Ekipa The Coalition zorganizowała zamknięty pokaz, na którym zaprezentowała swoją nową produkcję. Czy warto czekać na kwietniową premierę?
Ekipa The Coalition zorganizowała zamknięty pokaz, na którym zaprezentowała swoją nową produkcję. Czy warto czekać na kwietniową premierę?
Gears Tactics to produkcja postrzegana za jedną z mniejszych z bogatego portfolio Microsoftu na ten rok. Niektórzy mogą wręcz o niej myśleć jak o projekcie powstałym troszkę przy okazji. Potęgować to może nawet fakt, że Gears Tactics swoje korzenie ma jeszcze w czasach, w których marką zarządzał Epic Games. Wtedy powstała ta koncepcja, która początkowo miała być połączona z dawno zapomnianym Kinectem. Przypominająca serię XCOM produkcja trafiła do kosza i wróciła troszkę bez większego powodu. Przynajmniej wśród graczy ciężko było zaobserwować duże ciśnienie na ten tytuł. To troszkę jak z Halo Wars. Mimo znanej marki i cenionych deweloperów fani uniwersum nie rzucili się na obie części tego RTS-a. W szczególności druga (zresztą całkiem udana) odsłona przeszła bez kompletnego echa. Microsoft znowu jednak chce pożenić swoją flagową serię znaną z szybkiej akcji z ideą strategii. Teraz jednak metoda jest zupełnie inna.
Zamknięty pokaz w postaci streamu z deweloperem rozpoczął się od kilku słów wstępu, w którym prowadzący chciał zaszczepić w nasz pewną dosyć istotną idee. Jest nią założenie, że Gears Tactics nie jest tylko pobocznym projektem. To coś znacznie więcej. To pełnoprawna produkcja, za którą stoi The Coalition i wynajęte na ten projekt Splash Damage. Gra ma połączyć mechanikę znaną z serii XCOM z dynamiczną i specyficzną akcją z Gears of War. O ile zabraknie ważnego dla serii trybu wieloosobowego, kampania ma być jak w „dużych” odsłonach – długa, intensywna, pełna mechanik i z rozbudowaną historią. Pokaz udowodnił, że nie są to słowa rzucone na wiatr.
Zacznijmy od historii. Mimo iż mówimy o grze strategicznej, pełni ona istotną rolę. W czasie kampanii wracamy do czasów bliższych wydarzeniom z pierwszej odsłony. Inwazja Szarańczy dopiero się zaczęła, a ludzkość szuka sposobu na wygranie tej wojny. Głównym bohaterem jest Gabe Diaz. Nazwisko może być znajome – to ojciec Kait, protagonistki z zeszłorocznego Gears 5. Jest on żołnierzem, ale specjalizującym się głównie w taktyce, a nie brutalnej sile. Razem z małym oddziałem wyrusza w pościg za Ukkonem, jedną z najważniejszych postaci w armii Szarańczy. To on odpowiada za tworzenie nowych monstrów. Zastanawialiście się kto wpadł na pomysł wyrzutni rakiet na ramionach Brumaka? To był właśnie Ukkon. Teraz już wiecie dlaczego warto go wyeliminować. O jakości historii na razie ciężko dyskutować, ale grze trzeba oddać jedno – ma całkiem sporo scenek przerywnikowych na wysokim poziomie. Od tych z Gears 5 różnią się głównie gorszą oprawą wizualną. Widać jednak, że twórcy przyłożyli się do swojej pracy i pokazali, że Gears Tactics to produkcja z segmentu AAA.
Sedno Gears Tactics to jednak rozgrywka, a więc do niej należy teraz przejść. Z pozoru gameplay wygląda jak XCOM. Zmiany jednak są, przez co gra zyskuje troszkę świeżości. Przede wszystkim każda z naszych postaci może wykonać trzy ruchy – przemieszczanie się, strzał oraz użycie specjalnej umiejętności (jednej z wielu). Oczywiście od nas zależy na co się zdecydujemy. Turę możemy wykorzystać tylko na przejście nieco dalej, albo zaatakowanie wrogów. Pełno swoboda. Myślenia będzie przy tym sporo, ponieważ w grze pojawia się wiele zależności. Klasycznie ważne jest chowanie się za osłonami i flankowanie wrogów. Do tego każdy z przeciwników jest nieco inny, a więc wymaga odmiennej strategii. Walka polega więc na zręcznym manewrowaniu między przeszkodami (jest to równie ważne co w „dużych” odsłonach) oraz korzystaniu z całego wachlarza umiejętności.
