Na Disney+ można już oglądać pełny sezon pierwszego serialu w uniwersum Marvela. Oceniamy, czy WandaVision jest tak samo dobra jak filmy.
Serialowe Uniwersum Marvela
Wszystko to sprawia, że w WandaVision jest zaskakująco dużo psychologii. Nie, żeby filmy były bezrefleksyjną naparzanką, ale tam motywy osobowości bohaterów i ich stanu emocjonalnego jest zepchnięta na dalszy plan. Tutaj niemal cały serial jest temu poświęcony, a pikanterii całej historii dodaje fakt, że najpotężniejsza z Avengersów jest manipulowana przez świetną antagonistkę. Ma ona swoje własne cele, ale co jest istotne w tym wątku, ona dopiero odkrywa kim jest Wanda Maximoff. Nie ma więc mowy o powtórce z Barona Zemo, który doskonale wiedział, kogo i jak chce kontrolować. W tym serialu antagonistka musi poznać główną bohaterkę i zrozumieć siłę jej mocy, zanim dojdzie do ostatecznego pojedynku.
I tu wkrada się najsłabszy element WandaVision, czyli ostatni odcinek. Rozumiem, że to Marvel i fani oczekują na końcu starcia, a jak dobrze wiemy z Końca gry, Wanda potrafi walczyć jak nikt inny. Ale tak duży i oparty na efektach specjalnych pojedynek nie pasuje do całości. Zawiedziony jestem nie samym starciem bohaterek, które muszą wykazać się sprytem, aby pokonać drugą, ale rolą Visiona w finałowej potyczce. Żeby zająć czymś tak potężnego bohatera, twórcy wprowadzili nową postać, mającą jedynie dać Visionowi choć na moment się wykazać. Oczywiście nie można zapomnieć, że to również wprowadzenie tej postaci do uniwersum, która w przyszłych produkcji się jeszcze pojawi, ale w samym serialu wydaje się ona bez większego znaczenia.
W finałowym epizodzie zawodzą również efekty specjalne, które bez wątpienia mają wpływ na odbiór walki. Marvel nigdy nie słynął z najwyższej jakości CGI i ich filmy pod tym kątem bardzo szybko się starzeją, ale w pozostałych ośmiu odcinkach nie było do czego się przyczepić. W ostatnim jednak widać, że twórcom zabrakło czasu lub pieniędzy, aby dopracować efekty, żeby trzymały spójny poziom z resztą epizodów. Mimo to walka ma swoje momenty, szczególnie z dziećmi tytułowej pary, które dają nadzieję, że w przyszłości otrzymamy niezwykle ciekawych superbohaterów.
GramTV przedstawia:
Za to do samego końca serial robi wrażenie świetnym aktorstwem. Może trochę niesłusznie, ale znów przyczepię się do filmów, gdzie nie brakowało emocjonujących i wzruszających momentów, a aktorzy mogli zrobić sobie przerwę od kolejnych scen kaskaderskich i zaprezentować trochę swojego dramatycznego aktorstwa, które jednak oparte było na wyrażaniu najprostszych emocji. Inaczej jest w WandaVision, gdzie Elizabeth Olsen mogła udowodnić, że jest doskonałą aktorką z ogromnym potencjałem. Szczególnie pokazuje to ósmy odcinek, który jest popisem umiejętności aktorki. Nie można zapomnieć jeszcze o Paulu Bettanym, który trochę jest na uboczy całej tej opowieści, ale ma kilka scen, gdzie może pokazać swój aktorski kunszt.
Na osobny akapit zasługuje Kathryn Hahn, która dla wielu może stać się odkryciem tego serialu. Ulubienica fanów od samego początku tworzy genialną postać „wścibskiej sąsiadki” Agnes, najbliższej przyjaciółki Wandy. Aktorka kojarzona głównie z komedii, w ostatnich latach pokazała się z zupełnie innej strony w serialach Pani Fletcher oraz To wiem na pewno. Całe aktorskie doświadczenie wykorzystała kreując postać Agnes, która przyćmiła całą resztę obsady. To rola warta nagród, dlatego liczę, że Marvel nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w przypadku tej postaci.
