Ci z Was którzy uważnie śledzą rynek komponentów PC doskonale widzą nowe (w tej branży) podejście producentów, którzy pod swoim logo pokazują co raz to więcej produktów, z którymi do tej pory ich nie kojarzono. Przykład? Ot choćby recenzowany przeze mnie ostatnio monitor Aorus AD27QD wyprodukowany przez Gigabyte, który to nigdy monitorów nie robił. Podobnie jak i MSI, które do tej pory nie produkowało obudów, skupiając się od zawsze na płytach głównych czy kartach graficznych. Ale takie mamy czasy i producenci chcąc maksymalizować zyski oraz zwiększać świadomość marki, dodają do swojego portfolio nowe linie produktów. Czy to źle? Zdecydowanie nie. A czy robią to dobrze i z głową? Może to dobry moment na lekką parafrazę znanego utworu Jerzego Stuhra: Robić każdy może – jeden lepiej drugi(ą) gorzej…
Ale uprzedzając - nie jest tak źle jak w oryginale tego utworu.
Dzięki uprzejmości polskiego oddziału firmy MSI trafiły do nas 2 obudowy: MAG Vampiric 010 i MPG Gungnir 100.
Dziś weźmiemy na warsztat prostszą i tańszą – MAG Vampiric 010.
Specyfikacja wygląda następująco:
- Format: Midi-tower ATX
- Akceptowane płyty główne: ATX/ mATX/mini-ITX
- Wymiary: 475 mm (W) x 420 mm (G) x 210 mm (SZ)
- Waga: 7,4 kg
- Materiał: stal, 0,75 mm (zmierzone), plastik (przedni panel)
Całość dotarła do mnie w szarym kartonie, zapakowana w dwie dość sztywne piankowe wstawki – standard jak na niedrogą obudowę.
Pełna specyfikacja dostępna jest tutaj, a ja w treści postaram się podać co istotniejsze informacje.
Design:
Cóż – jak wiadomo - to kwestia gustu. W mój MSI z tą obudową trafiło. Czarne, matowe wykończenie przodu z dość głębokim, dynamicznym przetłoczeniem ukrywającym podświetlenie LED, wygląda efektownie, ale nie efekciarsko. W górnej części zagościł biały smok w tarczy, czyli charakterystyczne logo MSI. Dobrze, że zrezygnowano z czerwonego tła, które byłoby zbyt krzykliwe.
W górnej części obudowy znajdziemy 3 gniazda USB (w tym jedno 3.0) i standardowo 2 gniazda audio (słuchawki, mikrofon) oraz duży przycisk Power, mały reset i miniaturowe otwory dla diod LED informujących o pracy HDD (czerwona) i włączeniu PC (niebieska).
Na górnej powierzchni przedniego panelu jest jeszcze mały przycisk zmieniający efekty podświetlenia. Wszystkie elementy kontrolno-sterujące są umieszczone w jednej płaszczyźnie, nie ma żadnych wklęsłości czy wyfrezowań. Za panelem z przyciskami mamy perforowaną górę obudowy przykrytą magnetycznym filtrem przeciwkurzowym. Sam przedni panel jest dość gruby ma 18,5 mm i dzięki swojej grubości znalazło się w nim miejsce na podłużne otwory wentylacyjne zajmujące po ok. 80% obu boków tegoż panela. To znacznie ułatwia przepływ powietrza i za to MSI należy się spory plus.
Za przednim panelem znajdziemy miejsce na montaż chłodnicy i wentylatorów oraz pozostałość po przedniej zatoce 5,25”.
Boczki to z jednej strony blacha o typowej sztywności wyposażona w sumie w 9 zaczepów (po trzy z każdej strony), a od strony komponentów to 4 mm tafla hartowanego przydymionego szkła zabezpieczona obustronnie folią. Szyba jest mocowana śrubami z odpowiednim kołnierzem z gumy, tj. samo chassis posiada tylko cieniutkie gumowe podkładki, co oznacza, że montaż/demontaż boczka lepiej przeprowadzać w pozycji leżącej lub ostrożnie używając obu rąk.
