Przestroga przed niszczącym wpływem kapitalizmu czy nieunikniony rozpad rodziny? Oceniamy Gniazdo z Judem Lawem i Carrie Coon.
Bogactwo wiary
Właśnie weszliśmy w ten okres roku, któremu sprzyjają powolne, melancholijne i niepokojące produkcje. Dni są coraz krótsze, słońce kryje się za deszczowymi chmurami, a liście synchronicznie spadają z drzew. Twórcy Gniazda nie mogli wymarzyć sobie lepszej daty premiery, choć to pandemia i lockdown wybrały je za nich. Jest w tym paradoks, ale z pewnością produkcja Seana Durkina nie oddziaływałaby tak dobrze, gdyby wypuszczono ją na wiosnę lub w lecie, gdzie musiałby rywalizować z blockbusterami. Idealny film na jesień nie istnieje? Właśnie to się zmieniło.
Rory (Jude Law) i Allison (Carrie Coon) O'Hara sprawiają wrażenie szczęśliwego małżeństwa. Są rodzicami dwójki dorastających dzieci – nastoletniej Samanthy (Oona Roche) i dziesięcioletniego Bena (Charlie Shotwell). Ich z pozoru doskonałe życie wkrótce zostanie wystawione na próbę, gdy po raz piąty w ciągu ostatnich dziesięciu lat się przeprowadzą. Wprost z Nowego Jorku przenoszą się pod Londyn, do którego Rory wrócił, aby u boku dawnego pracodawcy rozkręcić własny biznes. Kupuje wielką posiadłość, aby zaznaczyć swoje dostatnie życie, przekonując innych, że jest człowiekiem sukcesu. Pod lawiną ciągłych kłamstw i tajemnic jego rodzina zaczyna się rozpadać, a marzenie o amerykańskim śnie coraz bardziej się oddala.
Osadzenie akcji filmu w latach 80. ubiegłego wieku nie jest przypadkowe. Były to burzliwe lata dla Ameryki, które zostały zwieńczone jednym z największych spadków na giełdach papierów wartościowych, tzw. czarnym poniedziałkiem. Rory w pogoni za bogactwem, nieświadomie chroni swoje dzieci przed zagrożeniami płynącymi z epidemii AIDS i coraz częściej pojawiającymi się na ulicach narkotykami. Ucieka również przed wspomnianym kryzysem, który dla człowieka biznesu jego pokroju skończyłby się tragicznie. Mężczyzna nie zdaje sobie jednak z tego sprawy, bo niczym wytrawny heroinista, opanowany jest przez własne, zielone żądze.
Pomimo niezadowolenia żony, która zostawiła rodzinę za oceanem, zgodnie z poradą matki, lojalnie trwa u boku męża. Choć posiadłość początkowo ją zachwyca, tak samo, jak ich dzieci, cała rodzina nie zdaje sobie sprawy, że ich nowy dom stanie się dla nich katalizatorem wszelkiego zła, które naznaczy ich dalsze życie. Nie, to nie opowieść o duchach, zjawach, czy opętaniach. Gniazdo ciężko nawet nazwać pełnoprawnym thrillerem, bo Sean Durkin nakręcił pasjonujący, ale wymagający dramat rodzinny z solidną dawką niepokoju. Co zaskakujące, wszelkie emocje są wyciszone, trzymane na wodzy, więc w nielicznych scenach kłótni między małżeństwem nie powinniśmy oczekiwać dynamicznej akcji pod postacią krzyków, płaczu i rzucania przedmiotami.
Kapitalizm po amerykańsku
Gniazdo stawia na zupełnie inne akcenty i tylko od widza zależy, czy będzie w stanie dostrzec wiele niuansów, które twórcy zawarli w swoim dziele. Niewiele jest tu podane na tacy, bo choć rozpoczynamy od punktu wyjścia, jakim jest krytyka kapitalizmu, nieustanna pogoń za podwyższaniem standardów życia oraz ciągła walka o pozycję społeczną, to w gruncie rzeczy Gniazdo ma również wiele do powiedzenia o stopniowym rozpadzie rodziny oraz różnicach w mentalności między Amerykanami a Brytyjczykami.
