Po premierze Days Gone wydaje się, że posiadanie PlayStation 4 zaczyna być coraz mniej opłacalne. Przynajmniej mając w domu jeszcze jakiś sprzęt.
Po premierze Days Gone wydaje się, że posiadanie PlayStation 4 zaczyna być coraz mniej opłacalne. Przynajmniej mając w domu jeszcze jakiś sprzęt.
Osoby, które od lat korzystają z różnych samochodów znają ten problem bardzo dobrze. Przychodzi kiedyś moment, w którym pojawia się potrzeba zmiany auta. Musimy mieć coś większego, nowszego czy bardziej komfortowego. Największy problem pojawia się u osób jak ja, które mają w swojej naturze długookresowe planowanie. Podaję ten przykład, ponieważ sam zastanawiam się nam wymianą swojego pojazdu na nowy. Jeśli do tego dojdzie, zakupu dokonam dopiero za rok. No i tutaj pojawia się problem. Na ile inwestować w mniejsze lub większe remonty auta? Wydawanie pieniędzy krótko przed sprzedażą nie jest najbardziej opłacalne. Nowe opony nie będą potrzebne, ale może jednak warto nabić klimatyzację? Jeśli tak, najrozsądniej zrobić to już teraz, a nie za kilka miesięcy. Co te rozważania mają wspólnego z grami i PlayStation 4? Otóż całkiem sporo. W przypadku konsol również niedługo czeka nas duża zmiana, tj. nowa generacja. Jeśli ktoś ma tak skrupulatne podejście do optymalizowania swoich wydatków i przychodów, może się zastanawiać czy to nie czas na pożegnanie z własnym PS4.
Moje PS4 jeszcze spokojnie leży pod telewizorem. Nie zamierzam też propagować idei, że sprzęt Sony nie jest już nic wart i nie warto po niego sięgać. Nic z tych rzeczy. Jeśli ktoś jest przywiązany do marki PlayStation i korzysta tylko z niej, moje rozważania nie mają dla takiej osoby większej wartości. Dyskusję chciałbym skierować do tych, którzy mają kilka platform. Sam mam ten komfort. Moim sprzętem numer jeden jest w tej generacji Xbox One. PS4 uruchamiam rzadko, praktycznie tylko w celu ogrania tytułów na wyłączność. Potwierdzają to moje prywatne statystyki (to dużo mówi o mojej skrupulatności i próbach podejmowania zawsze optymalnych decyzji). Na PS4 przeszedłem prawie dwa razy mniej gier niż w podobnym okresie na PS3. Możliwość ogrania tych kilku tytułów rocznie to jednak dla mnie wystarczający powód, aby mieć ten sprzęt. Tutaj jednak pojawia się problem. Za sprawą Days Gone najbliższe kilkadziesiąt „growych” godzin spędzę na konsoli Sony. Obawiam się jednak, że później nie będzie powodów aby odpalać tę konsolę.
O tym, że Sony kompletnie odpuściło sobie końcówkę bieżącej generacji pisałem już kilka razy. Nie obwiniam ich za to. Japończycy mają tak ogromną przewagę, że dalsze inwestycje, przede wszystkim w nowe gry, nie jest racjonalne. Lepiej zbierać siły na nową wojnę pod tytułem dziewiąta generacja konsol. Tym samym Sony może spokojnie odpuścić sobie tegoroczne E3. Nie tylko dlatego, że ma taką możliwość. Przede wszystkim dlatego, że nie ma czego pokazywać. Obecnie portfolio Japończyków to takie tytuły jak The Last of Us Part II, Death Stranding, Dreams, MediEvil, Wild oraz Ghost of Tsushima. Sporo, ale wątpię, aby każda z tych produkcji faktycznie trafiła na PS4. Dreams wprawdzie już miało premierę, ale raz, to tylko wczesny dostęp, a dwa, mało kogo specjalnie zainteresował ten debiut. O Death Stranding nadal nie wiemy wiele i wątpliwe, aby Kojima szybko zakończył prace. Pamiętajmy, że gra została zapowiedziana ledwie po podpisaniu umowy z Sony. W momencie ogłoszenia twórcy raczej nie mieli zbyt wiele gotowych materiałów. O MediEvil i Ghost of Tsushima z kolei od dawna nic się nie mówi. Wild to już w ogóle zapomniana produkcja. Idealną okazją do nowej prezentacji byłoby E3. Chyba, że Sony zdecydowało o przeniesieniu tych produkcji na PS5. To mogłoby tłumaczyć nieobecność na czerwcowych targach.
Pozostaje przede wszystkim The Last of Us Part II. Na ten tytuł na pewno czeka wielu posiadaczy PS4. Czy gra wyjdzie w tym roku? Nieobecność Sony na E3 może sugerować, że poczekamy dopiero do 2020 roku. Całkiem możliwe, że to jedyny duży tytuł na wyłączność, który jeszcze został PlayStation 4. Czy warto więc trzymać konsolę dla tej jednej produkcji? Jeśli ktoś ma mocnego PC-ta lub Xboksa One, wszystkie tytuły multiplatformowe ogra na innym sprzęcie. Oczywiście produkcja Naughty Dog to na tyle duża atrakcja, że warto trzymać dla niej konsolę. A może jednak nie?
