Wszystkie „naj” w jednym miejscu – najlepsze, najgorsze i najważniejsze wydarzenia roku z perspektywy rodzimych twórców.
Wszystkie „naj” w jednym miejscu – najlepsze, najgorsze i najważniejsze wydarzenia roku z perspektywy rodzimych twórców.
Za nami już moje zestawienie dziesięciu najlepszych polskich produkcji 2018 roku. Czas więc na nieco szersze podsumowanie, w którym omówimy najistotniejsze wydarzenia. Te pozytywne jak i negatywne. W końcu krajowa branża tak mocno się rozrosła, że zawsze będzie sporo sukcesów i porażek. Oby tylko te pierwsze były jak największe, a drugie wręcz odwrotnie.
Pomysł na ten tekst jest następujący. Postanowiłem wybrać najważniejsze „naj” minionego roku. Poniżej znajdziecie moim zdaniem najlepsze i najgorsze gry, największe sukcesy czy najbardziej zaskakujące wydarzenia. Na tej postawie widać, że w 2018 roku sporo się działo. Wiele jednak wskazuje na to, że 2019 rok będzie jeszcze ciekawszy. O tym jednak dopiero za kilka dni.
Premiera wręcz idealna. Frostpunk okazał się sukcesem na wielu różnych płaszczyznach. Po pierwsze, to genialna gra. Średnia ocen (via GameRankings) przekracza 85%, co jest wynikiem niezwykle imponującym. To również nieco lepiej niż This War of Mine. Mówimy więc o projekcie, którym 11 bit Studios potwierdziło swoje niezwykłe umiejętności i na długo weszło do absolutnej czołówki polskich deweloperów. Dodatkowo gra fantastycznie się sprzedaje, znacząco przebijając wyniki osiągane przez poprzedni hit warszawskiego studia. W 66 godzin udało się sprzedać 250 tysięcy kopii, a z listopadowych danych Steam Spy można wywnioskować, że prawdopodobnie już przebita została bariera miliona egzemplarzy.
2019 rok również powinien być ważny dla Frostpunka. Gra doczeka się wtedy kolejnych aktualizacji oraz premiery na konsole. Aż strach pomyśleć co 11 bit Studio może osiągnąć z następnym projektem. Mam nadzieję, że nie będziemy długo czekać na jego zapowiedź.
Średnia ocen na poziomie 41% na PC, na konsole jeszcze słabiej. Agony, mimo wcale nie skromnego budżetu, okazało się produkcją wyjątkowo słabą i męczącą. Horrorem było granie w nią. W zasadzie na tym można byłoby zakończyć, ale problemów ekipy Madmind Studio był ciąg dalszy. Paniczne próby ratowania sytuacji pokazały, że w zespole brakuje porządnego zarządzania i przede wszystkim wizji. O komunikacji już nie wspominam. Najpierw było zamieszanie z nieocenzurowaną wersją Unrated, która najpierw została zapowiedziana, później z niej zrezygnowano, aby ostatecznie po cichu wydać. Następnie zespół Madmind szybko zapowiedział nowy projekt Paranoid, a w grudniu ogłosił spin-off Agony o tytule Succubus. Biorąc pod uwagę jak słabo studiu idzie komunikacja, ciężko powiedzieć czy oba te tytuły nadal powstają i z któregoś nie zdążono już zrezygnować.
Oczekiwanie na pierwszą prezentację Cyberpunka było ogromne. W pewnym momencie gracze mogli być rozczarowani. Spekulowano, że CD Projekt RED pojawi się na konferencji Microsoftu. Kiedy Phil Spencer już chciał kończyć prezentację, pewnie wiele osób straciło jakiekolwiek nadzieje. Nagle jednak na ekranie coś zaczęło się dziać i niespodziewanie zobaczyliśmy premierowy trailer Cyberpunk 2077. Spore zaskoczenie oraz wielkie show, które zafundowali ludzie z Microsoftu i CD Projektu RED. O tej prezentacji mówiło się jeszcze długo po samej imprezie i to nie tylko ze względu na opublikowane później aż godzinne demo. Oczywiście miliony graczy na całym świecie czekają na Cyberpunka, ale bez takiego wejścia nie udałoby się zrobić aż tak ogromnego wrażenia.
Warto wspomnieć, że również udane było wejście Dying Light 2 (także konferencja Microsoftu). Tutaj na plus należy zaliczyć pokaz trailera i fragmentu rozgrywki, dzięki czemu od razu mogliśmy zobaczyć jak wygląda nowa produkcja Techlandu. Na scenie pojawił się również sam Chris Avellone, co dodatkowo zwiększyło rangę wydarzenia. Pokaz Dying Light 2 nie był aż tak spektakularny jak Cyberpunka 2077, ale i tak warto go docenić.
