Strange Brigade oferuje radosną rozwałkę, śliczne lokacje do eksploracji, mnóstwo znajdziek, zagadek i sporą dawkę humoru.
Strange Brigade oferuje radosną rozwałkę, śliczne lokacje do eksploracji, mnóstwo znajdziek, zagadek i sporą dawkę humoru.
Strange Brigade przenosi nas do lat 30. ubiegłego stulecia, do Egiptu - czyli kraju, który rozpala wyobraźnię, w szczególności fanów takich produkcji, jak Indiana Jones. Kto by nie chciał pobawić się w archeologa, poszukać w niezwykłych ruinach fantastycznych skarbów, zobaczyć na własne oczy stworzeń z egipskiej mitologii? W Strange Brigade mamy okazję odwiedzić fascynujące miejsca, chociaż nie należy spodziewać się zbyt dużego realizmu. I tak jest dobrze, bo z założenia gra ma oferować przede wszystkim frajdę z walki, eksploracji i szukania skarbów, nie być dokumentem historycznym.
Opowieść skupia się na egipskiej królowej-wiedźmie Seteki, która 4000 lat wcześniej została pochowana w grobowcu, lecz powstała z martwych i zaczęła tworzyć armię zmumifikowanych potworów. Oczywiście, naszym zadaniem jest ją powstrzymać i nie dopuścić do katastrofy. Dalszą część historii poznamy, zbierając dokumenty rozsiane w świecie gry, ale ogółem znamy cel od początku i wiemy, z kim przyjdzie się nam zmierzyć.
W Strange Brigade kierujemy jednym z bohaterów należących do tytułowej grupy. Są to niezłe indywidua - łowczyni demonów Nalangu Rushida, którą od urodzenia przygotowywano do obrony swego ludu przed nadprzyrodzonymi zagrożeniami; Gracie Braithwaite - bokserka, niegdyś pracownica w fabryce, gdzie demony szyły przebrania z ludzkiej skóry; profesor Archimedes de Quincey - badacz, archeolog, którego pasją było odkrywanie tajemnic zamierzchłej przeszłości - teraz chce chronić świat; Frank Fairburne - najemnik, doświadczony strzelec wyborowy, który wykonywał tajne misje dla brytyjskiego rządu. Kolejną postacią udostępnioną za darmo w DLC (darmowa do 30 dni od premiery gry) jest Winston Bey, odkrywca-dżentelmen, szpieg i podróżnik, który do Strange Brigade dołączył z ciekawości. Bohaterowie różnią się nie tylko wyglądem i biografią, ale także umiejętnościami. Co prawda każdego z nich możemy wyposażyć w te same typy broni i granatów, ale każdy posiada także wyjątkowe zdolności. Przykładowo, tylko Archimedes potrafi otwierać ukryte przejścia, z kolei Frank jest specjalistą od strzałów w głowę. Każda z postaci posiada także inny typ amuletu. Nalangu zadaje obrażenia wokół siebie, zaś Archimedes posyła samonaprowadzającą wiązkę promieni we wrogów. Z pomocą amuletów można nie tylko zabijać, ale też np. zamieniać przeciwników w kurczaki.
Kampania składa się z szeregu zamkniętych etapów. Nie mamy więc otwartego świata, kolejne mapy odblokowujemy konsekwentnie wraz z postępami w fabule. Także wspomniane etapy są liniowe, choć można zboczyć z głównej ścieżki, jeśli chcemy odkrywać sekrety. Ukończone misje da się powtarzać w dowolnej kolejności; warto to robić, by pozbierać pominięte znajdźki, zmierzyć się z zagadkami, których nie udało się rozwiązać w poprzednim podejściu albo po prostu zdobyć więcej złota na odblokowanie nowych broni.
