Humorystyczny dungeon crawler jednego z najbardziej zasłużonych japońskich developerów brzmiało jak coś dla mnie. Niestety Diablo-killer to to nie jest.
Humorystyczny dungeon crawler jednego z najbardziej zasłużonych japońskich developerów brzmiało jak coś dla mnie. Niestety Diablo-killer to to nie jest.
Wspominam Diablo (zwłaszcza z "trójką" w tytule), ponieważ Snack World: The Dungeon Crawl – Gold mogło być ciekawą alternatywę dla najsłynniejszego dungeon crawlera, w którego można pograć także na Switchu. Przetrząsanie lochów, hurtowe ilości łupów do zgarnięcia, zdobywanie coraz lepszych broni, tworzenie zbroi, a do tego lokalny i sieciowy multiplayer – wszystko to znajdziemy w nowej produkcji Level-5 i można się w niej zakochać od pierwszego wejrzenia. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będzie to miłość do grobowej deski.
W Europie pewnie mało kto wie, ale Snack World: The Dungeon Crawl – Gold to tylko jeden z elementów multimedialnego projektu, na który składają się mangi, serial anime, wcześniej była też gra na 3DS-a, a w Korei Południowej mają oczywiście swoje MMORPG na licencji Snack World. Pod tym wszystkim podpisuje się jeden z moich ulubionych developerów z czasów Nintendo DS, któremu zawdzięczamy takie marki jak Inazuma Eleven, Yo-Kai Watch, Ni no Kuni czy Professor Layton. W Snack World: The Dungeon Crawl – Gold czuć mniejsze lub większe inspiracje poprzednimi tworami Level-5, ale można też w niej dostrzec nieślubne dziecko Fantasy Life i Ever Oasis.
Odsuwając inspiracje na bok, Snack World: The Dungeon Crawl – Gold to utrzymana w lekkim, humorystycznym tonie gra typu dungeon crawler/rogue-lite. Kreskówkowa stylistyka idealnie koresponduje z zabawną otoczką fabularną i wizją świata, w którym na każdym kroku napotykamy na spożywczą nomenklaturę. Główne miasto to Tutti-Frutti, stamtąd udajemy się do Falafel Flats, Gorgonzola Ruins itp. Lokalna waluta to Gravies (sos), a tytułowe Snacki (przekąski) to nic innego jak napotykane potwory, które można zwalczać i/lub rekrutować do drużyny. W praktyce zamiast rzucać pokeballe wyciągamy urządzenie zwane Pix-e Pod i robimy zdjęcie plastikowej karcie reprezentującej danego stworka.
Dla twórców Yo-Kai Watch kolekcjonowanie walecznych istot to oczywiście nic nowego, przy czym w tamtej serii gier stworki były o wiele ciekawiej zaprojektowane i w dużej mierze zapadające w pamięć. W Snack World: The Dungeon Crawl – Gold występuje ponad 250 snacków, z czego 168 można zagonić do współpracy, ale praktycznie żaden nie zrobił na mnie wrażenia pod względem wizualnym i koncepcyjnym. Ot, typowe moby z japońskiego RPG-a, które eksterminujemy po drodze w hurtowych ilościach. Oczywiście każdy ma swoją specyfikę, rodzaj ataku (schematy się powtarzają), zasięg działania itp. Ale tytułowe "przekąski" mogą czyścić buty pokemonom czy digimonom.
Grę rozpoczynamy w kreatorze postaci, gdzie tworzymy bohatera (lub bohaterkę), wybierając rodzaj fryzury, kolor oczu, sylwetkę, głos itp. Standard bez większych urozmaiceń. Kolejny krok to przebudzenie w królestwie Tutti-Frutti i audiencja u króla, który śmieszkuje ze schematycznej konwencji RPG, bohatera z amnezją i ratowania świata. W Snack World: The Dungeon Crawl – Gold zamiast ratować świat trzeba zazwyczaj przejść z punktu A do punktu B, zdobyć jakiś przedmiot i wrócić do miasta. Schemat powtarza się w nieskończoność i jest główną wadą Snack World, w którym czuć potencjał na coś więcej. Dungeon Crawl w tytule jednak zobowiązuje, co oznacza, że Level-5 potraktowało wątek fabularny jako pretekst do ciągłego łażenia po lochach, zbierania łupów, ulepszania czego się da i tak w kółko. Po humorystycznych dialogach i pastiszu, którym ta gra jest przesiąknięta, spodziewałem się większego nacisku na fabułę. Ale trzeba się po prostu pogodzić z tym, że w Snack World: The Dungeon Crawl – Gold liczy się przede wszystkim rozgrywka.
