Nigdy nie byłem hardcorowym graczem, choć w WoWa mam szczęście ciąć od jego premiery. W 2005 roku jako grubawy, ślepawy 13 latek nie mogłem oderwać się od komputera, gdy do wbicia były rangi i tytuły z PvP.
Potem nastały bardziej turbulentne czasy, przeprowadzki, brak dostępu do normalnego łącza na wsi, czy wreszcie pójście na studia. To wszystko spotęgowało jeszcze bardziej moje luźne podejście do tego tytułu.
Raidowałem bardzo sporadycznie, najczęściej w pugu, i wychodziło to tak świetnie, jak podejrzewasz. Bardziej zorganizowaną ekipę miałem podczas Warlords of Draenor, lecz z nią udało mi się dotrwać jedynie do Hellfire Citadel na HC.
Legion za to przyjąłem z otwartymi ramionami, szczególnie za pre-patchowe inwazje, które pozwoliły mi wylevelować parę postaci w bardzo krótkim czasie. Monka, którego mechanik nie lubię, dobiłem do maksymalnego poziomu jeżdżąc tylko machiną oblężniczą pod wejściem do Ogrimmar.
W pierwszym tygodniu Legionu wytankowałem wszystkie dungeony na Mythic, które były dostępne, żeby nauczyć się ich w praktyce. Przez miesiąc ponawiałem przebieżki i gierka mi się znudziła. Wróciłem na moment przy dużym patchu z wycieczką na Argus i tyle mnie demony widzieli.
Dlaczego nie będę grał altem w BfA?
Ostatnio, idąc za ogłoszeniem o formowaniu gildii przez moją koleżankę, wróciłem do BfA po długiej przerwie. W ciągu paru dni wbiłem maksymalny poziom na moim ulubionym dekaczu i zacząłem tankowanie Mythic+.
W trakcie dowiedziałem się o potrzebie posiadana legendarnego cloaka, którego trzeba sobie ulepszać przez cotygodniowe grindowanie irytujących mnie wizji. Gdy okazało się ile czasu zajmie mi osiągnięcie 15 poziomu i ile razy będę musiał powtarzać tą wątpliwą przyjemność, ręce mi opadły.
Żeby było przyjemniej, wejście do wizji wymaga posiadania klucza, którego kupuje się za walutę, którą dostaje się za wykonywanie inwazji. Te się praktycznie nie zmieniają, są w dwóch miejscach i mają tą samą zawartość, co oznacza, że za 6 razem robisz je w pełnej nudzie, za karę.
Do tego dochodzi wejście w “kazamat” i daily questy, choć tych drugich zaprzestałem, bo dawały niewiele punktów. Ruszałem je tylko wtedy, gdy brakowało mi końcówki do pełnych 10000, za które można kupić wizję.
W trakcie moich wysiłków okazało się, że Blizzard planuje implementacje mechanizmu, który skróci czas grindu cloaka, bo dodatek chyli się ku końcowi. Taką informację przyjąłem z ulgą, jednak parę osób w mojej gildii siarczyście zaklęło, bo dopiero co skończyli go robić po staremu.
Podobnie z resztą cieszyło mnie podbicie do 50 poziomu Heart of Azeroth za wejście w questline z Nazjatar. Sama lokacja przyprawiła mnie jednak o ból głowy i po dobiciu reputacji do latania moja noga już tam nie postała. Sorry ludzio-ryby, będziecie musieli poradzić sobie sami.
Obecnie skupiłem się znowu na tankowaniu Mythic+ i przebiegłem się raz na Normala Ny’alotha, podczas którego udało nam się zrobić paru bossów. Maksymalny kluczyk, jak ukończyłem, to +12, więc szału nie ma, ale bawię się całkiem dobrze z wyborową ekipą na Discordzie.
W tym wszystkim jednak moja gildia przeniosła się na inny serwer, bo nasz początkowy okazał się dość zdechły i nie było perspektywy na zarabianie golda na AH.
W związku z tym dekacz potencjalnie miał zostać przetransferowany. Uznałem jednak, że może lepiej będzie kupić droższą edycję dodatku, odblokować sobie Dark Ironów, których i tak będę robił, i wyboostować nową postać.
Tak też zrobiłem i moim oczom ukazał się Dark Iron Dwarf w pełnej płycie z wielką tarczą, czyli taki, jaki powinien być. Z początku się ucieszyłem na myśl o nowej przygodzie, jednak mój entuzjazm szybko ostygł.