Długo zastanawiałem się która produkcja najbardziej zaskoczyła. Na pewno niemalże z niczego pojawił się Project Warlock oraz Dusk. Zdecydowałem jednak, że lepiej docenić oryginalne Tsioque niż jednak opierające się na klasyce shootery. Produkcja studia OhNoo budziła pewne nadzieje. W końcu to projekt twórców udanego Tormentum. Nie spodziewałem się jednak, że otrzymam aż tak udany tytuł. Z piękną grafiką i muzyką, dobrze zbalansowanymi zagadkami logicznymi, budząca sympatię główną bohaterką i niespodziewanym zakończeniem. Wiele jest w tej produkcji rzeczy niezwykłych. Dla mnie to zdecydowanie największa perełka 2018 roku z perspektywy polskich twórców. Warto więc sięgnąć po Tsioque.
Rzeszowskie studio Detalion to jedna z legend polskiej branży gier wideo. Niespodziewanie pod koniec 2018 roku okazało się, że wraca ono do życia. Nową ekipę buduje Roland Pantoła, a więc jedna z najważniejszych postaci dawnego Detalionu. Co ważne, pierwszym projektem będzie trzecia część kultowej marki Schizm. „Trójka” o podtytule Nemezis ma zostać wydana na PC w tym roku. Przy reaktywacji słynnej przed laty serii przygodówek (pierwsza część pojawiła się w sprzedaży w 2001 roku) pomaga PlayWay. Jeszcze tylko wróci Metropolis oraz Reality Pump i ponownie poczujemy klimat początków poważnego robienia gier w Polsce.
Jestem wielkim fanem tej produkcji. Pisałem nawet na łamach gram.pl o tym czy Wojna Krwi to dobra pozycja dla tych, którzy nie są fanami Gwinta. Niestety jeśli deweloper krótko po premierze mówi, że jest rozczarowany sprzedażą, ewidentnie nie można mówić o sukcesie. Rodzimi analitycy giełdowi już zdążyli znacząco zmniejszyć prognozy dot. sprzedaży gry oraz liczby pobrań darmowej wersji przeznaczonej do rozgrywki wieloosobowej. CD Projekt RED przekonał się więc o tym, że samo słowo Witcher w tytule oraz logo kochanego przez graczy dewelopera nie wystarczą. Produkcja jest bardzo dobrze oceniana i bez wątpienia powalczy o mino najlepszej polskiej gry 2018 roku. Mimo wszystko skromna kampania promocyjna sprawiła, że Wojna Krwi przeszła bez większego echa. Wielka szkoda, bo to genialny tytuł, nie tylko dla fanów karcianek.
W 2018 roku mieliśmy kilka ciekawych debiutów, ale zdecydowanie najbardziej udany był start nowego studia byłych pracowników Techlandu – Creepy Jar. Ekipa wymyśliła, że będzie robić gry survivalowe i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Ich debiutancka produkcja to niezwykle udany Green Hell, którego akcja rozgrywka się w amazońskiej dżungli. Od premiery pod sam koniec sierpnia do początku listopada gra znalazła 120 tysięcy nabywców. Co ważne, mówimy o wersji dostępnej tylko na Steam Early Access. Pełna premiera dopiero na wiosnę.
Creepy Jar nie tylko może pochwalić się imponującą sprzedażą gry oraz bardzo pozytywnymi ocenami, ale i zyskami jaki osiągnęli inwestorzy. Spółka jeszcze przed wydaniem swojej pierwszej produkcji trafiła na giełdę NewConnect, na której radzi sobie znacznie lepiej od większości spółek gamingowych. Jeśli ktoś kupował akcje warszawskiego studia na jego debiucie, jego papiery już podwoiły swoją wartość. 2019 rok, w którym Green Hell zostanie zaktualizowany do wersji 1.0 i być może trafi na konsole, ponownie powinien należeć do Creepy Jar.
Na gali The Game Awards w 2017 roku The Astronauts niespodziewanie zapowiedziało swoją nową produkcję – shooter Witchfire. Od tego czasu nie wydarzyło się praktycznie nic. Po zaskakującym ogłoszeniu przyszło 12 miesięcy absolutnej ciszy. Żadnego nowego trailera, fragmentu rozgrywki czy wywiadu z twórcami. Nic. Zero. Dopiero w grudniu ekipa The Astronauts nieco się uaktywniła pokazując kilka drobnych materiałów. Kilkusekundowe gif-y nie zaspokoiły naszych oczekiwań. Potwierdziły jedynie, że wiele osób słusznie wyczekuje nowej produkcji twórców Zaginięcie Ethana Cartera. Możemy więc tylko zastanawiać się po co było zapowiadać grę, aby później przez rok milczeć. Tym bardziej, że według najnowszych deklaracji deweloperów premiera w 2019 roku wcale nie jest pewna.
Warto w tym miejscu napisać o kilku innych nieobecnych, jak nowy projekt People Can Fly czy RPG fantasy robionym przez Techland. W żadnym z tych przypadków nie mówimy jednak o tak rozczarowującej nieobecności jak Witchfire. W końcu czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!