Jako kolejne po modelu Quantum 200 trafiły do mnie słuchawki gamingowe JBL Quantum 400. Tym razem jest to już nieco wyższa półka, a zarazem produkt dedykowany ewidentnie pecetowcom. Choć podłączymy je oczywiście również do innych urządzeń, dopiero z zainstalowanym na piecu oprogramowaniem tak naprawdę rozwijają skrzydła. Ostudzę wszakże zapał każdego, kto wyczekiwałby produktu niemal audiofilskiego - to wciąż po prostu słuchawki gamingowe, ale w tej kategorii bardzo bliskie ideału.
Podstawowe parametry:
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
- Maksymalna moc wejściowa: 30 mW
- Czułość: 98 dB SPL @1 kHz / 1mW
- Impedancja: 32 ohm
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 Hz - 10 kHz
- Czułość mikrofonu: -40 dBV @ 1 kHz / Pa
W charakterystycznym, pomarańczowym pudle oprócz samych słuchawek znajdziemy odłączany kabel USB-C do USB-A (3 metry) oraz mini-jack do mini-jack (1,2 metra). Na pudełku znajdziemy też informację, która od razu daje nam znać, z jakim produktem mamy do czynienia. “Optimized for PC” i tuż obok “Also works great with…” i długa lista konsol oraz urządzeń mobilnych.
Konstrukcja jest niemal identyczna, jak w modelu Quantum 200. Generalnie, praktycznie cała seria - oprócz topowego modelu Quantum One - wykorzystuje tę samą konstrukcję i te same elementy. Nauszniki mają identyczne kopuły, pałąk jest dokładnie ten sam, a różnice są często jedynie kosmetyczne. I nie ma w tym nic złego, ponieważ pod względem ergonomii i jakości wykonania nie mam im absolutnie nic do zarzucenia.
Wyściełany pałąk z tworzywa ma najprostszą możliwą konstrukcję - sztywny profil z wysuwanymi ze środka prowadnicami pozwalającymi regulować szerokość rozstawu nauszników. Proste, a więc wytrzymałe, a na dodatek bardzo wygodne, choć to oczywiście zależy od indywidualnych preferencji i kształtu głowy. W moim przypadku odnosiłem wrażenie, że ktoś zdjął miarę z głowy, seria Quantum leży na niej idealnie.
Nauszniki nie są zbyt duże, ale również bardzo wygodne, z szerokimi i grubymi okładzinami z gąbki pamiętającej kształt. W połączeniu z niewielką wagą sprawia to, że z Quantum 400 korzysta się bardzo komfortowo, nawet podczas wielogodzinnych sesji. Słuchawki nie gniotą, ani nie uciskają, choć dokładnie zakrywają uszy i całkiem nieźle (choć nie idealnie) izolują od środowiska zewnętrznego. Szkoda jedynie, że nie posiadają systemu ANC (ten znajdziemy w droższych modelach), bo są w stanie przepuścić dźwięki np. głośno grającego telewizora.
Wszystkie elementy sterujące i interfejsy znajdziemy na lewym nauszniku. Mamy tu więc złącze USB-C służące podłączeniu zestawu do peceta oraz umieszczone tuż obok gniazdo mini-jack TRRS, dzięki któremu połączymy zestaw z pozostałymi sprzętami do grania, czy “mobilkami”. USB-C trzyma mocno, nie ma mowy, by kabel wysunął się podczas grania i w tym miejscu chwała coraz większej liczbie producentów, którzy decydują się na wykorzystanie tego standardu w miejsce denerwującego mini-USB. Obydwa kable posiadają materiałowy oplot, co na pewno zwiększy ich żywotności i odporność na uszkodzenia mechaniczne.
Nieco wyżej znajduje się przycisk wyciszający mikrofon, a nad nim pokrętło głośności. Powyżej znajdziemy jeszcze jeden potencjometr, który odpowiada za jedną z najfajniejszych funkcji zestawu, czyli balans dźwięku między grą a czatem głosowym. Możemy ten parametr ustawiać również z poziomu aplikacji, ale zamontowanie osobnego pokrętła na słuchawkach to strzał w dziesiątkę. Na bieżąco, w zależności od sytuacji możemy sobie nawet niemal całkowicie wyciszyć zagłuszające rozmowę odgłosy wybuchów, czy wręcz przeciwnie - wnerwiające i nie wnoszące nic do gry gadki kumpli. Jedyny mały mankament to fakt, że obydwa pokrętła znajdują się bardzo blisko siebie i czasami zdarza się trafić palcem w niewłaściwe. Przeniesienie tego drugiego nieco wyżej lub na drugi nausznik byłoby wskazane.
No tak, słuchawki gamingowe, więc wreszcie, w tym modelu, doczekaliśmy się kolorowych LED-ów. W Quantum 400 mamy więc podświetlane logo JBL na nausznikach, które po zainstalowaniu aplikacji, możemy wyłączyć lub przestawić na jeden z kilku dostępnych trybów. Teraz już na pewno nasza druga połowa dokładnie zlokalizuje miejsce, gdzie należy dostarczyć piciu i papu.