WandaVision to najlepsze z możliwych wejście do serialowego świata przez uniwersum Marvela. Następny w kolejce The Falcon and The Winter Soldier może czymś zaskoczyć, ale na zapowiedziach wygląda, jak wiele kinowych produkcji studia. Loki z kolei może być zbyt fantastyczny, dlatego też dobrze, że Marvel został zmuszony do zmiany planów i ostatecznie to WandaVision przeciera szlaki dla kolejnych seriali. To produkcja w wielu miejscach ocierająca się o doskonałość, niepozbawiona wciągającej i emocjonalnej historii, ale przede wszystkim niezapominająca o swojej bohaterce, która na przestrzeni dziewięciu odcinków sama musi zmierzyć się ze swoimi demonami i poznać zaskakującą prawdę o swojej naturze. I można się przyczepić do ostatniego odcinka, ale jako całość WandaVision broni się nie tylko na tle filmów z uniwersum, ale również świata seriali jako takiego.
Marvel zdał egzamin i już nie mogę doczekać się kolejnych serialowych produkcji. Jeżeli będą one tak dobre, jak WandaVision, uniwersum czekają złote lata.
Plusy
Poważna, psychologiczna opowieść o najpotężniejszej z Avengers
Zabawna, sitcomowa narracja
Wysoka jakość produkcyjna
Świetna Elizabeth Olsen
Genialna rola Kathryn Hahn
W intrygujący sposób rozbudowuje uniwersum
Ukazanie trudnej problematyki żałoby
Cieszące oko efekty specjalne…
Minusy
…poza ostatnim odcinkiem
Finałowa walka nie pasuje do reszty odcinków
Jedna z postaci wprowadzona bez większego znaczenia dla serialu
Bardzo przesadzona ocena. Liczyłem właśnie na serial skupiający się na psychologicznych aspektach, a koniec końców dostaliśmy praktycznie nic nie wnoszący serialo-film. Jakość serialu spadała z każdym odcinkiem, co jest dość zaskakujące, bo spodziewałem się, iż "sitcomowe" odcinki będą najgorsze, a okazało się na odwrót. Świetnie budowały napięcie i atmosferę tajemnicy.
Co do postaci to Olsen, Hahn i Bettany dawali z siebie wszystko. Świetnie grali. Natomiast reszta nie miała wiele pola do popisu, gdyż wszystkie inne postacie to wydmuszki. Agatha to kolejny zły Villain Marvela, czyli jest po prostu zła, bez żadnej głębi. Postać Monicy jest słaba. Jest tak dobra i praworządna bez żadnego powodu, próbuje za wszelką cenę pomóc Wandzie, że jest to wręcz irytujące. Postać Dyrektora Haywarda to kolejny "geniusz" kreowania postaci. Zły, podły dyrektor w opozycji do pani dobrej. Znowu bez żadnego uzasadnienia. Zamiast wykreować postać niejednoznacznego służbisty zrobili z niego pajaca, który z jakiegoś powodu był dyrektorem SWORDa. Aż przypominają się "męscy dowódcy" z Ostatniego Jedi i ich fajtłapowatość. Co do samej Wandy to serial stara się pokazać ją w jak najlepszym świetle, lecz sama fabuła temu przeczy. Jest ona tutaj bohaterką, a powinna być antybohaterką.
Sam finał był bardzo rozczarowujący. Mamy tu klasyczne, marvelowskie furtki i niedopowiedzenia. Teorie fanów o Mefisto, Nightmarerze, Strangeu czy Fantastycznej 4 poszły się ... Aż trochę wstyd, że fani byli bardziej pomysłowi niż scenarzyści. Cała fabuła nie wprowadza nic poza ( DUŻE SPOILERY) : nowym Visionem i magicznym aspektem Wandy.
Reszta to typowy Marvel, czyli porządna, fabryczna robota niczym nie odstająca od innych filmów studia, ani też nie wybijająca nad inne, z inną formą ( serialową) wymuszoną na siłę ( o czym świadczy długość odcinków).