Jeśli spojrzeć na sytuację kultowego studia i podobne historie innych ekipy, najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada koniec BioWare.
Jeśli spojrzeć na sytuację kultowego studia i podobne historie innych ekipy, najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada koniec BioWare.
Po fatalnym debiucie Anthem nie trzeba było długo czekać, aby opinia publiczna dowiedziała się o kulisach powstawania tej gry. Fatalne zarządzanie, brak spójnej wizji, wielomiesięczny crunch i ślepa wiara, że projekt rozsypujący się na każdym kroku finalnie nie zakończy się katastrofą. To wszystkie działo się w BioWare w czasie, w którym wielu czekało z wypiekami na twarzy na Anthem, licząc na kolejny wielki projekt kanadyjskiej ekipy. Czasu jednak nie cofniemy. To co się wydarzyło to już historia. Warto jednak zastanowić się jaka przyszłość czeka BioWare. Patrząc na sytuację przez pryzmat podobnych historii innych studiów, powinno się zakończyć na hucznym zamknięciu. Powinno, ale to nie jest zwykłe studio i zwykła sytuacja.
Najbardziej niepokojącą informacją dotyczącą sytuacji przy produkcji Anthem jest fakt, że nie jest to pierwsza tego typu historia. Przypomnijmy sobie, że w podobnym chaosie powstawał Mass Effect: Andromeda. Wtedy również skończyło się na bardzo nieudanym projekcie będącym o lata świetlne od tego, czego fani oczekują od tej serii. Wtedy tłumaczono to faktem, że za projekt odpowiadała “ekipa B”. Główny team miał pracować nad Anthem i tam wszystko miało przebiegać jak należy. Porażkę Andromedy próbowano uznać za pojedynczy wypadek przy pracy. Być może w wyniku ślepej wiary w BioWare (lub myślenia życzeniowego) zapomnieliśmy, że podobnie wyglądało tworzenie Dragon Age: Inkwizycja. Wtedy jednak zadziałała “magia BioWare”, która według pracowników studia miała rozwiązywać wszystkie problemy.
Niedawno HBO wypuściło nowy dokument, który opisuje historię spółki Theranos, największej porażce w historii Doliny Krzemowej. Prawie miliard dolarów utopiono w nierealną do stworzenia idee wykonywania licznych badań na podstawie małej próbki krwi pobranej z palca. Nieprzypadkowo wspominam o tym filmie. W Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi słyszymy o złotej myśli przedsiębiorców z Doliny Krzemowej. Mówią oni, aby bez względu na wszystko należy udawać, że coś działa lub jest możliwe. Aż do skutku. Podobnie wyglądają ostatnie lata w BioWare. Trzy poprzednie projekty to takie wieczne udawanie, że wszystko działa i dobrze się skończy. Na końcu pojawi się “magia”, a później happy end. Z Dragon Age: Inkwizycja jeszcze jakoś się udało. BioWare wstrzeliło się z premierą w dosyć przeciętny rok, w którym udało się nawet zdobyć kilka nagród Gry Roku (m.in. na The Game Awards). Z Andromedą i Anthem nie było jednak już tak różowo. “Magia” wyparowała.
Rzeczy nie dzieją się same z siebie. “Magia BioWare” nie zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Studio po prostu rozpadało się. Na przestrzeni ostatnich lat ekipę opuściło wielu ludzi, którzy przez kilka, a nawet kilkanaście lat stanowili o jej sile. Tylko nieliczni, jak Casey Hudson czy Drew Karpyshyn wrócili. Drugi zdążył już ponownie odejść, a pierwszy obecnie stoi na czele całego BioWare, do którego wrócił w połowie 2017 roku. Krótko po tym rozpoczęło się tworzenie Anthem takiego, jakie ostatecznie trafiło do sprzedaży. Znany przede wszystkim z serii Mass Effect twórca pomógł w uratowaniu projektu. Jego obecność to być może jedna z nielicznych nadziei na odbudowę studia. Z drugiej strony dobry designer nie zawsze musi być dobrym managerem. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że obecne BioWare niemalże w niczym nie przypomina studia znanego sprzed lat. To teraz największy problem. W tym biznesie liczą się przede wszystkim ludzie. Bez weteranów może być ciężko zbudować coś od nowa.
