Głośniki w tanich telewizorach i monitorach przeżywają ciężkie chwile na rynku. Wszystko przez to, że wraz ze zwężającymi się profilami urządzeń na pokładzie pozostaje też dla nich coraz mniej miejsca. Słysząc niektóre propozycje, produkowane przeważnie przez TCL pod różnymi nazwami, zastanawiam się po co w ogóle bawić się w implementacje takich grajków.
Testowany soundbar Creative Stage 2.1 ma być odpowiedzią na te niedociągnięcia, przynosząc znacznie pełniejszy dźwięk we wciąż niewielkim formacie i rozsądnej cenie. Podpięcie go do telewizora czy użycie jako głośnika pod monitorem znacznie wzbogaci odbiór treści, które płyną z ekranów.
Czy Creative Stage 2.1 ma jakieś wady, które wykluczają kompletnie jego zakup? Ja takich nie odnalazłem, szczególnie mając w tyle głowy jakość głośników 2.1 w tym przedziale cenowym. Niższy profil, wąski subwoofer i możliwość montażu naściennego gwarantują miejsce na rynku dla tej konstrukcji, choć ta nie ustrzegła się paru niedociągnięć.
Test Creative Stage 2.1 – jakość wykonania
Jakość wykonania Creative Stage 2.1 stoi na przyzwoitym poziomie, jak na ten przedział cenowy. Do 400 zł nie ma co spodziewać się drewnianego pudła, szczególnie przy tak niskiej wadze. (1,2 kg – soundbar, 3,07 kg subwoofer) Pomimo tego testowany dziś soundbar wydaje się wytrzymałą konstrukcją. Nie zaobserwowałem trzeszczenia plastiku nawet przy nacisku.
Cały front jest grillem, który po środku skrywa za swoją siatką mały ekran LED. Ten informuje o obecnym trybie pracy i akcjach użytkownika na dołączonym, sensownie rozplanowanym pilocie. (Brak baterii w zestawie)
Na tyle Creative Stage 2.1 znalazły się porty:
- AUX (3,5 mm)
- TV (ARC)
- S/PDIF (Optyczny)
Mamy więc komplet, który współgra zarówno z telewizorami, jak i komputerami czy konsolami. Dodatkowo producent przewidział łączność bezprzewodową w standardzie Bluetooth 2.1 ze wsparciem dla technologii A2DP. Mobilne urządzenia z Bluetooth 5.0 nie będą mogły niestety korzystać z dobrodziejstw oszczędności prądowych, płynących z nowszej technologii, choć w tej cenie nie powinno się na to narzekać.
Z tyłu dźwiękowej listwy od Creative rozplanowano także dwa otwory do montażu na ścianie, więc można dzięki nim stworzyć czysty i elegancki kącik rozrywki z telewizorem. Niestety w rachubę wchodzi jedynie montaż sounbara pod ekranem, bo przewód zasilania wyżej nie sięgnie, a nie jest też wymienny.
Powyżej przewodu zasilania ustawiono 4-Ohmowy port dla subwoofera, który odpowiada za przekazywanie dźwięku i energii, stąd dwie żyłki. W idealnym świecie właśnie obok niego pojawiła by się też regulacja dla basowej, wąskiej skrzynki. Ta odbywa się za to z poziomu pilota w skali od -5 przez 0 po +5, podobnie sprawy mają się dla wysokich tonów.
Subwoofer wypuszcza z siebie niskie rejestry w prawą stronę, podczas gry bass reflex usytuowano na froncie przy dole. To bardzo dobry ruch, dzięki któremu tego suba można postawić pod ścianą i nie martwić się o dławienie przez brak dostępu powietrza.
Na boku Creative Stage 2.1 znajdują się dwa przyciski do sterowania głośnością i włącznik, którym zmienia się źródła. Oprócz tego mamy też gniazdo USB, pozwalające na odtwarzanie muzyki z pendrive, sformatowanego w FAT 32. Według specyfikacji obsługiwane są pojemności do 32 GB, więc jak dla mnie kompletnie wystarczająco.
