Test laptopa gamingowego Lenovo Legion Y540-15IRH

Michał Myszasty Nowicki
2019/12/16 17:00
0
0

Procek i7 dziewiątej generacji i GeForce RTX 2060 – czy Legion za ponad pięć tysięcy poradzi sobie z nowymi grami?

Test laptopa gamingowego Lenovo Legion Y540-15IRH

Czas na test kolejnego, tym razem mocniejszego laptopa dla graczy z serii Lenovo Legion Y540. Model, który dziś weźmiemy na tapetę wyposażony został między innymi w procesor Intela i7 dziewiątej generacji oraz mobilną wersję karty graficznej GeForce RTX 2060. Jest to więc - przynajmniej w założeniach - sprzęt, który powinien poradzić sobie z każdą, nawet najbardziej wymagającą grą. O tym jednak, jak poradzi sobie z kilkoma testowanymi tytułami opowiemy za chwilę, póki co jednak przyjrzyjmy się konstrukcji tego modelu. Zapraszamy też do obejrzenia wersji wideo naszego testu, która znajdziecie na końcu tego tekstu.

Design to typowa dla serii Legion prostota i - pokuszę się o to stwierdzenie - nawet swoista elegancja. Podoba mi się to, że jak na sprzęt dedykowany graczom, nie przesadzono z tanimi ozdobnikami. Królują proste linie, płaskie powierzchnie i skromne, choć eleganckie wykończenie. Mocne podcięcie z przodu nadaje bryle swoistej dynamiki, którą psuje nieco szeroki tył, zawierający szereg złączy oraz wyprowadzenie kanałów chłodzenia. Oprócz klawiatury, podświetlony jest jedynie fragment logo na obudowie matrycy, co bardzo mnie cieszy.

Całość wykonana jest z dobrej jakości tworzyw sztucznych, podczas fizycznego “stress testu” nic nie skrzypiało, nie wyginało się, spasowanie poszczególnych elementów było również bez zarzutu. Konstrukcja jest odpowiednio sztywna i sprawia wrażenie wytrzymałej. Całkiem solidnie wygląda też element będący piętą achillesową wielu laptopów, czyli zawiasy matrycy. Choć oczywiście trudno to ostatecznie ocenić po kilku dniach użytkowania.

Lekko przesunięty w lewo touchpad pracuje precyzyjnie, a na pewno dużym plusem jest będą już standardem w tym segmencie podświetlana klawiatura. Laptop wyposażono w dwa mikrofony oraz kamerkę internetową 720p umieszoną pod 15,6-calową matrycą IPS o natywnej rozdzielczości 1920x1080.

Na bokach znajdziemy jedynie dwa porty USB 3.1 oraz wyjścia audio. Pozostałe złącza znalazły się w tylnej części obudowy, co dla mnie jest od jakiegoś czasu ulubionym rozwiązaniem, znacznie ułatwiającym zarządzanie wszelakimi kablami. Znajdziemy tam między innymi złącza HDMI i mini Display Port pozwalające na podłączenie dodatkowych monitorów, czy telewizora lub projektora, gniazdo zasilania, internetu, USB 3.1 oraz USB-C Nie jest to może wiele, ale w zasadzie spełnia większość podstawowych potrzeb przeciętnego użytkownika.


Powoli dochodzimy do najważniejszych dla nas graczy parametrów. Sercem naszego laptopa jest procesor dziewiątej generacji Intel i7-9750H posiadający sześć rdzeni i dwanaście wątków, moim zdaniem nie tyle nawet wystarczający w tej konfiguracji, co górujący nad pozostałymi podzespołami. Procek wspomagany jest przez 8 GB pamięci DDR taktowanej z częstotliwością 2666 MHz i… jest to zdecydowanie za mało. Biorąc pod uwagę fakt, że preinstalowany Windows 10 Pro nawet w trybie gry jest łasy na RAM, a coraz więcej gier ma na sensownych ustawieniach wymaga przynajmniej 12 GB, “szesnastka” byłaby tutaj bardzo wskazana. Oczywiście możemy pamięć rozbudować do nawet 32 GB, jednak połowa tego powinna znaleźć się w standardowej konfiguracji. Tym bardziej, że mobilna wersja GeForce’a RTX 2060 doposażona w 6 GB pamięci VRAM w połączeniu z naprawdę bardzo mocnym procesorem, może rozbudzać nasze apetyty.

