średniaka z kilkoma ciekawymi dodatkami. O tym, jak wielki mają one wpływ na całokształt zabawy przekonam się jednak dopiero po premierze pełniaka, którą zaplanowano na 5 czerwca.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!