Czy niedługo będziemy grać we wszystko na wszystkim?
Czy niedługo będziemy grać we wszystko na wszystkim?
Czasem muszę tłumaczyć osobom, które na co dzień nie mają do czynienia z grami wideo, po co mi te wszystkie konsole, a jeszcze przecież mam (nie aż tak stary) komputer, na którym również uruchamiam nowsze tytuły. Wyjaśnienie tej kwestii to dość karkołomne zadanie, ale z drugiej strony laikom wydaje się, że nikomu nic by się nie stało, gdyby tak móc grać we wszystkie produkcje na jednym sprzęcie. I wtedy moglibyśmy uruchomić Gears of War na PlayStation 4, a Forzę Horizon na Switchu, w Zeldę pogralibyśmy na Xboksie One, a w Bloodborne na PC. Ale zaraz, zaraz - przecież część tego, o czym napisałem powyżej, już się dzieje. Tu i teraz.
Mowa po pierwsze o tym, że nie ma większych problemów, by zagrać w Bloodborne na komputerze, skoro gra została udostępniona w ramach usługi PlayStation Now. Tak, wiem, że nie jest ona oficjalnie dostępna w Polsce, ale po kilkudziesięciu sekundach w Google można znaleźć przydatne wskazówki, jak zalogować się do tego serwisu w naszym kraju. Poza tym gra trafiła swojego czasu do PlayStation Plus i nie wydaje mi się, że obecność tytułu w obu wyżej wymienionych serwisach negatywnie wpłynęła na sprzedaż, bo każdy, kto chciał wydać na Bloodborne swoje pieniądze już dawno to zrobił. A jeśli nie, to Sony bardzo często przecenia tę grę na PlayStation Store.
Tak naprawdę jednak do napisania tekstu zachęciła mnie polityka Microsoftu. Już jakiś czas temu mogliśmy zaobserwować, że Gigant z Redmond zaciera granice między graniem na PC i na Xboksie One. Spora część produkcji wydanych na konsoli dostępna jest także na komputerach z systemem Windows 10, ale to dopiero początek. Niedawno pojawiły się bowiem informacje, jakoby Microsoft zamierzał udostępnić Xbox Game Pass na innych platformach. W plotce wymieniono Switcha, co byłoby oczywiście świetną wiadomością dla właścicieli tej konsoli, bo moglibyśmy grać w swoje ulubione gry także mobilnie. Najchętniej przygarnąłbym Forzę Horizon w takiej formie, ale nie pogardziłbym również Gearsami (z Halo zawsze było mi nie po drodze).
Są oczywiście także inne plusy rozwiązania, które pozwoliłoby nam w przyszłości uruchamiać dowolną grę na wybranej platformie. Jakie? Przede wszystkim oszczędność. Mam na myśli moją i waszą oszczędność, bo nie wiem jak wy, ale zdarza mi się kupować jeden tytuł kilka razy. Głównie mam tu na myśli produkcje studia From Software, które posiadam w wielu edycjach, ale nie tylko. Na Switchu wylądowało u mnie sporo gier (Diablo, Salt and Sanctuary, Shovel Knight, Okami, Rayman Legends, Trials Rising, FIFA 19), które zdążyłem już wcześniej ograć czy to na PC, czy to na Xboksie One lub PlayStation 4. Dlaczego? Tutaj dochodzimy do sedna - granie poza domem lub też bez konieczności garbienia się przy biurku (wiem, że sporo osób gra na kanapie przed telewizorem, ale ja nie preferuje takiego rozwiązania, jest mi niewygodnie).
Inna sprawa to fakt, że na takich wariatach sympatykach firmy zarabiają pewnie niemałe pieniądze, dlatego też wspomniana oszczędność nie jest argumentem, który przekonałby wielkie korporacje czy też mniejsze studia do tego, by ich gra została wydana w wersji pozwalającej na uruchomienie jej na dowolnym sprzęcie. Trzeba jednak mieć na uwadze, że gry na wyłączność są już rzadkością i pojawiają się głównie w momencie premiery konsoli. Jasne, w Horizon: Zero Dawn i God of War do dzisiaj nie da się zagrać na niczym innym niż PlayStation 4, a Nintendo z dnia na dzień nie wyda swoich produkcji na PC, ale czy aby na pewno?
Wielkie N nie zrobi raczej tego o czym marzę, ale inne być może zdecydują się na to inne firmy. Niedawno ogłoszono bowiem wydanie Octopath Traveler na PC. Wcześniej gra została udostępniona przez Square Enix wyłącznie na Switchu. A pamiętacie co swojego czasu zrobiła SEGA? Jeśli nie, to już wyjaśniam – spora część gier tej korporacji zaczęła się pojawiać na Steamie. Właściciele komputerów otrzymali kilka odsłon serii Yakuza, Shining Resonance Refrain, Vanquish, Bayonetta, Valkyria Chronicles i nie tylko. Niewykluczone, że podobno politykę wydawniczą zastosują także inne korporacje. Bardzo byśmy tego chcieli, prawda? Nawet jeśli chodziłoby jedynie o reedycje starszych tytułów, chociaż po ich wydaniu SEGA zaczęła także dystrybuować na Steamie nowsze gry.
Nie można nie wspomnieć o wstecznej kompatybilności. Co prawda mój Xbox 360 nadal działa (choć jest w agonalnym stanie), ale nie widzę sensu go podłączać, skoro większość tytułów bez problemu działa na Xbox One, oferując przy tym nieco lepszą grafikę i płynniejsze animacje. Zdarza mi się natomiast wracać do PlayStation 3 ze względu na Demon’s Souls, bo nie uruchomię go na PlayStation 4, gdyż ta konsola nie posiada wstecznej kompatybilności. Będzie ona dopiero dostępna na PlayStation 5 (to już oficjalna wiadomość od Sony), gdzie bez problemu zagramy także w gry z PlayStation 4 (o PlayStation 3 i PlayStation 2 niestety nic nie wiadomo).
Cóż, wygląda na to, że nie będziemy grać we wszystko na wszystkim ani teraz, ani niedługo, a może nawet nigdy. Mimo tego coraz częściej mamy możliwość uruchamiania większej liczby produkcji na rozmaitych sprzętach, dzięki usługom takim jak PlayStation Now czy też Xbox Game Pass, wstecznej kompatybilności oraz konwersjom starszych gier na inne platformy. Na razie musi nam to wystarczyć, ale kto wie co przyniesie przyszłość. Sony ujawniło już pierwsze konkrety na temat PlayStation 5, na Microsoft musimy poczekać najprawdopodobniej do czerwca, kiedy to odbędą się targi E3. Stay tuned.