Jeszcze przed premierą miałem okazję sprawdzić w akcji nową, największą do tej pory przygodę, jaką Blizzard przygotował dla swojej karcianki.
Jeszcze przed premierą miałem okazję sprawdzić w akcji nową, największą do tej pory przygodę, jaką Blizzard przygotował dla swojej karcianki.
Po nowym rozszerzeniu czujecie niedosyt i macie ochotę na zabawę dla pojedynczego gracza? Jeżeli tak, to musicie być gotowi na wizytę w Dalaranie. Blizzard już 16 maja wypuszcza największą przygodę w historii. Będąc parę miesięcy temu w Paryżu miałem okazję sprawdzić jego spory kawałek. Podpisany kawałek papieru pełen prawniczego żargonu nakazywał mi milczeć do tej pory, ale na szczęście jeszcze przed premierą mogę przygotować Was na nadchodzące atrakcje.
Nowa przygoda, zatytułowana Dalarańska Robota, nawiązuje fabularnie do rozszerzenia Wyjście z Cienia. Historia skupia się na członkach Ligi Z.Ł.A - piątce antybohaterów, których skupiło wspólne przedsięwzięcie, jakim w tym przypadku jest przestępczy skok na stolicę magów z latającego miasta Dalaran. Deweloperzy przyzwyczaili nas do tego, że wcielamy się w prawych i sprawiedliwych, przyjemnie będzie więc dla odmiany wcielić się w złoczyńców, którzy mają w planach rabowanie, plądrowanie i demolkę. Nie przybierzemy jednak szat bezpośrednio członków Ligi, a ich pomagierów (co ma sens, biorąc pod uwagę, że trzeba wyczerpać pulę dziewięciu klas). Jako jeden z nich realizować będziemy złowrogie plany członków przestępczej grupy.
Całość składać będzie się w pięciu, chronologicznie uporządkowanych części, udostępnionych jednocześnie, dostępnych w sprzedaży w częściach, bądź w całości (przy czym pierwsze skrzydło dostępne będzie całkowicie za darmo). Każde ze skrzydeł jest dłuższe niż jakiekolwiek do tej pory udostępnione “skrzydło” z poprzednich przygód. Porównywanie Dalarańskiej Roboty[do poprzednich dodatków ma… dosyć umiarkowany sens. Wedle zapewnień twórców długość zabawy, jaką zapewnia najnowszy dodatek jest dziesięciokrotnie większa, niż w przypadku poprzednich przygód. Podejrzewam, że ta statystyka jest trochę zawyżana przez pewne mechanizmy, o których napiszę poniżej, nie zmienia to faktu, że widać napracowanko.
Każdy z udostępnionych rozdziałów charakteryzuje specyficzny element. I tak na przykład podczas napadu na bank po każdej stronie planszy znajduje się skrzynia ze skarbami, której zniszczenie wkłada do ręki bohatera magiczne monety, dające w danej turze dostęp do dodatkowych kryształów many. W innym wypadku, podczas walk na dalarańskim targowisku, na stole znajdują się “puści” stronnicy - bez statystyk i nie do usunięcia. Symbolizują tłok jaki musi występować w tym miejscu i ograniczają nam liczbę możliwych do wystawienia minionów do czterech.
Rozpoczynając podejście do danego skrzydła będziemy mogli nieco spersonalizować naszego bohatera. Zupełną nowością jest wybieranie mocy specjalnej (początkowo część z nich będzie zablokowana, wraz z postępem w grze odblokujemy wszystkie trzy). Podobnie jak moc specjalną, na początku rozgrywki wybierzemy też talię początkową (z czterech dostępnych, w tym jedna “losowa”). Identycznie jak w poprzednich przygodach, gracze będą mogli w trakcie zabawy dokładać do talii nowe karty, rozwijać się i iść w wybranym przez siebie kierunku, jeżeli chodzi o charakter swojej strategii. Kolejną nowością są natomiast wizyty w karczmie - co jakiś czas przyjdzie nam skorzystać z gościnności tych przybytków, co pozwoli na dokonanie sporych modyfikacji w naszej kolekcji, na przykład poprzez dodanie konkretnego miniona czy usunięcie zbędnego.
Rozgrywkę urozmaicają też anomalie. Cóż to takiego? Przed rozpoczęciem rozgrywki możemy zdecydować czy w przejściu danego skrzydła będzie nam towarzyszył specjalny efekt. “Arcane anomaly”, bo takie noszą miano w oryginale, jest aż 18 rodzajów. Może to być na przykład podwójny okrzyk bojowy przez całą grę, albo dodawanie +1/+1 wszystkim stronnikom co turę.
No i najważniejsze. Jak się bawiłem przy Dalarańskiej Robocie? Po pierwsze odniosłem wrażenie, że ta przygoda jest nieco trudniejsza od poprzednich. Spora ilość nowinek, naprawdę ciekawie zaprojektowane postaci, wrogowie i nowe karty z kolei sprawiają, że naprawdę ciężko było się od Dalarańskiej Roboty oderwać. Do tego skoczna muzyka, rodem z filmu szpiegowskiego grająca w tle sprawia, że nową przygodę odbiera się jako wartościową kampanię, niemalże samodzielny produkt. Podsumowując, wszystko wskazuje na to, że już wkrótce pojawi się najciekawszy, największy i najprzyjemniejszy dodatek dla pojedynczego gracza w historii Hearthstone. Miejmy nadzieję, że wynagrodzi nam dosyć słabe rozszerzenie jakim było powiązane przecież Wyjście z Cienia.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!