Pieniądz robi pieniądz - recenzja Anno 1800

Łukasz LM Wiśniewski
2019/04/15 12:00
3
0

Rewolucja? Jedynie przemysłowa – seria Anno dalej kurczowo trzyma się swoich podstawowych mechanik, ale wciąż daje masę frajdy z rozgrywki.

Pieniądz robi pieniądz - recenzja Anno 1800

Nie da się ukryć, że przez cykl Anno, od czasów premiery swojej pierwszej odsłony przeszedł niezwykle długą drogę – zapoczątkowana jeszcze w XX wieku seria wprowadziła nas w rozmaite okresy, zarówno te historyczne, jak i futurystyczne, by ostatecznie powrócić do doskonale znanych, lubianych i klasycznych realiów. Tam, gdzie strategia ekonomiczna, tam bogiem jest pieniądz, a co może być lepsze dla rozwoju kultu mamony niż okres przemysłowej rewolucji, gdzie pokryta brudem kopalń i smrodem fabryk ludzkość pędziła ku lepszemu. Sprawdzamy, jak daleko sięgnęła rewolucja w najnowszej produkcji niemieckiego Blue Byte.

Na potrzeby Anno 1800 powstało kilka trybów zabawy – obok możliwości zabawy poprzez sieć, twórcy przygotowali także kampanię fabularną oraz będący jej przedłużeniem tryb swobodnej rozgrywki, gdzie bez dodatkowego tła realizujemy założone przez siebie cele i budujemy industrialne imperium. Chociaż dopracowane tło fabularne nie jest jednym z priorytetów produkcji wpisujących się w ramy gatunku strategii ekonomicznych, to muszę przyznać, że w tym przypadku te bardzo sprawnie koresponduje z założeniami rozgrywki i płynnie wprowadza nas w kolejne tajniki jej mechaniki. Przygodę w kampanii rozpoczynamy w Nowym Świecie, skąd wyruszamy do rodzinnego miasta – tam dowiadujemy się, że wybitny przedsiębiorca i zarazem nasz ojciec, został uwikłany w pewien spisek, który zaprowadził go do lochu, a następnie na miejsce wiecznego spoczynku. W tym samym czasie łapy na rodzinnym majątku położył jego brat, a nam nie pozostaje nic innego, jak przenieść się na sąsiednią wyspę i wykuć potęgę własnego imperium od podstaw. Sztampowe? A jakże, ale bardzo użyteczne zarazem, szczególnie dla tych, którzy ze strategiami ekonomicznymi, czy samym Anno, nie mieli wcześniej zbyt wiele wspólnego. Za sprawą wstawek fabularnych poznajemy rozmaite niuanse zabawy w przyjemny i nietrącający zbytnio typowym samouczkiem sposób.

Na gruncie mechaniki Anno 1800 nie tylko hołduje klasycznym rozwiązaniom, ale wprowadza też nieco nowinek, chociaż nie da się ukryć, że mają one znaczenie raczej kosmetyczne. Trzon zabawy pozostałe bez większych zmian – rozpoczynamy przygodę ze skrawkiem ziemi, który musimy zasiedlić, otworzyć lokalny handel i pierwsze sieci produkcyjne, a następnie cały proces powtarzać zwiększając jednocześnie jego skalę i stopień zróżnicowania. W ten sposób nasi farmerzy z czasem awansują na robotników, by potem osiągnąć status rzemieślników, a następnie inżynierów. Każda z epok w rozwoju naszego industrialnego imperium charakteryzuje się innym rodzajem wyzwań i potrzeb, które będziemy musieli zaspokoić, ale wraz z osiąganiem kolejnych progów twórcy oddają w nasze ręce kolejne narzędzia, dzięki którym będziemy mogli im sprostać. W zależności od wybranego przez nas poziomu trudności rozpoczniemy zabawę z określonym zapasem gotówki i chociaż gra wielokrotnie wybacza nam rozmaite błędy i rozciąga nasz budżet w jedynie znany sobie sposób, to już na początku musimy pamiętać, że bez odpowiedniego optymalizowania rachunku zysków i strat, na dłuższą metę nie ugramy zbyt wiele.

