Recenzja piątego sezonu Black Mirror. Takiego pudła nikt się nie spodziewał

Kamil Ostrowski
2019/06/13 10:00
5
0

Nie mogliście się doczekać piątego sezonu Czarnego Lustra? Zupełnie niepotrzebnie, bo tym razem twórcy zawiedli na całej linii.

Recenzja piątego sezonu Black Mirror. Takiego pudła nikt się nie spodziewał

Informacja o tym, że kolejny sezon Black Mirror zostanie wypuszczony lada moment pojawiła się zaledwie na kilka tygodni przed premierą. Cóż, taki urok tego serialu po przejęciu przez Netflixa - platforma streamingowa lubi zaskakiwać, a jaki jest lepszy materiał do zaskakiwania, niż zaskakujące z definicji Czarne Lustro? Seria od samych swoich początków, gdy jeszcze tworzona była wyłącznie przez brytyjską telewizję publiczną BBC, lubiła wziąć widza pod włos i zaserwować mu przerażającą czy bolesną lekcję dotyczącą zagrożeń czyhających na nas wszystkich w przyszłości. Po czterech świetnych sezonach pojawił się więc piąty, i chociaż czekały na widza tylko trzy odcinki, to nadzieje były dosyć spore. Niestety, ciężko nazwać ostatnio wypuszczoną serię inaczej jak zwykłą porażką.

Ciężko stwierdzić co spowodowało taki stan rzeczy. Możliwe, że skończyły się już pomysły starej ekipy, która pracowała nad serialem, a nie chciała już brać udziału w projekcie w momencie gdy pieczę nad nim przejął Netflix. Możliwe, że amerykański serwis naciskał scenarzystów na szybkie wyprodukowanie kolejnej odsłony. Wreszcie możliwe, że to tylko potknięcie. Niemniej, aż ciężko uwierzyć w to, jakie płytkie i nieciekawe są ostatnie trzy odcinki. Ponieważ sezon jest tak krótki, to mogę poświęcić chwilę na każdy z nich z osobna.

Pierwszy z nich, mowa tutaj o “Striking Vipers” to przeciągająca się opowiastka o tym jak wirtualna rzeczywistość może nami zawładnąć i wpłynąć na naszą percepcję rzeczywistości. To chyba najlepszy odcinek z całego sezonu, chociaż zasadniczym problemem jest męcząca gra aktorska i okrutne przeciąganie całego tematu przy relatywnie prostej puencie. “Olaboga, ludziom pomyli się VR z prawdziwością!” zakrzyknęli scenarzyści. Pfff... Drugi odcinek to Smithereens, który stara się pozować na thriller o porywaczu, chociaż w rzeczywistości jest mdłą połajanką na temat przesadnego wpływu mediów społecznościowych i przywiązania do ekranu telefonu. Przesłanie jest tak skandalicznie płytkie, że aż miałem ochotę sprawdzić czy aby na pewno oglądam Black Mirror. Dzieło wieńczy Rachel, Jack and Ashley Too. Spodziewałem się chyba wszystkiego, ale nie kina familijnego na modłę Małych Agentów. Temat względnie ciekawy, chociaż potraktowany obrzydliwie wręcz płytko. Aż prosiło się o więcej “mięska”, ale ku mojemu zdziwieniu scenarzyści pozostali przy samych oczywistościach i prymitywnych prawidłach. Do tego wszystko spięte idiotycznymi wręcz skrótami myślowymi, rozwiązaniami w stylu “deus ex machina” i banalnymi kliszami.

GramTV przedstawia:

Wszystkie odcinki łączy jedno: brak jakiejkolwiek szokującej wizji. O ile poprzednie sezony Black Mirror zwykły wywoływać w widzu silne wrażenia, pobudzać do myślenia o kwestiach wcześniej nieporuszonych czy też doprowadzać do ekstremum sytuacje znane już z naszego życia, tak piąty sezon stanowi powtórzenie banałów przewałkowanych już wielokrotnie w mediach wszelkiego rodzaju. Na domiar złego twórcy podlali całość sosem z drętwego aktorstwa, kiepskich scenariuszy (raz to rozwleczonych, innym razem pozostawiające pewne kwestie skandalicznie niepogłębione) i fatalnego pacingu. Efekt jest taki, że dla widza nie dość, że nowe Czarne Lustro nie jest żadnym bodźcem intelektualnym, to w dodatku zwyczajnie szybko nudzi.

I to pierwsze z wyżej wymienionych jest chyba moim największym zarzutem w stosunku do piątego sezonu Black Mirror. Zniósłbym nudę, bo przecież od tego serialu nie wymaga się, żeby fajerwerki strzelały na wszystkie strony. Nie dam rady natomiast przymknąć oczu na tragiczny brak błyskotliwości. To przecież Czarne Lustro, które szokowało, niosło się na fali memów, tekstów publicystycznych, szokujących scen i koncepcji! Co się stało z tym serialem?

Sorry Netflix, ale jeżeli tak ma wyglądać przejmowanie uznanych, lubianych marek i serii, to pozostańcie przy produkcjach będących Waszymi od samych prac koncepcyjnych. Dobrze idą Wam remiksy popkulturowe w stylu Stranger Things i tego Wam nie odmówię. Przejmując Black Mirror ewidentnie coś zepsuliście i chociaż wolałbym wierzyć, że to wypadek przy pracy, to mam niejakie przeczucie, że mit tego kultowego serialu skończył się na czwartej serii.

Komu spodoba się Black Mirror? Poprzednie sezony wszystkim z Was, którzy zafascynowani są zmianami jakie niesie ze sobą technologia, jej wpływem na człowieka i zagrożeniami jakie ze sobą niesie.

Komentarze
5
Amiga4ever
Gramowicz
22/06/2019 12:28

To chyba kwestia gustu.. wieku czy czego tam jeszcze. Mnie sezon 5 w pełni zadowolił. Jedyny minus, że są tylko 3 odcinki. 

Ozywiście, że bywały znacznie lepsze odcinki, ale czasem ciężko dogonić wzorzec. 

Usunięty
Usunięty
13/06/2019 22:19

W recenzji jest błąd. Początkowo Black Mirror byl tworzony przez Channel 4 a nie BBC. Dziwne ze autor tego nie sprawdził.

piomink
Gramowicz
13/06/2019 12:11

Netflix przejął tylko produkcję, scenarzyści zostali ci sami. To ich wiń, nie netflixa.




Trwa Wczytywanie