Gra jest stworzona z myślą o kooperacji, ale można w nią bez przeszkód grać solo. Jeśli zdecydujemy się na zabawę w pojedynkę, oznacza to, że ze wszystkim musimy radzić sobie sami, sztuczna inteligencja nie przejmuje kontroli nad pozostałymi członkami Strange Brigade. Grając solo nie musimy obawiać się, że zadanie nas przerośnie, gdyż w tej sytuacji przeciwników do wystrzelania mamy zdecydowanie mniej niż podczas zabawy z towarzyszami. Samotne wyprawy mają też inne zalety. Możemy bez pośpiechu zwiedzać lokacje i szukać znajdziek, nie musząc obawiać się, że ktoś zwinie je nam sprzed nosa. Kompan łasy na złoto i ulepszenia do broni staje się wręcz rywalem, a kiedy mamy aż trzech rywali, trzeba się uwijać. Jednak jeśli zapraszamy towarzyszy, to nie wyłącznie po to, by ścigać się z nimi o skarby, męczyć się z większą liczbą przeciwników i złościć, kiedy ktoś wejdzie pod celownik i nasze pociski nie trafią przeciwników. W grupie łatwiej odnaleźć wszystkie sekrety, jeśli taki obierzemy sobie cel; niektóre elementy (np. figurki kotów) zaliczają się wszystkim uczestnikom wyprawy, inne - typu kanopy - każdy musi ustrzelić indywidualnie, ale towarzysz zawsze może służyć podpowiedzią. Jeśli polegniemy w walce i nie mamy mikstury, kompan może nas uratować z sarkofagu (chyba, że sam nie przeżyje) - w przypadku gry solo pozostaje rozpoczęcie zabawy od punktu kontrolnego.
To, że strzelanie w stronę towarzysza nie czyni mu krzywdy nie oznacza, że nie można być złośliwym. Kiedy kompan przechodzi przez pułapkę, możemy ją aktywować (jest nawet osiągnięcie za zabicie w ten sposób członka drużyny). Jeśli ktoś znajduje klucz pozwalający przejść dalej, sami nie możemy go w magiczny sposób użyć przy mechanizmie blokującym drogę. Trzeba więc czasem liczyć na dobrą wolę innych graczy, jeśli gramy przez sieć; host ma jednak prawo wyrzucić kogoś z rozgrywki. Najlepiej więc grać ze znajomymi i ten sposób rozgrywki sprawia najwięcej frajdy, kiedy można razem nie tylko sobie pomagać, ale też np. nabijać się ze sztywnego sposobu biegania Archimedesa (przyjaciel stwierdził, że wygląda jak Sim, który spóźnił się do pracy) albo ze sposobu opisywania wrogów typu "Wojowniczy Szkielet - chcą ci porachować kości".
Gra to w lwiej części walki z ogromnymi hordami mobków, których wybijanie jest satysfakcjonujące i sprawia sporo frajdy. W kampanii można ustawić poziom trudności oraz określić, jak liczni mają być wrogowie, toteż gracze uwielbiający rozwałkę i szukający wyzwań mają pole do popisu. Po drodze napotkamy rozmaitych przeciwników - zombie, szkielety, mumie, ogromne skorpiony i skarabeusze. Każdy z przeciwników posiada inne cechy i atakuje na inne sposoby, a więc poza najprostszymi zombie (w grze zwanymi Trupią Grozą) mamy wrogów z oszczepami, z granatami, z miotaczami ognia, z tarczami i wieloma innymi. Nie brakuje też walk z bossami, takimi jak Anubis czy pirat Tyberian, których posłanie z powrotem na tamten świat wymaga nie tylko strzelania do przeciwnika, ale też zastanowienia się, w jaki sposób go pokonać.
Ukończenie kampanii zajęło mi 12 godzin. Starałam się przy tym rozwiązywać wszystkie zagadki, ale nie badałam dokładnie każdego zakamarka, więc sporo pominęłam. Zagadki generalnie nie są skomplikowane. Czasem odpowiedź, w jakiej kolejności strzelić do kafelków na drzwiach, znajdziemy na ścianie tuż obok, czasem trzeba obiec lokację i poszukać wskazówek, ale nie jest to zadanie wymagające wielkiego wysiłku. Rozwiązywanie zagadek metodą brute force jest niewskazane, gdyż trzy pomyłki oznaczają, że próbować dalej nie można (pomoże dopiero restart misji), ale jako że za każdym razem kolejność jest inna, i tak trzeba poszukać podpowiedzi. Poza strzelaniem w odpowiednie symbole, znajdziemy też zagadki polegające na obracaniu rurek tak, by połączyć wskazane punkty albo zapamiętywaniu, w które z kafelków musimy strzelić.