Niezwykle pomocne w ratowaniu imperialnego budżetu są różnorodne misje, które z czasem zlecają nam zwierzchnicy pozostałych kolebek przemysłu. Oczywiście, by mieć do nich dostęp, musimy najpierw ich odkryć i nawiązać stosunki dyplomatyczne, ale na tym kończy się eksploracja – przynajmniej w zakresie pojedynczej mapy scenariusza. Wspomniane wcześniej misje zwykle sprowadzają się do zniszczenia jakiegoś statku, odebrania towarów czy dostarczenia określonych dóbr, czasem nakładane są dodatkowe ograniczenia czasowe, ale same zadania są raczej banalnie prostym sposobem na zebranie bonusowej gotówki i poprawienie relacji z sąsiadami. Jeśli brakuje nam gotówki, to zawsze możemy poprosić zaprzyjaźnionego lidera o wyznaczenie jakiegoś zadania, mając na uwadze, że podejmowanie się misji, których nie zamierzamy wykonać, raczej nie przysporzy nam sojuszników, a w dłuższej perspektywie może znacznie pogorszyć kontakty. A te otwierają wszelkie drzwi, a przede wszystkim porty, a zaraz po nich chłonne na nasze produkty rynki.

Jedną z nowinek w serii są zamorskie ekspedycje, które pojawiają się w kampanii w uzasadniony fabularnie sposób, nie tylko, by wrzucić na nasze barki ciężar jednoczesnego zarządzania kilkoma osadami, ale stanowią też doskonałe źródło niedostępnych w inny sposób dóbr. Ekspedycje, to fabularyzowany zestaw procesów przyczynowo-skutkowych, podczas których nasze jednostki znajdują się w różnorodnych sytuacjach, a my wybierając odpowiednie linie dialogowe, nadajemy kierunek kolejnym działaniom załogi. Gra jest warta świeczki, bo skutecznie przeprowadzona ekspedycja nie tylko zapewni nam przyczółki na kolejnych mapach, ale pozwoli przejąć ekskluzywne dobra – jak np. dzieła sztuki – a te znacznie podniosą rangę, atrakcyjność i turystyczny potencjał naszych metropolii. Warto zaznaczyć, że te są w dłuższej perspektywie kluczowe dla dynamicznego rozwoju – twórcy nałożyli na osadę szereg właściwości, jak zanieczyszczenia powietrza czy dostęp do kultury. Te musimy utrzymywać na odpowiednio wysokim poziomie, co pozwoli w szybszym tempie przyciągać nowych mieszkańców, zwiększy zadowolenie i wydajność pracy, a także uatrakcyjni ją dla odwiedzających, a pozytywne lub negatywne skutki błyskawicznie odczujemy po kieszeni.

GramTV przedstawia:

Rozgrywka w Anno 1800 charakteryzuje się sporą elastycznością, która pozwala swobodnie zatracić się w budowaniu imperium w sposób niemal bezstresowy – błędy w rachunku ekonomicznym z łatwością możemy skorygować, realizując dodatkowe misje, a wszystkie założone przez siebie cele, z czasem osiągniemy i tylko od naszych umiejętności zależy to, jak szybko uda nam się to zrobić. Jednak z minuty na minutę zakres naszych działań i ciążąca na nas odpowiedzialność oraz liczba czynników, które musimy brać pod uwagę, rośnie, by osiągnąć punkt kulminacyjny w chwili, gdy zarządzamy jednocześnie kilkoma osadami starego i nowego świata. Na tym etapie coraz silniej odczuwamy, że studio Blue Byte wciąż nie rozpracowało mechanik, które w intuicyjny i efektywny sposób usprawniłyby mikrozarządzanie, a my przeskakujemy pomiędzy ekranami poszczególnych miast wiedzeni powiadomieniami o kolejnych kryzysach, wypadkach czy brakach w sile roboczej. Co gorsze, Anno 1800 nie przewiduje aktywnej pauzy, która w nagłych sytuacjach pozwoliłaby rozdać karty i czekać na rozwój wydarzeń – po zatrzymaniu czasu gra chowa interfejs, a nam pozostaje jedynie oglądać widoczki albo jak nasz świat płonie.

O ile całość jest dosyć angażująca, a wspominane przeze mnie w poprzednim artykule powiadomienia sugerujące przerwy podczas długich sesji w Anno 1800 są jak najbardziej wskazane, to nie da się ukryć, że z chęcią powitalibyśmy jakieś szerzej zakrojone zmiany w mechanice. Od pewnego momentu zabawa toczy się na dwóch płaszczyznach – starego i nowego świata. Dla każdego z regionów przygotowano wprawdzie inne budynki czy łańcuchy produkcyjne, to ostatecznie wpadamy w ten sam, nieurozmaicony schemat – znajdź, zasiedl, rozwijaj. Wciąż pozostaje masa pomniejszych smaczków, jak korzystanie z punktów wpływu dla forsowania własnej propagandy w lokalnej prasie czy kupowanie udziałów w innych miastach w nadziei na zyski z dywidend, ale przy dłuższych (powiedzmy 8-godzinnych, jak w moim przypadku) sesjach w końcu poczujemy towarzyszącą zabawie monotonię. Tę mogłyby przełamać szerzej zakrojone działania militarne, ale i tutaj twórcy raczej pozostali wierni klasycznym rozwiązaniom, więc wojny stanowią raczej skromny i nie zawsze miły dodatek do podstawowych mechanizmów rozrywki.