Creative Stage 2.1 – możliwości konfiguracji dźwięku
Wspominałem przed chwilą o tym, że na pilocie od Creative Stage 2.1 znalazła się regulacja wysokich i niskich tonów. Oprócz tego mamy też do dyspozycji cztery tryby equalizera, opisane jako:
- Music
- Cinema
- Concert
- Gaming
Gdy pierwszy raz zasiadłem do tego sprzętu dość zdziwił mnie fakt, że przy przeskakiwaniu po przełącznikach EQ nie słyszałem żadnej różnicy w charakterystyce brzmienia. Po chwili olśniło mnie, że można je sobie zaprogramować własnoręcznie poprzez machinację z wysokimi i niskimi tonami, gdy te są uruchomione.
Soundbar zapamiętuje Twoją preferencję i potem można do niej łatwo wrócić. To świetne, bo pod tymi ustawieniami można sobie zrobić wszystko, co dusza zapragnie. Szkoda tylko, że nie można pobawić się też regulacją środka, która podbita dobrze działaby z audiobookami.
Przy połączeniu przez Bluetooth z poziomu pilota można też sterować zmianą, zatrzymywaniem i pauzowaniem utworów. Oczywiście istnieje tez opcja regulacji głośności i pełnego wyciszenia.
Jak gra Creative Stage 2.1?
Podłączając się pod niewielkiego sounbara z dwoma głośnikami po 20 W każdy i subem z 40 W (160 W RMS) na karku nie spodziewałem się potęgi, szczególnie patrząc przez pryzmat ceny. Zacząłem od Bluetooth i od razu dostałem po uszach przyjemnym basem i ogólnie zrównoważonym brzmieniem. Nie jest to może najgłośniejsza maszyna, ale nie poddaje się też dystorsjom, więc byłem zadowolony.
Podobnie sprawy miały się po przewodzie optycznym, który wiódł od karty dźwiękowej Audiotrak Prodigy Cube Black Edition z Burson V5i jako OPAMP. (24 bit, 48000 Hz)
Przy tym jednak wyszło też, że głośniki nie są bardzo czułe na drobne zmiany charakterystyki, wynikające ze zmiany wzmacniacza operacyjnego. Na MUSES-02 dźwięk był bardzo podobny, ciepły i kontrolowany, choć nieco pozbawiony przestrzennej separacji instrumentów.
Wszelkie utwory muzyczne, które testowałem przez ostatnie 10 dni, odpalałem przez Tidal w jakości Master, by usunąć wąskie gardła kompresji. Oczywiście jakiekolwiek różnice były słyszalne jedynie po przewodach, podczas gdy Bluetooth bez niespodzianek na wszystkim brzmiał tak samo.
Ogólnie Creative Stage 2.1 nadaje się zarówno do słuchania muzyki, jak i grania w gry czy oglądania filmów, jednak odstaje trochę przy nagraniach koncertów. Tam przestrzenna składowa jest bardzo ważna, szczególnie gdy słucha się z większej odległości. Wtedy obraz stereo jest trochę zaburzony, więc polecałbym raczej lokować się bliżej niż dalej od tego soundbara.
Creative Stage 2.1 – praktyczny soundbar za dobre pieniądze
Creative Stage 2.1 kosztuje niecałe 400 zł i moim zdaniem oddaje tą wartość w funkcjonalności i brzmieniu. Obcując z tym urządzeniem czuje się przemysł firmy, która stoi za sprzętem audio od wielu lat. Co prawda zabrakło w nim flagowej technologii przestrzennego dźwięku Super X-Fi, znanej z wyższych modeli, jednak w tym przypadku przetworniki nie byłyby w stanie wyprodukować odpowiednio skrojonej charakterystyki, by odpowiednio oddać jej potencjał.
Cieszy mnie praktyczne podejście do montażu, bo w zestawie dorzucono także odpowiednie śruby i kołki rozporowe do betonu. W idealnym świecie w małym woreczku pojawiłyby się też wkręty do ścianek z płyty gipsowo-kartonowej, jednak te są łatwo dostępne w każdym markecie budowlanym. Wystarczy zabrać ze sobą jedną śrubkę i przymierzyć się do odpowiedniego.
Czepić się muszę jedynie maksymalnej głośności, która w niektórych zastosowaniach może być za niska, szczególnie przy większym pomieszczeniu. Zabrakło mi też wymiennego przewodu zasilającego, bo ten w zestawie jest krótkawy. Co prawda można go obciąć i zarobić na dłużej albo użyć zwykłego przedłużacza, jednak to drugie rozwiązanie zepsuje “elegancję” ściennego rozwiązania. Przewód do subwoofera ma już za to odpowiednią długość, więc nie rozumiem trochę tej decyzji projektowej.