Wstęp
Rockstar oficjalnie zapowiedział, że wkrótce odbędzie się premiera Grand Theft Auto: Trilogy - The Definitive Edition. W skład pakietu wejdą odświeżone wersje GTA III, GTA: Vice City i GTA: San Andreas. Tak naprawdę w tym kontekście chyba nigdzie nie padło słowo “remaster”, ale dowiedzieliśmy się, że możemy liczyć na „ulepszenia graficzne i nowoczesne udoskonalenia rozgrywki”.
Twórcy pragną również zachować “klasyczny wygląd i klimat” wspomnianych produkcji, więc moim zdaniem nie ma mowy o jakichkolwiek remake’ach. Mimo wszystko zmian powinno być całkiem sporo, choć niektórzy twierdzą, że Rockstar Games zaoferuje wyłącznie podbitą rozdzielczość i 60 klatek na sekundę. Też mógłbym podejrzewać o to Gwiazdy Rocka, gdyby nie jeden mały szczegół. Takie zwykłe remastery GTA III, GTA: Vice City i GTA: San Andreas pojawiły się już w wersjach na smartfony i tablety (iOS/Android), natomiast dodatkowo przygody CJ-a doczekały odświeżonego wydania także na konsole Xbox.
W związku z powyższym liczę na to, że nachodzące edycje Grand Theft Auto III, Grand Theft Auto: Vice City i Grand Theft Auto: San Andreas faktycznie będą tymi ostatecznymi. A żeby tak się stało, Rockstar Games musi pokusić się o wprowadzenie istotnych poprawek, najlepiej takich, o których przeczytacie na kolejnych stronach tego tekstu. Kolejność proponowanych zmian jest jak najbardziej przypadkowa.
1. Punkty kontrolne
O ile mnie pamięć nie myli, wyłącznie ostatnia misja z GTA: San Andreas została podzielona na trzy części, ale wszystkie pozostałe, zarówno w tym tytule, jak i w GTA III oraz GTA: Vice City nie posiadały oryginalnie systemu zapisu. Musieliśmy jechać do znacznika, obejrzeć filmik przerywnikowy, następnie udać się we wskazane miejsce i dopiero tam zaczynaliśmy działać. Kiedy jednak nie udało nam się dogonić pociągu, pokierować niewielkim samolocikiem tak, by wysadzić budynek we wskazanym czasie czy też zwyczajnie uporać się z przeciwnikami, oglądaliśmy napis “mission failed” (gdy po prostu nam się nie udało) lub “wasted” (gdy zginęliśmy) i… no, cóż.
Dzisiaj, zwłaszcza po ograniu Grand Theft Auto V, wydaje się to nie do pomyślenia, ale niepowodzenie oznaczało konieczność rozpoczynania wszystkiego od nowa. Jechaliśmy więc do znacznika, oglądaliśmy filmik…, itd. W remasterach na mobilki pojawiła się opcja ponownego rozegrania misji, ale to wciąż nie był system checkpointów, lecz jedynie delikatne oszczędzenie czasu, bo na miejsce zdarzenia dowoziła nas taksówka. Grand Theft Auto: Trilogy - The Definitive Edition musi natomiast zawierać klasyczne punkty kontrolne, bo w przeciwnym razie gracze, którzy dopiero będą chcieli zapoznać się z tym, co oferują GTA III, GTA: Vice City i GTA: San Andreas, szybko odbiją się od tych tytułów.