Zabawa sprowadza się do podejmowania questów głównych i pobocznych. Po przejściu danego fragmentu odblokowujemy dostęp do kolejnych zadań, które odpalamy bezpośrednio z poziomu menu. Co ciekawe, eksploracja miasta/bazy wypadowej również może się odbywać za pomocą wybierania konkretnej ikony sklepu, zbrojowni, noclegowni. Tutti-Frutti jest stosunkowo niewielkie, ale poza głównymi sklepami/punktami usługowymi nie ma co tam robić, więc szybka podróż okazuje się bardzo przydatna.
Wizyty w losowo generowanych lochach to standardowa mieszanka walk, zbierania łupów, docierania do skrzyń ze skarbami i kolejnych walk. Przeciwnicy mogą się odradzać w nieskończoność, co zachęca do nabijania punktów doświadczenia, ale czas na eksplorację jest ograniczony. Jeżeli za długo będziemy zwlekać, gra wrzuci nam uciążliwego przeciwnika (coś jak Nemesis z Resident Evil 3), który skutecznie motywuje do powrotu do miasta.
Walka odbywa się na zasadach charakterystycznych dla gatunku action RPG. Szybki cios, wolny, ale mocniejszy, specjal odpalany po naładowaniu paska, obrona, unik, korzystanie z przedmiotów – wszystko odbywa się w czasie rzeczywistym z uwzględnieniem wyczerpującego się paska JP (wytrzymałość dla broni). W walce może nam towarzyszyć zaprzyjaźniony Snack, który sam atakuje przeciwników lub leczy bohatera, więc warto mieć kilka Przekąsek w zapasie. Ciekawie prezentuje się system broni, których można nosić przy sobie sześć sztuk. Po co aż tyle? Ponieważ różni przeciwnicy są "uczuleni" na różne rodzaje oręża, co widać najlepiej po wymyślnych bossach. Jeżeli nie wiecie, z jakim sprzętem wyruszyć na daną misję, nie należy się jednak przejmować. Opcja auto-equip skutecznie rozwiązuje każdy problem i nie da się ukryć, że znacząco ułatwia dalszą rozgrywkę.
Oczywiście wcześniej trzeba mieć co wrzucić do tego ekwipunku. Pozyskiwanie nowego sprzętu to główna atrakcja w dungeon crawlerach i nie inaczej jest w przypadku Snack World: The Dungeon Crawl – Gold. Bronie (zwane Jaras) można kupować w mieście, ale trzeba mieć sporo sosu, albo znajdować w skrzyniach. Ciuchy i zbroje także można kupować, tworzyć z konkretnych przedmiotów, łączyć i modyfikować. Kluczowy w każdym przedmiocie jest kolorowy atrybut, który odpowiada kolorowi danego przeciwnika. Idąc dalej, w Snack World: The Dungeon Crawl – Gold zmienia się moda (The World Ends With You się kłania), więc jeśli podążamy za trendami i wrzucamy na siebie ciuchy odpowiedniej marki, będzie to procentowało w trakcie walki.
Snack World: The Dungeon Crawl – Gold zapowiadało się znakomicie i pierwsze dwie, trzy godziny robią naprawdę świetne wrażenie. Twórcy burzą czwartą ścianę, sypią żartami jak z rękawa i w ogóle trudno się nie zakochać w tym uroczym świecie będącym pastiszem realiów fantasy. Niestety czas pryska, gdy zdamy sobie sprawę z powtarzalności i schematyczności oferowanych zadań. Niby jest podział na Story i Side Questy, ale to niewielkie urozmaicenie. System walki jest wyraźnie skrojony pod młodszego (domyślnie mniej doświadczonego) odbiorcę, który dzięki auto-equip przejdzie bezboleśnie przez większość etapów. Żywotność gry mógł przedłużać czteroosobowy multiplayer, ale i tu czuć niewykorzystany potencjał. Gracze mogą się bowiem wybierać wyłącznie na misje poboczne – Story Questy to zabawa dla samotnego poszukiwacza przygód i Przekąsek.
Snack World: The Dungeon Crawl – Gold to uroczy, prześmiewczy i autentycznie zabawny dungeon crawler. Nie wyobrażam sobie jednak zarywania nocek z tym tytułem, bo prostota i powtarzalność szybko się przejadają. Fanatycy grindu, craftingu i kolekcjonerstwa znajdą tu sporo możliwości, jednak nie da się ukryć, że na rynku są lepsze, bardziej rozbudowane i wymagające gry tego typu. Warto spróbować chociażby ze względu na niepowtarzalny humor (tłumacze na język angielski przeszli samych siebie), ale trzeba się liczyć z ograniczeniami.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!