Graliśmy w grę polskiego studia Juggler Games.
Graliśmy w grę polskiego studia Juggler Games.
II wojna światowa jest i będzie niezwykle poważnym tematem, który przewija się i przewijać będzie niejednokrotnie w grach wideo. Widzieliśmy brutalność, strugi krwi, spadające bomby, krzyki matek, ojców, dziadków, łzy. Ale wojnę da się ukazać inaczej, w bardzo prosty, ale nie mniej bolesny sposób. I to pokazuje właśnie studio Juggler Games w swojej najnowszej produkcji, My Memory of Us, w którą mieliśmy okazję zagrać.
My Memory of Us to opowieść o dwóch bardzo młodych przyjaciołach, którzy mieli to szczęście (czy też nieszczęście) poznać się niedługo przed wybuchem wojny. Choć nie ma tutaj pokazanych żadnych flag, odniesień, oznaczeń, wiadomym jest, że mamy tutaj odniesienia do II wojny światowej i ogromnej skali zniszczeń, jakie ze sobą niosła. Nasi bohaterowie starają się przetrwać w bardzo trudnych na tamte czasy realiach. Choć ich przygody mają niejako formę zabawy, czuć w nich bardzo poważną tematykę lawirującą gdzieś w obrębach holokaustu czy niewoli.
W trakcie rozgrywki możemy zmieniać się między obydwiema postaciami, z których każda ma swoje unikalne zdolności i umiejętności. Dziewczynka potrafi szybko biegać i strzelać z procy, natomiast chłopiec bardzo sprawnie się skrada i oślepia przeciwnika sprawiając, że nie zauważa naszych niecnych uczynków. Dwójka przyjaciół potrafi jednak działać wspólnie łapiąc się za ręce, co dodatkowo wzbogaca rozgrywkę.
Gra, uproszczając, jest platformówką 2,5D. Podczas rozgrywki poruszamy się w lewą lub prawą stronę, odkrywając nowe tereny i próbując rozwiązać coraz trudniejsze i bardziej wymagające zagadki. Nie brakuje tutaj również wielu elementów zręcznościowych i wierzcie mi, sterowanie ma tu bardzo duże znaczenie. Podczas pokazu mieliśmy okazję zagrać w wersję pecetową i dla własnej wygody dane mi było zmienić aktywne klawisze z opcji strzałkowej na WSAD. Na początku wydawało się to logicznym i bardzo wygodnym zagraniem, jednak w dalszej perspektywie okazało się koszmarnym pomysłem. W trakcie szybkich sekwencji trzeba było szybko lawirować pomiędzy klawiszami, co sprawiało ogromne trudności. W wersji na konsolach sterowanie powinno być, jak mniemam, nieco wygodniejsze.
A jeśli już przy poziomie trudności jesteśmy. My Memory of Us to w teorii gra dla każdego pokolenia, ale w praktyce jest różnie. Nie chodzi już o samą niezwykle poważną tematykę, ale również o to, jak się w to gra. W trakcie kilkugodzinnej sesji mieliśmy okazję sprawdzić parę poziomów i przy niektórych wyrywaliśmy sobie włosy z głowy. Produkcja usiana jest kolejnymi bardzo prostymi zagadkami, które powinniśmy na zdrowy rozum rozwiązać w kilka minut. W teorii, bo w praktyce ciężko na nie momentami wpaść i to nie był jedynie mój problem. Niektórzy dziennikarze siedzący obok często blokowali się na pewnych etapach głowiąc się, co dalej mają zrobić i prosząc o pomoc samych deweloperów.
Jak powiedzieli nam twórcy gry, produkcja powinna wystarczyć na przynajmniej 4 godziny rozgrywki. Wciąż jest to tylko liczba umowna, ponieważ, jak wspominaliśmy, gra początkowo mami nas prostymi zagadkami, by później dowalić łamiącymi palce sekwencjami zręcznościowymi czy elementami ćwiczącymi nasze szare komórki. Brakuje mi tutaj jednak ciągłości rozgrywki. Momentami produkcja prowadzi nas bardzo powoli przez kolejne etapy, by później nabrać ogromnego tempa i znów powrócić do monotonii.
My Memory of Us ma bardzo charakterystyczną grafikę, która jest niejako przedłużeniem komiksu jednego z twórców. Widać tutaj niezwykle dużo nawiązań, zarówno do literatury dziecięcej czy filmów animowanych z lat 20 ubiegłego wieku, jak i poważnej tematyki w postaci Labiryntu fauna mieszającego rzeczywistość z wyobrażeniami berbeci. Jednym z kluczowych elementów jest tu główna bohaterka, która ubrana jest w czerwony płaszczyk, co przywodzi na myśl przykre sceny z Listy Schindlera.
Mam wrażenie, że My Memory of Us, choć oparte o sporo mniej lub bardziej wymagających sekwencji logiczno-zręcznościowych, nie jest grą, którą powinno się przechodzić dla samego gameplayu. Tutaj na czoło wysuwa się historia dwójki małych przyjaciół starających się przetrwać wojenną zawieruchę i budując dla siebie własny świat. Jeśli lubicie się wzruszać, twórcy obiecują niejedną łzę. Będziecie mogli zatopić się w tej opowieści już niedługo, bo produkcja pojawi się na PC, Xboksie One i PlayStation 4 9 października, a w kilka tygodni potem zobaczymy ją również na Nintendo Switch.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!