Życie Artifex Mundi po porzuceniu gier HOPA ciągle pod znakiem szukania nowej tożsamości. Czy będą nią klasyczne przygodówki?
Życie Artifex Mundi po porzuceniu gier HOPA ciągle pod znakiem szukania nowej tożsamości. Czy będą nią klasyczne przygodówki?
Tym razem polskie studio nie przygotowało „udawanej” przygodówki jak My Brother Rabbit. Poprzednia produkcja dewelopera, mimo iż świetna, była jednak zakamuflowaną grą HOPA. Z Irony Curtain: From Matryoshka with Love jest jednak inaczej. To prawdziwa, klasyczna przygodówka point&click wzorowana na największych hitach LucasArts. Są więc dialogi, zagadki, zbieranie przedmiotów i mnóstwo humoru. Może nie ma w tej grze niczego odkrywczego, ale dla wielu fanów gatunku sama sentymentalna podróż do czasów świetności tego typu produkcji powinna być wystarczająco dużą atrakcją. Tym bardziej, że Artifex Mundi swoją robotę wykonało jak należy.
Scenarzyści Irony Curtain przygotowali dla nas wycieczkę do Stanów Zjednoczonych czasów zimnej wojny. Amerykanie niespecjalnie pozytywnie odnoszą się do komunizmu. Wśród nich jest jeden wyjątek. Młody dziennikarz Evan, zauroczony propagandową wizją ustroju odległej Matryoshki. Od pierwszych scen wiemy więc, że chłopak życia jeszcze specjalnie nie poznał, a więc z zachwytem patrzy na kraj rządzony przez wielkiego i nieomylnego Wodza. Kiedy nadarza się okazja do odwiedzenia swojego kraju marzeń, Evan długo się nie zastanawia. Wreszcie na własne oczy może zobaczyć to, co znał z książek. My z kolei będziemy obserwować jak stopniowo przekonuje się, że komunizm w praktyce nie wygląda zbyt okazale.
Jedną z największych atrakcji gry jest więc obserwowanie jak Evan krok po kroku odkrywa kolejne absurdy komunizmu. Zaczyna się od wszechobecnej biurokracji, kończy na historiach ludzi, którzy zmarli od postrzału w tył głowy. Początkowo protagonista nie ukrywa zachwytu rozwiązaniami obowiązującymi w Matryoshce. Długo zajmie mu odkrycie, że to wszystko to tylko pozory idealnego świata. My z kolei będziemy mogli zobaczyć tonę żartów ukrytych w dialogach, scenkach przerywnikowych czy odwiedzanym świecie. Może nigdzie nie ma malowania trawy na zielono, ale podobne akcje pojawiają się co jakiś czas. Nie zabraknie również innych żartów, odniesień do popkultury czy smaczków, które na pewno docenią polscy gracze. Momentami wydawało mi się, że najbardziej zadowolone będą osoby, które pamiętają okres PRL. Ja, rocznik 90., tych czasów nie znam.
Nie zmienia to faktu, że pod względem humoru nawet dla mnie Irony Curtain: From Matryoshka with Love stoi na wysokim poziomie. Twórcy musieli poświęcić sporo czasu, aby na każdym etapie znalazło się coś, co rozbawi gracza. Najczęściej prezentując absurdalne realia życia w komunistycznym kraju. Mieszkańcom ZSRR, na którym wzorowana jest Matryoshka, pewnie do śmiechu nie było, ale jak mawiał Woody Allen, komedia to tragedia, która przydarzyła się innym. Pytanie jednak czy faktycznie zdarzyło mi się wybuchnąć śmiechem? Aż tak żywiołowych reakcji nie było, ale i tak doceniam humor. Osobiście preferuję mniej subtelne i bardziej kontrowersyjne żarty niż ironię, ale nawet mi kilka momentów przypadło do gustu. Swoim surowym pod tym względem okiem oceniam humor Irony Curtain: From Matryoshka with Love całkiem wysoko. Jeśli sięgać po tę grę, to głównie dla niego.