Zabawę z pewnością umili nam przyjemna dla oka i zarazem dopracowana oprawa wizualna – podczas zabawy możemy swobodnie obracać kamerą bez obawy o spadki płynności czy doczytywanie tekstur w locie. Dodatkowo w dowolnym momencie możemy podejrzeć z bliska dowolny obszar, by przekonać się, czym aktualnie zajmują się mieszkańcy lub jak przebiega praca w fabrykach. Na pochwałę zasługuje też optymalizacja, bo chociaż mój pecet, do high-endowych z pewnością nie należy, to z łatwością uruchomił grę na wysokich ustawieniach i po niezbyt długim, a co najważniejsze pojedynczym dla całej sesji, ekranie wczytywania pozwolił na swobodną rozgrywkę bez spadków jakości oprawy graficznej czy wydajności aplikacji. Bardzo przyjemnym dodatkiem okazała się również akompaniująca naszym działaniom ścieżka dźwiękowa, która sprzęgnięta z tym co działo się w miastach informowała o wydarzeniach, którym powinniśmy poświęcić nieco więcej uwagi. Niestety nie obyło się bez kilku błędów jak znikające portrety, elementy interfejsu czy długim oczekiwaniu na odpowiedź skryptu odpowiedzialnego za rozpoczęcie określonych zadań, ale były one raczej epizodyczne. O wiele gorzej za to wypadł w moim odczuciu interfejs użytkownika, który wraz z rozwojem osad stawał się coraz bardziej nieczytelny i przeładowany informacjami do granic, przez co niejednokrotnie umykały nam istotne powiadomienia.

Anno 1800 bez wątpienia wraca do historycznych realiów z bagażem klasycznych rozwiązań, które z pewnością zachwycą fanów rozwijanego przez firmę Ubisoft cyklu. Twórcy po raz kolejny przesunęli ciężar rozgrywki w stronę naszych działań biznesowych i ekonomicznych, jednocześnie marginalizując znaczenie siły bojowej czy szans na działania zbrojne. Całość w dalszym ciągu jest spójna, przyjemna w odbiorze, a dzięki ciekawym wstawkom fabularnym doskonale wprowadza nas w klimat raczkującej rewolucji przemysłowej i snów o potędze w szumie fabryk. Jeśli szukacie strategii, która w przyjemnej atmosferze pozwoli Wam realizować swoje imperialistyczne zapędy i nie będzie karać za każdy, nawet najdrobniejszy błąd, to w debiutującej jutro produkcji studia Blue Byte z pewnością znajdziecie coś dla siebie.

8,0
Kolorowe sny o industrialnej potędze
Plusy
  • Otoczka fabularna znakomicie wprowadza w klimat realiów XIX w.
  • Dopracowana oprawa wizualna i tylko jeden ekran wczytywania
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Sprawdzone klasyczne rozwiązania w mechanice
  • Zamorskie ekspedycje
  • Przyjemna, bezstresowa rozgrywka
  • Powrót do historycznych realiów
Minusy
  • Przydałyby się jakieś dalej idące zmiany w mechanice
  • Brak konkretnych uproszczeń mikrozarządzania w późniejszych etapach gry
  • Momentami nieczytelny interfejs
  • Drobne błędy
Komentarze
3
L-M
Gramowicz
Autor
16/04/2019 11:01
One_of_the_Many napisał:

A ja mam takie pytanko, może ktoś będzie wiedział. Czy w tej "Special Edition" dostępnej w Polsce,  z polską wersją językową, będzie możliwość wyboru języka angielskiego dla napisów i interfejsu?

W naszej kopii jest anglojezyczny dubbing + opcja zmiany języka napisów, więc nie wydaje mi się, żeby miało tego zabraknąć w specjalnych wydaniach :)

One_of_the_Many
Gramowicz
16/04/2019 08:52

A ja mam takie pytanko, może ktoś będzie wiedział. Czy w tej "Special Edition" dostępnej w Polsce,  z polską wersją językową, będzie możliwość wyboru języka angielskiego dla napisów i interfejsu?

diabol_16
Gramowicz
15/04/2019 18:05

Byle do jutra, świetna gra i powrót do korzeni.  W poprzedniej części chcieli wprowadzić zmiany i słabo to wyszło, starzy fani nie chcą zmian :P




Trwa Wczytywanie