Recenzja serialu Barbaren. Niemieckie widowisko, światowego formatu

Kamil Ostrowski
2020/11/07 11:45
2
0

Początek naszej ery, pogranicze Imperium Rzymskiego, parę legionów ekspedycyjnych i miejscowi Germanie, którym nie widzi się uznanie cudzej zwierzchności. Nietrudno się domyślić, że będzie się sporo działo.

Recenzja serialu Barbaren. Niemieckie widowisko, światowego formatu

Mam wrażenie, że od dawna nie miałem okazji podziwiać widowiska osadzonego w realiach starożytnego Imperium Rzymskiego. Nie do końca rozumiem dlaczego twórcy popkultury porzucili tę niezwykle interesującą epokę, którą inspiracje dały nam przecież kultowego Gladiatora, ale też przyjemnego Spartakusa czy znakomity Rzym. Na szczęście Barbarzyńcy to uczta dla prawdziwych miłośników klimatu imperium.

Serial skupia się wokół bitwy w lesie Teutoborskim, w której zjednoczone plemiona germańskie pod przywództwem wodza Arminiusza powstrzymały ekspansję imperium rzymskiego w kierunku północno-wschodnim. Bitwa ropzoczęła kilkuletnią wojnę, której skutkiem było stałe oparcie granicy imperium na Renie. Bitwa w lesie Teutoborskim stanowi coś w rodzaju mitu założycielskiego narodu niemieckiego - punkt odniesienia dla wszystkich rozproszonych plemion germańskich, następnie wszystkich państewek, większych i mniejszych, które zjednoczyły się przecież dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Historyczne znaczenie dla tożsamości niemieckiej można porównać ze znaczeniem jakie dla nas miała bitwa pod Grunwaldem, chociaż oczywiście mówimy o wydarzeniach mających miejsce kilkanaście wieków wcześniej.

Co pierwsze rzuciło mi się w oczy, a raczej w uszy, to fakt, że postaci w serialu mówią po niemiecku i łacinie. Nie jestem aż takim specjalistą od dialektów germańskich, żeby ocenić historyczną adekwatność zastosowanego narzecza (bardziej brzmiało to jak współczesny niemiecki, którego trochę liznąłem), natomiast łaciny uczyłem się nieco na studiach i muszę przyznać, że niesamowicie było słuchać bohaterów mówiących w tym niesamowicie dostojnym języku. Urzekły mnie też szczegóły, takie jak dowódcy rzymscy wyśmiewający akcent jednego z Germanów, który starał się im przypodobać, mówiąc językiem Cycerona i Seneki. Faktem jest, że starożytni Rzymianie przykładali wielką wagę do elokwencji i piękna słowa.

GramTV przedstawia:

Trzeba przyznać, że nie tylko żywa łacina robi spore wrażenie. Klimat “starożytnorzymowy” wylewa się z praktycznie każdej sceny w której pojawiają się legioniści, z krótkich retrospekcji z Wiecznego Miasta, ze scenografii czy kostiumów. Stulecia tradycji, honor, oddanie służbie, wspaniałe szaty… nic dziwnego, że Rzymianie patrzyli na barbarzyńców z góry. Będąc pod wrażeniem z czasem ja sam zacząłem sympatyzować z najeźdźcami, pomimo tego, że w serialu dosyć klarownie rozrysowane są strony konfliktu. Niemniej, dla każdego romanofila, seans z Barbarzyńcami, będzie prawdziwą przyjemnością, chociażby ze względu na szeroko rozumianą “otoczkę”.

Nie za bardzo podobały mi się sekwencje batalistyczne, które wydawały się… bo ja wiem, nieco zbyt prostackie i o zbyt foremnej choreografii. Netflix podniósł poprzeczkę wysoko, jeżeli chodzi o moje oczekiwania względem starożytno-średniowiecznego siekania się bronią białą kiedy wypuścił Króla - bitwa pod Azincourt pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem w tym zakresie. Doceniam natomiast historyczną prawidłowość - zarówno taktykę ówczesnych żołnierzy, jak i dosyć ścisłe trzymanie się przebiegu samej bitwy, przynajmniej do pewnego momentu - końcówkę podkoloryzowano, aby zrobić miejsce dla teatralnej sztuczki, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie.

Powyżej zamieściłem same peany, ale to nie oznacza, że Barbarzyńcy są serialem idealnym. Zdarzają się pewne dłużyzny, momentami marzyło mi się, żeby braki budżetowe były nieco mniej widoczne. Netflix swoim sposobem stosuje rozmaite sztuczki, aby ukryć fakt, że inwestycja została starannie zoptymalizowana. Poza tym dostajemy tylko sześć odcinków, nieco przegadane monologi kluczowych postaci, a momentami również niezbyt spójne aktorstwo. Niemniej, na bezrybiu i rak ryba, wobec czego jeżeli jesteście, podobnie jak ja, pozytywnie nastawieni do przedstawionej epoki historycznej, to powinniście z pewnością dać Barbarzyńcom szansę.

7,2
Dobra okazja, żeby poznać niemiecki mit założycielski, a przy okazji osłuchać się z prawdziwą łaciną
Plusy
  • Aktorzy odgrywający Rzyman mówią po łacinie
  • Scenografia, gra aktorska i scenariusz doskonale trafi do romanofilów
  • Historycznie zgodny z prawdą (z pewnymi odchyłami)
Minusy
  • Końcówka bitwy została całkiem zmyślona, aby dodać całości nieco dramatyzmu
  • Momentami widać, że Netflix produkuje dużo, ale lubi oszczędzać
Komentarze
2
artuur
Gramowicz
08/11/2020 01:12

Serial oglądało mi się przyjemnie - plus za scenografię, kostiumy itp. Natomiast ogromy dysonans wywołały we mnie języki - z jednej strony Rzymianie mówią łaciną, z drugiej Germanie zasuwają współczesnym niemieckim :D Niby nic wielkiego, ale jednak taka postawa "na rozkroku".

Pewien minus daję za spięcie całej fabuły - nie wchodząc w szczegóły oczywiście wszystko toczy się wokół kilu głównych bohaterów, wokół których perypetii sercowych-życiowych-ogólnie osobistych toczą się wszystkie przedstawione wydarzenia. Nie jest to oczywiście nic nowego, ale jednak mnie to po prostu wkurza - zwłaszcza w filmach historycznych. Niech żyją zwykli ludzie, których problemy są dla świata niczym, i którzy raczej próbują za tym światem nadążyć, a nie kreować go na podstawie swoich własnych odczuć...

Niemniej polecam serial - kawał dobrej roboty, nie bolało tak, jak większość produkcji własnych/współprodukowanych przez platformę na N. ;)

strannik
Gramowicz
07/11/2020 15:20

“starożytnorzymowy”

Po co cudzysłów ?