Przygodówki to jednak nie tylko historia oraz dialogi, ale i zagadki logiczne. Te w Irony Curtain prezentują bardzo dobry poziom. Po pierwsze są logiczne. Może z wyjątkiem jednej łamigłówki wszystkie były dla mnie bardzo sensowne. Nie zawsze łatwo było na nie wpaść, ale znalezienie rozwiązania nigdy nie wiązało się z niezrozumieniem decyzji dewelopera. Najczęściej nie mogłem znaleźć sposobu na przejęcie danej zagadki, ponieważ nie zwróciłem uwagę na jakieś zmiany w świecie (np. po zrobieniu czegoś w innym miejscu pojawia się jakaś postać czy przedmiot) czy nie zauważyłem możliwej kombinacji przedmiotów. Zdarzało się, że w jakiś miejscach zatrzymałem się na dłużej, ale to normalne w przygodówkach. Nigdy jednak nie czułem irytacji poziomem trudności. Ten jest raczej dosyć przystępny.
Jeśli jednak ktoś gdzieś się zatnie, zawsze pozostaje system podpowiedzi. Irony Curtain pomaga graczom na dwa sposoby. Pierwszy to przytrzymanie spacji, aby podejrzeć wszystkie interaktywne obiekty. Dzięki temu gracz teoretycznie niczego nie powinien przeoczyć. Drugi element systemu podpowiedzi jest znacznie ciekawszy. Niemalże na każdej planszy jest możliwość skorzystania z telefonu. Na pierwszej, kiedy Evan bierze udział w konferencji, może z niego zadzwonić do mamy i poprosić o pomoc. Kobieta nie poda na tacy rozwiązania zagadki, ale jej wsparcie na pewno pomoże zrobić jakiś postęp. Na pozostałych etapach, już rozgrywających się na terenie Matryoshki, dzwonimy do specjalnego urzędnika. Towarzysz Bredniev, bo to on zazwyczaj odbiera telefon, zawsze wspomoże dobrą radą. Jeśli więc nie wiesz co zrobić ze śpiącym w pracy pracownikiem, na pewno usłyszysz jakieś kreatywne rozwiązanie problemu. Taki system nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale czasami pozwala ruszyć z miejsca. Przy okazji to świetny pomysł idealnie pasujący do klimatu gry.
Miłym akcentem w grze są drobne próby urozmaicenia rozgrywki poprzez dodanie mechanik, które nie są oczywiste w gatunku point&click. Jest to kilka mini gierek, które pojawiają się od czasu do czasu. Aby nie spoilować podać jeden przykład. W pewnym momencie bierzemy udział w konkursie. Jedna z konkurencji polega na układaniu cegieł na czas. Mechanika przypomina tę znaną z Timbermana. Podobnych mini-gierek opartych na zręczności jest w grze kilka. Nie są one trudne, ale za to fajnie urozmaicają rozgrywkę. Szkoda, że takich momentów nie ma więcej. Artifex Mundi mogłoby wykorzystać doświadczenia z gier HOPA i częściej urozmaicać w taki sposób zabawę. Mimo wszystko miło, że gra nie jest w 100% wierna mechanice klasyków gatunku point&click i próbuje ją nieco odświeżyć. Szkoda jednak, że to tyle nowości. Irony Curtain zdecydowanie nie jest grą, która chociaż próbuje zrobić coś odkrywczego czy innowacyjnego. Nie jest to wielki zarzut, ale mimo wszystko z dziennikarskiego obowiązku muszę o tym wspomnieć.
Irony Curtain: From Matryoshka with Love jest zupełnie inną grą niż My Brother Rabbit, poprzednia produkcja studia Artifex Mundi. Zamiast poważnej, momentami chwytającej za serce historii mamy prześmiewczą opowieść o absurdach komunistycznego państwa. Prostą, mocno przypominającą HOPĘ rozgrywkę zastąpiono z kolei klasyczną mechaniką point&click. Piszę o tym głównie po to, aby fani gier polskiego studia mieli świadomość z czym mają do czynienia. Irony Curtain to jednak coś zupełnie innego. Na szczęście jedno pozostaje bez zmian – wysoki poziom wykonania oraz piękna grafika i muzyka. Do tego ogromna porcja dobrego humoru i mechanika oparta na logicznych i przyjemnych zagadkach. Dla fanów przygodówek pozycja obowiązkowa.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!