Na tyle obudowy patrząc od góry znajdziemy duży tłoczony napis „Made in China” (jakby ktoś się nie domyślał gdzie odbyła się produkcja ), miejsce na 12 cm wentylator (zainstalowany fabrycznie), który możemy przesunąć w górę lub w dół w zakresie około 2 cm, miejsce na 7 śledzi/kart rozszerzeń, których zaślepki są perforowane i zamocowane na stałe – trzeba je wyłamać przy montażu kart rozszerzeń.
Będąc przy montażu nie sposób nie wspomnieć o „kołnierzu” – kawałku blachy który dociska karty. Za to rozwiązanie MSI należy się spory minus, bo obudowa z aspiracjami powinna być pozbawiona tego „wynalazku”, który ani nie pomaga w trzymaniu kart ani nie jest zbyt estetyczny.
Na samym dole znajdziemy oczywiście miejsce na zasilacz.
Od spodu mamy cztery plastikowe nóżki o wysokości 18 mm zakończone miękkim tworzywem w rodzaju pianki, tak aby nie rysować podłoża oraz drugi z filtrów przeciwkurczowych, umiejscowiony pod zasilaczem – niestety nie magnetyczny. Widać także cztery wkręty, których odkręcenie umożliwia demontaż wewnętrznej klatki na dyski 3,5/2,5”.
Konstrukcja wewnątrz:
Mamy tu do czynienia z klasycznym układem: płyta główna u góry, zasilacz na dole, ukryty w „piwnicy”. W piwnicy mieści się także, umiejscowiona bokiem, wspomniana klatka na dwa dyski 3,5/2,5”. Dyski montowane są w solidnych plastikowych sankach wsuwanych na zatrzask. Nie ma tu wprawdzie miejsca na mocowanie antywibracyjne, ale nie stanowi to raczej problemu.
Sama piwnica jest jednolitym kawałkiem blachy – tym samym, który jest tacką pod płytę główną. Takie rozwiązanie ma za zadanie uprościć konstrukcję obudowy i znacząco poprawia jej sztywność. Piwnica ma jedno wycięcie na kable za drugim rzędem kołków mocujących płytę oraz 7,4 cm wycięcie nad klatką na dyski ułatwiające montaż chłodnicy z przodu obudowy.
Maksymalna głębokość zasilacza to 20 cm, ale po zdemontowaniu klatki na HDD zapewne wejdą głębsze konstrukcje.
Wewnątrz obudowy na pewno zmieścimy pełnowymiarową płytę ATX (głębokość maks to 28,5 cm), chłodzenie CPU o maksymalnej wysokości 16,7 cm i kartę graficzną o maksymalnej długości 35 cm i 2 dyski 2,5” „na plecach” płyty głównej. Producent przygotował także podstawowy system zarządzania kablami w postaci stosownych wycięć/zaczepów w tacce płyty głównej.
oraz dedykowanego wytłoczenia w blasze płyty głównej ułatwiającego zasłonięcie m.in. przewodów zasilających płytę glówną i np. przewodów SATA.
Chłodzenie:
Oprócz wspomnianego wcześniej podświetlanego 12 cm wentylatora z tyłu w obudowie zmieścimy: trzy wentylatory 12 lub 14 cm (przód) + dwa wentylatory 12 lub 14 cm (góra) i chłodnice w rozmiarach: 120/140 mm oraz 240/280/360mm. Całkiem sporo jak na niespecjalnie głęboką obudowę.