Słowo „Tactics” w tytule nie pojawia się przypadkowo. To nie jest uproszczony XCOM, do którego dodano sporo efektownej akcji. Wręcz przeciwnie, opcji taktycznych jest jeszcze więcej. Twórcy pokazali nam kilka fragmentów rozgrywki i za każdym razem podejście do walki było nieco inne. Zawsze jednak trzeba było planować na kilka kroków do przodu, aby nie wpaść w zasadzkę czy naciąć się na grupę wrogów. Czasami warto było się przemieszczać lub atakować, a innym razem ustawić w odpowiedniej pozycji i wejść w tryb czuwania, aby wyeliminować nadchodzącą za chwilę Szarańczę. Oglądając pokaz byłem więc pod sporym wrażeniem możliwości taktycznych. Pod względem mechaniki widać, że Gears Tactics to bardzo rozbudowana gra. Nie jestem weteranem serii XCOM, ale na tyle ile znam serię widzę, że produkcja duetu The Coalition-Splash Damage będzie mieć bardziej rozbudowaną walkę. Z drugiej strony pozbawiona jest cenionego przez wielu elementu rozbudowy i zarządzania bazą. Nie da się mieć wszystkiego.
Dużą skalę i zacięcie taktyczne widać było pod koniec pokazu, kiedy twórcy pokazali walkę z bossem. Był to ogromny Corpser, z którym mieliśmy okazję walczyć już w kilku odsłonach serii. Pojedynek sprawiał wrażenia dużego wyzwania dla każdego taktyka. W czasie walki sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie i co chwilę trzeba było podejmować nowe decyzje. Czuć było, że w finalnej wersji gry trzeba będzie się mocno napracować, aby wygrać tę potyczkę. To też zasugerowało mi, że Gears Tactics będzie grą z gatunku tych bardziej wymagających. Mam jednak nadzieję, że twórcy wprowadzą łatwiejsze poziomy trudności, aby więcej osób mogło cieszyć się rozgrywką. Przy tak dużej pracy włożonej w otoczkę i rozmach gry byłoby szkoda, gdyby część fanów serii szybko przegrała ze zbyt wysoko postawioną poprzeczką. Z drugiej strony miłośnicy strategii mogą liczyć na spore wyzwanie.
Zanim przejdę do finalnych wniosków warto powiedzieć kilka słów o możliwościach dostosowania postaci do naszych preferencji. To bardzo rozbudowana mechanika i twórcy poświęcili na nią troszkę czasu. Pierwsza rzecz to liczne ulepszenia, które możemy montować w naszej broni. Warto na nie zwrócić uwagę, ponieważ poprawiają statystyki. Oprócz tego mamy całe mnóstwo kolorowych dodatków do broni czy pancerza. Każdy będzie mógł dostosować postacie wedle własnego gustu. Pamiętajmy jednak o konsekwencjach – pomalowany na różowo strój będzie widoczny również w scenkach przerywnikowych! Te wszystkie zmiany dotyczą nie tylko głównego bohatera i jego fabularnych towarzyszy. W czasie zabawy będziemy mogli wykonywać dodatkowe misje, w których trzeba będzie uratować innych żołnierzy. Oni później będą mogli przyłączyć się do nas.
W czasie pokazu widzieliśmy grę w wersji na PC. Na myszce sterowanie wyglądało na bardzo sprawne i intuicyjne. Co jednak z wersją na konsole? Na ten moment, co wcale nie musi być oczywiste, Gears Tactics jest tytułem wyłącznie na komputery osobiste. Potencjalna wersja na Xbox One może być problematyczna. Ciężko mi sobie wyobrazić, aby na padzie było możliwe sprawne i przyjemne sterowanie przy jednoczesnym zachowaniu wszystkich funkcjonalności gry. Jeśli więc Microsoft zdecyduje się kiedyś na wersję konsolową, raczej na pewno będzie ona związana z dostępną na Xbox One obsługą myszki i klawiatury. Z drugiej strony czy ktoś zdecyduje się na wydanie gry, którą padem będzie można sterować tylko w menu głównym? Mam co do tego wątpliwości. Jeśli więc interesuje was Gears Tactics, sięgnijcie po wersję na PC. Chociaż XCOM finalnie jest na konsolach, produkcja The Coalition może nigdy nie wyjść poza jedną platformę.
Co w takim razie wiemy po prawie godzinnym pokazie Gears Tactics? Przede wszystkim szykuje się duża gra. Mimo iż mówimy o strategii turowej, nie zabraknie jej rozmachu i mnogości opcji. Twórcy mocno poszaleli tworząc znane z gier AAA scenki przerywnikowe czy dodając do rozgrywki mnóstwo mechanik. To z kolei przekłada się na rozbudowany gameplay. Może to jednak tylko złudzenie spowodowane sprawnym zaprezentowaniem gry. W końcu nie miałem okazji chwycić za myszkę i samemu sprawdzić Gears Tactics w akcji. Po prezentacji jestem jednak jeszcze bardziej przekonany, że to będzie produkcja na wysokim poziomie. Fani gatunku, zaznaczcie w kalendarzach na czerwono dzień 28 kwietnia.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!