Zgodnie z tradycją i standardami, mikrofon zamontowano również na lewym nauszniku. Wykonany z elastycznego tworzywa, posiada pewien zakres odkształceń, co pozwala ustawić go w satysfakcjonującej nas odległości od ust. Aktywacja mikrofonu odbywa się poprzez opuszczenie go, czemu towarzyszy charakterystyczny “klik”. Bardzo to wygodne w praktyce, nie ma ryzyka, że chcąc wyciszyć rozmowę, odchylimy mikrofon zbyt słabo i pozostaniemy na linii, negocjując z domownikami “jeszcze godzinkę, bo mi ranki spadną”. O nieaktywnym mikrofonie informuje nas dodatkowo czerwona dioda na jego końcu. Możemy też skorzystać z dołączonej gąbki chroniącej końcówkę i uszy słuchaczy przed naszym świszczącym oddechem, czy podmuchami wiatru rozganiającego ciemne skłębione zasłony ostrego cienia mgły.
A jak JBL Quantum 400 brzmią podczas różnorodnych zastosowań? Po podłączeniu do pada, czy innego urządzenia przez mini-jacka, bardzo podobnie do modelu Quantum 200. Brzmienie jest bardzo klarowne i czyste, ale nieco pozbawione charakteru. Taki gamingowy standard. Sytuacja zmienia się jednak, kiedy zestaw zostanie podłączony do peceta z zainstalowaną aplikacją JBL QuantumENGINE. Pierwszym, co rzuca się w uszy, jest bardzo mi odpowiadające, wyraźne ocieplenie się dźwięku. Jest bardziej miękki i sporo zyskuje na szeroko pojętej muzykalności, nie tracąc przy tym świetnej pełni detali. To oczywiście nie jest poziom audiofilski, ale słuchanie muzyki, zwłaszcza bogatej aranżacyjnie, zaczyna sprawiać przyjemność. Słuchawki mają bardzo satysfakcjonujący balans dźwięku - góra jest klarowna i czysta, środek wyrazisty i odpowiednio szeroki, a niskie tony nie dominują nad resztą, są naturalne i w przyjemny sposób ciepłe. Przyznam szczerze, że byłem miło zaskoczony tym, jak Quantum 400 zagrały pod podłączeniu do peceta i to przez USB.
Przyzwoita dynamika słuchawek sprawia, że świetnie odnajdują się zarówno w grach, jak i podczas oglądania filmów. Słychać wszystko, a słuchawki radzą sobie nieźle nawet na maksymalnej głośności, kiedy w dynamicznych grach akcji otoczeni jesteśmy kanonadą, wybuchami, okrzykami wojów i lamentem ich bliskich. Podobnie, jak w przypadku Quantum 200 (a podejrzewam, że to te same przetworniki), nie jest łatwo “zajechać” 400 kaskadą dźwięków do tego stopnia, by zaczęły rzęzić, czy trzeszczeć.
Co bardzo ważne, słuchawki obsługują też emulację dźwięku przestrzennego, przy czym chwała JBL za to, że nie ograniczono się do jednego sposobu, a zafundowano nam w pakiecie dwa takowe systemy. Zaimplementowano tu zarówno obsługę DTS HeadphoneX 2.0, jak i autorskiego silnika QuantumSURROUND dedykowanego grom. Oczywiście przetestowałem obydwa i bardzo ucieszyła mnie możliwość zmiany systemu niemal w locie. A to dlatego, że pierwszy doskonale sprawdził się przy oglądaniu filmów, natomiast system JBL świetnie radzi sobie w grach. Emulacja dźwięku 7.1 ma to do siebie, że nierzadko pozycjonowanie źródeł nie jest do końca precyzyjne, a kilka testów w popularnych strzelankach dowiodło, że QuantumSURROUND radzi sobie z tym odrobinkę lepiej. Ogólna jakość dźwięku jest bardzo dobra, a scena wokół nas odpowiednio szeroka, a przy tym nie tracąca detali.
Będąc przy oprogramowaniu, to poza wymienionymi wcześniej funkcjami, znajdziemy tam między innymi equalizer z kilkoma predefiniowanymi profilami. Warto się nim pobawić, gdyż standardowo słuchawki mają dość neutralne brzmienie, a po kilku minutach z suwaczkami dźwięk od razu nabierze charakteru.
Mikrofon można określić jednym zdaniem: jest dobry. Nie zbiera zbyt wielu niechcianych dźwięków z otoczenia i przekazuje czysty dźwięk bez zniekształceń. Nie wyróżnia się niczym, ale też trudno się do czegokolwiek przyczepić. Warto jednak od razu podbić mu głośność w systemie, gdyż standardowo, zaraz po podłączeniu, może być dość cichy.
JBL Quantum 400 producent wycenia na 99,95 $ i słuchawki są jak najbardziej warte tej kwoty. Jak dla mnie mogą się okazać w swoim segmencie cenowym sporym przebojem, bo łączą bardzo dobre parametry dźwiękowe ze świetną wygodą i ergonomią oraz oprogramowaniem, które potrafi wycisnąć z nich więcej, niż byśmy podejrzewali. Rewelacyjny stosunek power-econo. Nic dodać, nic ująć.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!