Testowany Legion posiada wyłącznie dysk SSD o pojemności 512 GB. W tym przypadku mam mały dylemat. Z jednej bowiem strony, rezygnacja z klasycznych “talerzy” w komputerze gamingowym wydaje się być bardzo sensowną decyzją - tutaj szybkość wczytywania danych jest kluczowa. Z drugiej jednak, odejmując kilkadziesiąt GB na partycję backupową i kolejne na system plus sterowniki i niezbędne oprogramowanie, do swej dyspozycji dostaniemy niewiele ponad 400 GB. To wciąż sporo, jednak biorąc pod uwagę wielkość “instalek” nowych gier, miejsce na dysku może nam się skończyć bardzo szybko. Na potrzeby tego testu zainstalowałem Metro: Exodus, Borderlands 3, World of Tanks i starego dobrego Wiedźmina, co pochłonęło w zasadzie połowę posiadanych zasobów. Nie jest to może wielka wada, jednak osoby lubiące mieć dużo gier pod ręką będą zmuszone do intensywnego zarządzania miejscem.

Czas na najważniejsze, czyli testy praktyczne. Parametry sugerują dość wydajną maszynę, choć oczywiście musimy wziąć poprawkę na fakt, że wciąż jest to laptop. Mimo mocnego procesora wyposażony w najsłabszą odmianę RTX-a i niezbyt wiele RAM-u. Przyznam, że budziło to moje obawy i nie spodziewałem się zbyt wiele, ale ostatecznie… było całkiem przyzwoicie! Dodam tutaj, że wszystkie testy odbyły się w natywnej dla zamontowanej matrycy rozdzielczości 1920x1080.

Zacznijmy od najstarszej w tym zestawieniu pozycji, czyli World of Tanks. Gry, która jakiś czas temu przeszła na nowy, nowocześniejszy silnik i jest wciąż jedną z najbardziej popularnych w naszym kraju gier online. W normalnym trybie na najwyższych ustawieniach (klient HD, grafika Ultra) gra ani razu nie zeszła poniżej 100 klatek, na większości map trzymając się w okolicach “dwusetki”. Myślę, że po podłączeniu do monitora, czy telewizora 4K też nie byłoby większych problemów z płynnością. Sprawdziłem też benchmark testujący grę z raytracingiem i na stawieniach ultra Legion uzyskał ponad 15.000 punktów. Nie ma tam szczegółowych statystyk, ale ani razu nie widziałem mniej niż 90 fps, co jest chyba dobrym wynikiem.

Oczywiście nie mogło się obyć bez testowania naszego rodzimego “króla gier”, czyli trzeciego Wiesława. Gry też nie najnowszej, ale wciąż wymagającej. Oczywiście od razu wskoczyłem na głęboką wodę odpalając ustawienia Uber. Efekt? W terenie minimum 60 klatek. Spadki do 40-50 fps następowały w zasadzie tylko w scenach z dużą liczbą postaci. Oczywiście winę za to ponosiło niesławne HairWorks, po wyłączeniu tej opcji w zasadzie bardzo sporadycznie pojawiały się spadki poniżej 60 klatek na sekundę. Krótko mówiąc - Geralt zatwierdza. Można grać na wypasie.

GramTV przedstawia:

Czas na nieco nowsze i bardzo wymagające tytuły. Na pierwszy ogień poszło Borderlands 3, które może nie oszałamia graficznie, ale potrafi - poprzez mnogość efektów i wciąż nienajlepszą optymalizację - dać solidnie w kość najmocniejszym pecetom. Przejdźmy może od razu do wyników. Zacząłem od hardkoru, czyli najwyższych ustawień Badass nie spodziewając się zbyt wiele i… nie było tak źle. Na DirectX 12 wbudowany benchmark pokazał średnią 38,79 fps, zaś po przejściu na DX 11 średnia wzrosła do 46,65. Biorąc pod uwagę wyraźny skok wydajności między tymi dwoma API, zacząłem szukać optymalnego ustawienia i okazało się, że takowe istnieje - o ile na Ultra gra wyciągnęła średnią 49,67 fps, o tyle ustawienia High dały w pełni satysfakcjonujące 60,04. Oczywiście sprawdziłem to w praktyce, postacią na 40 poziomie w Mayhem Mode i uwierzcie - grało się nad wyraz przyjemnie. Tym bardziej, że na 15-calowym wyświetlaczu jest to w pełni satysfakcjonujący poziom jakości.