GramTV przedstawia:
Nie oznacza jednak, że w filmie mamy przesyt wątków. Durkinowi udało się wiele zawrzeć w pojedynczych dialogach oraz gestach i mimice postaci. Trzeba więc być uważnym, bo Gniazdo nie sygnalizuje widzowi, kiedy należy spodziewać się kolejnego kamyczka do ogródka, który pozwoli nam ułożyć pełny obraz rodziny O’Harów. A jest to obraz nie tylko fascynujący, co uniwersalny. Z jednej strony mamy z pozoru zwykłą rodzinę, z jej pewną siebie głową, uległą żoną i kochającymi dziećmi. Ale pod tą fasadą kryje się hazardzista bez pieniędzy, twarda i pewna siebie kobieta, przejmująca rolę obojga rodziców dla swoich dzieci, oraz rodzeństwo czujące się coraz bardziej zagubione w swoich rolach, o które nie prosili i których nie akceptują. Oni również biorą udział w niesprawiedliwym wyścigu szczurów, ale zamiast rywalizować z rówieśnikami, próbują dorównać własnym rodzicom.
Nawet osamotniona Allison w wychowywaniu dzieci zawodzi. Nie jest wolna od ułudy, którą wykreował jej mąż, a co gorsza, ochoczo bierze w tym udział, choć próbuje się przeciw temu buntować. Wielokrotnie ważniejsze są dla niej jej konie i stadnina, niż własne pociechy, które nie otrzymują wystarczającej uwagi i wsparcia. Gorszy jest jednak Rory, który patrzy na świat przez soczewki zrobione z banknotów. Nie ważne czy to śmierć zwierzęcia, czy szkoła własnego syna, wszystko obraca się wokół gotówki. Nie czyni to go jednak czarnym charakterem, bo Gniazdo nie wpada w pułapkę łatwego etykietowania. Durkin ma wiele wrażliwości dla swoich bohaterów i pozwala im mieć swoje wady, przywary i problemy. Dla reżysera nie jest ważny kontekst jednostki, ale konstrukt rodziny i wpływu każdego jej członka na tę zbiorowość.
Na wielkie pochwały zasługuje cała czwórka głównych aktorów. Jude Law idealnie sprawdza się w roli mężczyzny w kryzysie wieku, który popada w coraz większe szaleństwo, a jednocześnie potrafi być elokwentny i urokliwy. Doskonale wypada Carrie Coon, która idealnie pokazuje dualizm swojej postaci. Ale również młoda obsada, w szczególności Oona Roche, świetnie dopełniają cały film swoimi rolami.
Gniazdo idealnie obrazuje zgubny wpływ późnego kapitalizmu na życie własne oraz rodzinne. Ciąg niekończących się kłamstw, skrywane tajemnice, wieczne problemy i desperacka próba wyjścia z tego, która kończy się jeszcze większym zagrzebaniem. Ale zawsze może być nowy początek. Wystarczy zmienić miejsce zamieszkania, nawet jeżeli to kolejna przeprowadzka w niedługim okresie, i liczyć na dopisanie szczęścia, aby tym razem nie popełnić tych samych błędów. Film Seana Durkina to nie tylko pasjonujący obraz rodziny, w klimatycznej scenografii i skąpanych w półmroku kadrach, ale również przestroga przed chciwością i dołączenia do wyścigu, w którym nie ma wygranych.
8,0
Gniazdo nie jest produkcją, która dostarczy wielkich emocji, ale to kino, które skłania do kontemplacji i refleksji o stanie własnego życia.
Plusy
Świetna historia
Unikalny klimat
Skłania do refleksji
Doskonałe aktorstwo
Dopieszczony w najdrobniejszych detalach pod względem technicznym
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!