Warto w tym miejscu odnieść się do plotek, które krążą od dłuższego czasu. Wraz z ostatnimi ogłoszeniami Sony dotyczącymi PlayStation 5 w internecie pojawiło się wiele informacji związanych z potencjalnymi grami startowymi. Najczęściej wymienia się trzy najważniejsze produkcje, teoretycznie zapowiedziane tylko na PS4. Są to The Last of Us Part II, Death Stranding oraz Ghost of Tsushima. Plotki nie są zgodne czy te produkcje pojawią się tylko na PS5, czy może Sony przygotuje wersje na obie generacje. Wydaje się jednak, że prędzej czy później na pewno zagramy w te gry na nowej konsoli. Pozostaje tylko pytanie czy otrzymamy lepszej jakości oprawę wizualną czy może będzie to tylko ta sama wersja. Możliwe, że obie opcje zostaną zrealizowane. Pierwsza będzie się wiązać z remasterem, druga ze wsteczną kompatybilnością. Sony potwierdziło, że na PS5 zagramy w gry z PS4, a więc pozbywając się starszej konsoli już dzisiaj nic nas nie ominie. Najwyżej potrzebna będzie odrobina cierpliwości.
O opłacalności pozbycia się teraz PlayStation 4 warto porozmawiać z finansowego punktu widzenia. Używana konsola dzisiaj na pewno jest warta więcej niż będzie za rok. Może różnice nie będą diametralne, ale po co ryzykować? Dla mnie to najważniejszy argument. Mając perspektywę utrzymywania kolejnego urządzenia do zbierania kurzu bardziej opłacalne jest sprzedanie go na jakimś serwisie aukcyjnym. Ma to szczególnie znaczenie u osób, które eliminują ze swojego życia każdą zbędą rzecz. Sam się do nich zaliczam. Każdy może więc dokonać własnej kalkulacji. Z jednej strony sprzedanie konsoli po lepszej cenie, z drugiej wcześniejsze ogranie kilku tytułów na wyłączność. Druga opcja wiąże się z ryzykiem, że część gier finalnie ominie PS4 i trafi tylko na PS5, ewentualnie premiera na obu sprzętach będzie mieć miejsce w tym samym czasie.
O sprzedaży PS4 warto też pomyśleć nie mając innego sprzętu w domu. Do premiery nowych konsol jeszcze ponad rok, a to wystarczająco dużo czasu na poznanie możliwości Xboksa One. Sprzedaż jednej konsoli powinna sfinansować kupno drugiej, przynajmniej w wersji S. Do tego warto dokupić subskrypcję Xbox Game Pass i mnóstwo genialnych tytułów stoi otworem. Opłaca się to choćby z tego względu, że w swojej usłudze Microsoft umieścił praktycznie wszystkie gry na wyłączność. Brakuje tylko dwóch części Forzy Horizon (2 i 3), wszystkich odsłon Forzy Motorsport, Rare Replay oraz Killer Instinct. Niewykluczone, że prędzej czy później to się zmieni. Taka wymiana konsoli pozwoli więc na finiszu bieżącej generacji sprawdzić co oferuje druga strona, jednocześnie nie tracąc zbyt wiele z oferty pierwszej. Taki scenariusz wydaje się tym bardziej logiczny biorąc pod uwagę, że Microsoft nadal chce mocno wspierać Xboksa One. W tym roku czeka nas jeszcze premiera drugiej części Ori, Battletoads oraz przede wszystkim dwóch odsłon Gears of War („piątka” i Tactics). Daje to cztery pewniaki, z czego dwa to potencjalne system sellery. Nawet traktując PS4 jako domyślną konsolę, warto nadal mieć Xboksa, ponieważ na finiszu generacji gigant z Redmond będzie go wspierać nowymi tytułami. Zawsze też coś nowego może przynieść E3.
Nieco prowokacyjny temat tego tekstu to przede wszystkim próba rozpoczęcia dyskusji. Chociaż coraz mocniej przestaję widzieć sens w dalszym posiadaniu PlayStation 4, na razie nie sprzedaję swojej konsoli. Nie tylko ze względu na czekające Days Gone i Uncharted: The Lost Legacy, które muszę jeszcze nadrobić. Po prostu ciągle nie jestem pewien, że warto to zrobić. Im więcej jednak słyszymy o planach Sony dotyczących obecnej i nowej generacji, tym bardziej upewniam się w swoich przekonaniach. Odpuszczenie E3, cisza w sprawie większości zapowiedzianych na PS4 gier i wsteczna kompatybilność na nowym sprzęcie sugerują, że konsola ma coraz mniej argumentów. Tym bardziej warto zastanowić się nad poświęceniem ostatniego roku obecnej generacji na bliższe poznanie Xboksa One (jeśli ktoś nie miał wcześniej okazji). Za rok i tak będziemy myśleć już tylko o tym czy wybrać PS5 czy Xboksa „4”.