Okazało się, że legendarnego cloaka będę musiał grindować od nowa, co kompletnie złamało we mnie ducha. Dzisiaj na zboostowanego paladyna nawet nie patrzę i gram dalej ze starego serwera na dekaczu. Piewca światłości będzie musiał poczekać do Shadowlands.
Teoretycznie przy Mythic+ ten cloak nie jest tak bardzo potrzebny, ale z drugiej strony ma świetnego perka i odporność na corruption, bez których trudno się na wyższe klucze dostać. Jeden inspect od leadera i byłbym pożegnany z party, bo tank bez Twilight Devastation nic nie robi.
Co skłoniłoby mnie do grania altem w BfA?
Byłbym dyletantem, gdybym w tym artykule nie określił drogi, która nakłoniłaby mnie do grania altem. Na samym wstępie tej sekcji chcę podkreślić, że do tematu podejdę w sposób wyważony, stawiając na szali po jednej stronie dobro gracza, a po drugiej cel Activision Blizzard, czyli zwiększenie zysku spółki.
Wiadomo nie od dziś, że czas to pieniądz, a gdy mówimy o nim z perspektywy gry MMO, to ten zaczyna być narzędziem deweloperów. Dlatego też część elementów rozgrywki jest limitowana czasem. Nie możesz codziennie zrobić raidu i dostać przedmiotów z bossów, bo za szybko osiągnąłbyś wysoki item level, więc masz na to szansę raz na tydzień.
Z takim mechanizmem jestem się w stanie zgodzić, szczególnie gdy raid jest wymagający, ma różne stopnie trudności i często robi się go na parę wieczorów.
Są jednak takie działania jak wspomniane już ulepszanie legendarnego cloaka, które powinny pójść trochę dalej przy tranzycji w ułatwiony tryb. Gdybym mógł robić wizje na paru postaciach na maksymalnym poziomie i przesyłać token ulepszenia między nimi, by szybciej dobić do 15. poziomu, grałbym teraz moim altem.
Dalej spędziłbym czas w grze na tej aktywności, ocierając łzy przy każdej skrzynce pocztowej w poszukiwaniu Mail Munchera, ale miałbym prędzej otwartą drogę do dalszej progresji.
Podobnie z resztą było z systemem corruption, który doczekał się wreszcie vendora. Gracze byli bardzo niezadowoleni z faktu, że efekty corruption trafiają się losowo i trzeba znów grindować content jak w niechlubnych czasach Titanforging, a nawet i gorzej, by dostać odpowiedni perk.
To też średnio działa na moje postrzeganie Activision Blizzard, bo wejście takiego systemu ułatwienia ma dwa złe efekty:
- Pierwszym jest zawiść graczy, którzy namęczyli się przed pojawieniem się systemu. Teraz są zrównani z tymi, którzy z niego skorzystali, co umniejsza wagę ich wysiłku.
- Drugim jest refleksja graczy nad tym, że deweloper mógł dużo wcześniej poprawić grę takim mechanizmem, ale tego nie zrobił, bo wolał narażać ich na irytację i czerpać korzyści z przedłużenia subskrypcji, popychając do granic możliwości ich cierpliwość.
Dlatego też w ramach poprawy systemu legendarnego cloaka nie proponuje od razu darmowej derki dla każdego, tylko chcę uniknąć time-gatingu, bo to najbardziej parszywa zagrywka wobec alta.
Na wydłużanie czasu spędzonego przy grze nie narzekam, bo gdybym postrzegał granie jak marnowanie go, to zabrałbym sobie całą frajdę i zamienił ją na poczucie winy.
Activision Blizzard to działalność gospodarcza, której ostatecznym celem jest zysk i trzeba o tym pamiętać na każdym kroku. Jedyne, czego takie firmy się obawiają, to strata ich pieniędzy, więc tylko masowy exodus klientów jest w stanie dać im nauczkę.
Jeżeli więc nie zgadzasz się głęboko z tym, co robią, przestań im płacić i szukaj rozrywki u konkurencji. Oszczędzi Ci to nerwów, a jednocześnie dasz klarowny sygnał. Gdyby wszyscy tak działali, grałoby nam się wszystkim znacznie lepiej, jednak mam wrażenie, że wielu przez lojalność do franczyz zmienia się w ich niewolników.