Podczas rozgrywki nasze działania komentuje narrator. W założeniu jego teksty miały być śmieszne i takie są; np. po włączeniu pauzy mówi "ktoś puka do drzwi, rozumiem", albo "przerwa na herbatę, dwie kostki cukru dla mnie", podczas walk dopinguje dzielną drużynę, pyta, czy chcemy opuścić obszar bez znalezienia wszystkich skarbów itp. Wspaniale, tylko... po pierwszej misji ciągłe ględzenie zaczyna działać na nerwy. Można na szczęście wybrać, jak często ma się odzywać i ograniczyć komentarze, albo wyciszyć go całkowicie (to jednak wpłynie też na dźwięk w scenach fabularnych). W tym przypadku można poratować się, włączając w grze napisy, niestety, są one zrobione tak małym fontem, że bez wpatrywania się w monitor z bliska trudno je przeczytać.
Zaczynając Strange Brigade, grałam solo. W czwartej misji dołączył do mnie przyjaciel. Nie musieliśmy zaczynać od początku, nawet jeśli nie miał odblokowanych pierwszych misji - wystartowaliśmy od punktu kontrolnego, do którego dotarłam. Dołączenie w środku rozgrywki nie przeszkadzało w zabawie, bohaterowie nie zdobywają doświadczenia; jedynym sposobem "rozwoju" jest odblokowywanie nowych broni, które kupujemy za zgromadzone złoto, zaś moce amuletów odblokujemy dzięki dokładnej eksploracji poszczególnych lokacji. Szkoda, że misje ukończone przez mojego towarzysza pozostały nie zaliczone, ale cóż - mogliśmy zacząć od początku. Od razu przetestowaliśmy też czat głosowy i tekstowy; wszystko działało bez zarzutu. Można też wyciszyć każdego z uczestników, a także wyłączyć czat, jeśli cudze marudzenie nam przeszkadza.
Po ukończeniu kampanii nadszedł czas na sprawdzenie trybu hordy. Tym razem umożliwiłam dołączanie wszystkim (warto odnotować, że można ustawić na każdym slocie oddzielnie, czy każdy może dołączyć, czy tylko znajomi). Wkrótce pojawiło się trzech towarzyszy i wspólnie przetrwaliśmy pierwszą rundę, czyli 15 fal, zadanie to było niełatwe i często musieliśmy ratować sobie wzajemnie skórę. W trybie Hordy z każdą falą pojawiają się coraz silniejsi przeciwnicy, ale też stopniowo powiększa się grywalny obszar, można otwierać za zdobyte pieniądze dodatkowe przejścia i skrzynie ze specjalną bronią. Po rozpoczęciu rundy 2 zostałam z jednym kompanem, ale szybko okazało się, że wrogowie są zbyt liczni i długo nie wytrwaliśmy sami.
Trzeci tryb oferowany przez Strange Brigade zwie się "Na punkty" i polega na - jak nazwa wskazuje - zdobyciu jak najlepszego wyniku na danej mapce. W trybie "Na punkty" nie możemy zboczyć ze ścieżki, chodzi tu o wybijanie wrogów i dotarcie do końca etapu jak najszybciej, wypełniając przy okazji zadania dodatkowe, typu korzystanie z rozmaitych rodzajów broni, zabicie pułapkami wyznaczonej liczby przeciwników itp.
Przez kilkanaście godzin rozgrywki żadnego problemu z połączeniem nie doświadczyłam. Mogę pochwalić Rebellion za świetnie zrealizowany tryb sieciowy, gdzie da się bawić konfiguracją drużyny wedle uznania; za doskonale działający czat głosowy i tekstowy; za możliwość dołączenia do konkretnego serwera albo losowej rozgrywki itp. - można wybrzydzać do woli.
Strange Brigade to bardzo dobra gra, jeśli lubicie dobrą rozwałkę i szukanie skarbów. Fabuła co prawda nie jest wybitna, za to można się pośmiać z komentarzy narratora. Twórcy zadbali o to, by w co rusz pojawiały się nowe typy wrogów i różne typy zagadek, choć starcia w końcu stają się nużące, zwłaszcza w ostatnich misjach. Pod względem graficznym tytuł ten prezentuje się świetnie, lokacje są ciekawe i zróżnicowane, zagadki nie wymagają wielkiego wysiłku, ale za to odnalezienie każdej znajdźki i odkrycie wszystkich tajemnic nie jest łatwe, wymaga spostrzegawczości i cierpliwości (albo poradnika). Gra działa bez zarzutu i pod względem technicznym została starannie dopracowana. Jeśli zastanawiacie się, czy warto sięgnąć po Strange Brigade - moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!