Spodziewałem się sporo po Children of Morta, ale dostałem tak dopracowany, wciągający produkt, że mimo wszystko trudno mi ukrywać zaskoczenie.
Spodziewałem się sporo po Children of Morta, ale dostałem tak dopracowany, wciągający produkt, że mimo wszystko trudno mi ukrywać zaskoczenie.
Niezależne studio Dead Mage część środków na stworzenie swojej najnowszej produkcji zebrało za pośrednictwem Kickstartera ponad 4 lata temu. Niezbędne było co najmniej 65 tysięcy dolarów, udało się jednak zebrać ponad 108 tysięcy. Grę wydaje z kolei polskie 11bit Studios, które swoim logiem firmuje ostatnimi czasy tylko solidne produkcje. Już z tych strzępów pozornie niezwiązanych ze sobą informacji można wysnuć wniosek, że Children of Morta to tytuł w który włożono dużo serca i pracy. Tylko czym tak naprawdę jest ten tytuł?
Children of Morta to action-RPG, łączący w sobie elementy diablopodobne i rogue-like’owe, a to wszystko podlane sosem z intensywnej narracji i naprawdę ślicznego pixel-artu. Fabuła skupia się na historii rodziny Bergsonów, których zadaniem jest powstrzymanie szerzącego się zepsucia, które zaczęło zatruwać tytułową górę Morta. Efekt? W okolicy zaczynają pojawiać się demony i cienie, z czasem coraz ciaśniej zamykając pętlę wokół domostwa naszych bohaterów. Aby powstrzymać nadchodzące zagrożenie musimy obudzić trzy duchy góry, zwiedzając po drodze kilkanaście względnie zróżnicowanych lokacji. Każda lokacja dzieli się na piętra, a na końcu czeka na nas walka z bossem.
Przed zagłębieniem się w przestwór lochów wybieramy postać, na barki której złożymy obowiązek walki ze złem. Zaczynamy z jednym, jednak docelowo możemy wcielić się w jednego z sześciu herosów. Dosyć szybko orientujemy się, że w grze rozwijamy się wielotorowo, jak to w rogue-like’ach. W tym przypadku płaszczyzn jest… dobry Boże… dobrych pięć, o ile w tej chwili o czymś nie zapomniałem. Po pierwsze rozwijamy się w ramach danego poziomu - nasz bohater zbiera w trakcie “przejścia” relikty i przedmioty, które pomagają nam w tym konkretnym podejściu. Po drugie, rozwijamy danego bohatera - tutaj już klasycznie zbieramy doświadczenie i levelujemy, zachowując progres po zakończeniu danego podejścia, udanego lub nie. Po trzecie pomiędzy poziomami możemy ulepszać wyposażenie, tudzież cechy całej rodzinki: atak, pancerz, szansę na unik, itp. Ulepszenia te są zbiorcze, zwiększamy więc bazowe statystyki dla wszystkich krewnych jednocześnie. Po czwarte, możemy wpływać na czynniki nie związane ściśle (sensu stricte) z danymi bohaterami, a więc np. zwiększyć ilość złota wypadającego z potworów czy zdobywanego doświadczenia. Wreszcie najciekawsze chyba rozwiązanie - po tym jak “awansujemy” poszczególnych bohaterów na kolejne progowe poziomy, odblokowują się perki dostępne dla całej rodziny, np. gdy nasza łuczniczka nabędzie wystarczająco doświadczenia, wszyscy bohaterowie otrzymują małą premię do szybkości ruchu.
To ostatnie, w połączeniu z systemem “zmęczenia”, rozwiązuje kwestię zachęcania graczy do wcielania się w inne postaci, niż preferowana, najwygodniejsza dla nas. W moim przypadku oznaczało to, że nawet jeżeli moimi ulubionymi herosami były łuczniczka Linda i czarodzejka Lucy (ataki z dystansu here), to od czasu do czasu musiałam przejąć kontrolę nad bardziej kontaktowymi bohaterami. Nie wystarczyło sprawdzić ich raz, z ciekawości, ale należało do nich wracać, żeby wzmocnić całą rodzinkę. Zmuszony zostałem do korzystania ze wszystkich dobrodziejstw tego, co przygotował dla mnie deweloper. Genialne i napędzało mnie przez kolejne godziny.
Co zwraca uwagę w Children of Morta to znakomite wyczucie deweloperów, jeżeli chodzi o wprowadzanie nowych elementów. Po opanowaniu podstaw zabawy zacząłem odnosić wrażenie, że w tej chwili czeka mnie już tylko coraz to bardziej nużące grindowanie, jak to w diablopodobnych action-RPG bywa. I właśnie w tym momencie twórcy postanowili zaskoczyć mnie solidnym zwrotem w fabule, połączonym z tymczasowym wprowadzeniem nowej mechaniki. Innym razem odmianę wnosi przejście do kolejnej lokacji, w której zupełnie inny jest styl graficzny, sposób zachowania się przeciwników czy odkrycie nowej umiejętności. Wszystko to odbywa się w sposób płynny, bez przestojów, które mogłyby nużyć czy niecierpliwić. Szapoba dla deweloperów, niewielu jest twórców, którzy mają właściwe wyczucie w tym zakresie.
Jeżeli chodzi o walory estetyczne, to jaki koń jest, każdy widzi. Pixel-art na wysokim poziomie. Na duży plus muszę policzyć głęboki, przyjemne głos narratora, który przybliża graczowi nie tylko świat przedstawiony, historię walki ze Spaczeniem, ale także historię rodziny Bergsonów, ze wszystkim jej zawiłościami.
Sporo się spodziewałem po Children of Morta i nie zawiodłem się. To jedna z najlepszych gier w jakie miałem przyjemność grać w tym roku - rozbudowana, wciągająca, bardzo mądrze zaprojektowana, przesiąknięta dbałością o szczegóły i miłością do “produktu”.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!