Czas na opus-magnum testów, czyli Metro Exodus. Grę, która sama w sobie wciąż jest benchmarkiem dla nawet najmocniejszych pecetów. Sprawdziłem ją zarówno syntetycznie, wbudowanym benchmarkiem, jak i w praktyce. I tu ważna informacja - doświadczenia z gry, a wyniki benchmarku to dwie zupełnie różne historie. Ale po kolei, najpierw zimne wyniki testu. Cóż, Metro dało zdrowo popalić Legionowi. Przetestowałem wszystkie opcje ustawień i obydwa API, co dało bardzo duży rozrzut wyników: od 23.13 fps przy DX12 Extreme, po 98,41 fps przy DX 11 Low. Co ciekawe, w przypadku Metra różnice między DX 11 a 12 były naprawdę niewielkie, przy niektórych ustawieniach sięgając ledwie kilku procent. W przypadku ustawień Ultra benchmark pokazał średnią 40,22 fps, na High 50,36, a na Medium 65,20 bez ani jednego spadku poniżej 30 klatek. Test praktyczny pokazał natomiast, że High/Ultra są jak najbardziej grywalne, jeśli zaakceptujemy zabawę poniżej 60 fps, z chwilowymi mocniejszymi przycinkami, co zdarza się zazwyczaj jedynie na otwartych przestrzeniach z dużą ilością wody.

Pastwiąc się nad Legionem wymyśliłem mu jeszcze jedno zadanie - benchmark wciąż fatalnie zoptymalizowanego i bardzo zasobożernego Final Fantasy XV. Gry, która między innymi ma spory apetyt na pamięć RAM, której jak wiemy nasz laptop mógłby mieć zdecydowanie więcej. Czekałem na piękną katastrofę, ale testowany laptop jakoś z tego wybrnął. Pominę tutaj podobny do WoT-a “autorski” system punktowy i powiem tylko, że na średnich ustawieniach (standard quality) demo pokazało nam jak najbardziej grywalną wersję “fajnala”, z charakterystycznymi dla tego tytułu spadkami liczby klatek w dziwnych momentach (np. zbliżenie na chocobo).

Pora na kilka zdań odnośnie pozostałych cech i działania testowanego sprzętu. Legion podczas grania potrafi się nagrzać, jednak klawiatura nie poparzy nam palców, choć po dłuższym czasie zabawy byłbym ostrożny z trzymaniem go na kolanach. System chłodzenia jak na tak niewielkie gabaryty obudowy jest więc całkiem wydajny, choć potrafi dać o sobie znać wyraźnie słyszalną pracą. Na szczęście nie jest to denerwujący świst wentylatorów, a szum powietrza wyprowadzanego przez kanały na zewnątrz. Przy mocno obciążających laptopa grach słuchawki są jak najbardziej wskazane.

Wbudowane głośniki Harmana grają zadowalająco czysto i selektywnie, choć oczywiście nie cechują zbyt wielką mocą, ani głośnością. W końcu to laptop. Muszę jednak przyznać, że w grach, czy filmach potrafią dać sobie radę, na co zapewne ma wpływ technologia Dolby Atmos. Na przykład w Wiedźminie całkiem udatnie potrafiły symulować otaczające nas odgłosy otoczenia, nie było płasko, choć oczywiście wciąż daleko od systemów 7.1. Warto też od razu zaprzyjaźnić się z dość sporym zasilaczem - oczywiście możemy grać na baterii, jednak trzeba liczyć się z tym, że w trybie maksymalnej wydajności wydrenujemy ją nawet w czasie dwóch godzin, co pokazał zapętlony benchmark FFXV.

Czy warto zainwestować ponad 5 tysięcy złotych w ten sprzęt? To zależy od tego, czego oczekujemy. Jeśli potrzebujemy relatywnie niedużego, ale wydajnego sprzętu, bo często podróżujemy, a nie możemy żyć bez grania, może to być całkiem ciekawa propozycja. Mocny procesor i RTX 2060 pozwoli nam na komfortowe granie na wysokich/średnich detalach w niemal każdą nową grę, łącznie z najbardziej wymagającymi tytułami. W najbardziej popularnych grach online możemy liczyć na przynajmniej bardzo dobrą wydajność, więc nawet długi pobyt poza domem nie odetnie nas od klanowych obowiązków. I choć nie pobijemy z Legionem benchmarkowych rekordów, to po dołożeniu kolejnych 8 GB RAM-u na pewno bez większego stresu i bólu oczu zagramy w niemal wszystko niemal wszędzie.


Gamingowego laptopa Lenovo Legion Y540-15IRH kupicie w naszym sklepie Sferis.pl

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!