Podświetlenie:
Jak wspominałem na początku podświetlenie z przodu dostępne jest w postaci paska pięciu adresowalnych diod LED, sterowanych przyciskiem oraz dość eleganckiego wentylatora 12 cm z białymi łopatkami, zamocowanego z tyłu obudowy. Zasilanie do paska podłączamy za pomocą złączki SATA, wentylator ma klasyczne 3-pinowe podłączenie z rozgałęziaczem do kolejnych adresowalnych urządzeń (plus, że ktoś o tym pomyślał) oraz oczywiście 4-pinową wtyczkę do sterowania obrotami z płyty głównej. Maksymalne obroty tego wentylatora to ok. 1620 obr/min i przy tej prędkości jest niestety dość wyraźnie słyszalny. Ale wystarczy zredukować do około 1000 RPM i nastaje cisza.
Jeśli chodzi o świecenie to jest bardzo ładnie – białe łopatki wentylatora bardzo ładnie rozpraszają światło, a zastosowanie diod adresowalnych, daje szerokie wybór efektownych trybów świecenia. Jeśli idzie o przedni pasek – nie pogniewałbym się, gdyby diod było kilka więcej, ale i tak efekt jest bardzo ładny i nie przerysowany. Na załączonym video widać jak się to prezentuje „na żywo”.
Tyle jeśli chodzi o opis – czas przejść do montażu.
Z racji braku czasu nie testowałem maksymalnych możliwości obudowy (dwie chłodnice, komplet wentylatorów) – ograniczyłem się do montażu zasilacza, płyty głównej i karty graficznej. Montaż płyty głównej nie nastręcza żadnych trudności, Sześć kołków montażowych jest już wkręconych (plus dla producenta), w komplecie są dodatkowe dwa. Jest dużo miejsca, można swobodnie manewrować wewnątrz. Pomiędzy górną krawędzią płyty głównej, a górą obudowy jest wystarczająca miejsca potrzebnego do podpięcia 8-pinowej wtyczki +12V po montażu płyty głównej. Brak tego miejsca bywa niekiedy bolączką nawet w topowych obudowach. Ułożenie głównego kabla zasilającego do płyty oraz kabla USB 3.0 ułatwia stosowne wyprofilowanie blachy za tacką od płyty głównej. Jest przy tym na tyle niskie, że nie przeszkadza przy montażu długich kart.
Nieco więcej zachodu wymaga zamontowanie zasilacza. Ja korzystałem z pół modularnego zasilacza Chiefteca o typowej głębokości i ilość miejsca pomiędzy zasilaczem a klatką na dyski, mówiąc kolokwialnie, nie powala. Stąd też konieczność montażu zasilacza z już podpiętymi wtyczkami, bo zwyczajnie nie da się tam manewrować. Na foto poniżej to widać dość dobrze.
Pod zasilaczem nie znajdziemy żadnych wytłumień, ale to nie dziwi – w końcu to relatywnie tania obudowa.
Mocowanie kabli sprawdza się nieźle, biorąc pod uwagę prostotę konstrukcji.
Odległość pomiędzy tacką pod płytę główną a ścianką obudowy jest wystarczająca na upchnięcie nawet grubych lub upiętych w grube wiązki kabli.
Generalnie montaż jest szybki i dość łatwy. Po montażu nie zaobserwowałem żadnych tendencji do wpadania obudowy lub komponentów w wibracje czy posiadania jakichś nadmiernych luzów.
Podsumowanie:
Jak na pierwsze obudowy w ofercie MSI, tańszy model wypada zaskakująco dobrze. Konstrukcja jest dość dobrze przemyślana i skalkulowana (to ostatnio niestety czynnik wiodący). Sztywność jest bez zarzutu dzięki rozsądnej grubości blachy i przemyślanej konstrukcji. Funkcjonalność – w tym segmencie cenowym typowa, nie ma się do czego przyczepić. Design – mi się podoba i sadzę, że może się podobać, podświetlenie ładne – zarówno przód jak i wentylator. Mały zgrzyt w postaci nieszczęsnego mocowania kart, za który odjąłbym punkcik w ogólnej ocenie.
W skrócie – firmowa obudowa bez wodotrysków, w rozsądnej cenie i bardzo dobry wybór dla mniej wymagających, acz dbających o elegancję, użytkowników.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!