Jest wiele przypadków studiów, które przechodziły przez ogromne problemy. Swego czasu w kraju popularna była grafika przedstawiająca ekipę CD Projektu RED, która pracowała nad pierwszym Wiedźminem. Krzyżykiem były zakreślone osoby, których przy kontynuacji już nie było. Pokazywało to jak wielka była skala odejść z firmy. Przed premierą Red Dead Redemption przez kilka lat ekipa Rockstar San Diego przechodziła fatalny okres związany z pracą nad Agent. Tworzenie kultowego westernu również związane było z ogromną liczbą problemów. Mimo wszystko jakoś udało się wyjść na prostą. Z BioWare jest jednak nieco inaczej. Problemy ciągną się od lat. Jak pisałem wyżej, Anthem to już trzeci projekt powstały w wielkim chaosie. EA może odnieść wrażenie, że tam coś nie działa permanentnie, a wykładanie pieniędzy na kolejną grę może jedynie przedłużać agonię.
EA znane jest z zamykania swoich studiów, często mających mnóstwo fanów. Tak było z Visceral Games, które podobnie jak BioWare, zaliczyło kilka nieudanych projektów z rzędu zanim podjęto decyzję o likwidacji. Identycznie było z Pandemic, które pod szyldem EA wypuściło trzy średnio udane produkcje. Wcześniejsze lata to z kolei historie takich zespołów jak Bullfrog, Origin Systems czy Westwood Studios. Istnieje więc poważne podejrzenie, że Elektronicy zrobią to kolejny raz. Pamiętajmy, że mało prawdopodobne jest sprzedanie BioWare. EA nie brakuje pieniędzy. Jeśli problemem byłoby tylko fundusze na kolejny projekt, obecny właściciel studia szybko mógłby go rozwiązać. Tu jednak chodzi o potencjalny brak wiary w to, że z tego zespołu da się coś jeszcze wycisnąć. W takiej sytuacji wątpliwe, aby jakikolwiek inny wydawca postanowił zainwestować grube miliony w przejęcie. Wprawdzie nadal pozostają silne marki jak Mass Effect czy Dragon Age, ale to nieco inna historia.
BioWare to jednak legenda i mimo mało optymistycznej historii, myślę że EA nie zdecyduje się na zamknięcie. To byłoby zbyt kosztowne pod względem wizerunkowym. Wydaje mi się, że kiedy studio osiągnęło dno, łatwiej będzie się od niego odbić. BioWare prawdopodobnie przechodzi obecnie przez reorganizację, która ma pozwolić na odbudowanie zaufania wśród graczy. Za pracownikami studia jest już spotkanie z kierownictwem, które było reakcją na ujawniający sytuację w BioWare artykuł w Kotaku. Jego autor, Jason Schreier, zdradził na Twitterze opinie swoich informatorów na temat tego spotkania. Część z pracowników miała podejść do omawianych kwestii z optymizmem, inni wręcz przeciwnie. Nie znamy jednak szczegółów.
Kluczową rolę w odbudowie BioWare musi pełnić EA. Właściciel studia z jednej strony za mało uwagi poświęcił kontroli (stąd ciągłe zmiany wizji tego, czym ma być Anthem), z drugiej niepotrzebnie narzucił obowiązek pracy na silniku Frostbite. Wiemy, że technologia opracowana przez EA DICE wiele potrafi. Jednocześnie okazuje się, że BioWare to kolejne studio mające ogromny problem z poziomem skomplikowania silnika i brakiem niektórych opcji. W końcu technologia nadająca się do gier FPS nie zawsze musi się sprawdzać w gatunku RPG. Najlepiej dla BioWare będzie jeśli studio dostanie w tej kwestii więcej swobody i pójdzie w ślady Respawn Entertainment. Twórcy Apex Legends to obecnie perła w koronie EA. To jednocześnie studio, które nie musi pracować na silniku Frostbite. Korzystanie z licencjonowanej technologii to zawsze spory koszt, ale z drugiej strony idea uniwersalnego silnika na których można zrobić wszystko jest nierealna.
Wraz ze zmianą technologii uważam, że BioWare powinno dokonać poważnego resetu swojej działalności. Możliwe, że najlepszym rozwiązaniem będzie teraz powrót do korzeni. Kanadyjski deweloper zawsze słynął ze świetnego budowania światów i opowiadania historii. BioWare to RPG, a nie loot shootery. Zrozumienie tego może być kluczowe w odbudowie studia. Na pewno jednak trzeba nowej, spójnej wizji, w którą uwierzą wszyscy w studiu. Później pozostanie już tylko egzekucja i przede wszystkim ścisła kontrola ze strony EA, aby w BioWare co kwartał nie pojawiała się nowa strategia. Graczom i fanom dawnej legendy gatunku RPG pozostaje tylko życzyć cierpliwości. Ta na pewno się przyda.