Reżyserzy ostatnich odsłon Krzyku powracają z nowym filmem, który jest kolejną satyrą na horrory. Oceniamy, czy jest równie dużo śmiechu, co straszenia.
Nowe szaty wampirów
Reżyserski duet Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta to jedno z największych horrorowych odkryć. Seria Krzyk nie powróciłaby w tak dobrej formie, gdyby nie ci twórcy, którzy doskonale rozumieją konwencję horroru typu slasher, który nie powinien traktować siebie śmiertelnie poważnie. Czasy Piątku Trzynastego czy Halloween już przeminęły, więc żeby bawić widzów podobnymi schematami, należy ubarwić je odpowiednim humorem. Dlatego fani horrorów nie mogli pominąć Abigail, w którym Bettinelli-Oipin i Gillett zaprezentowali swoje oryginalne podejście, tworząc swego rodzaju pastisz, który jednocześnie łamie horrorowe klisze, ale gdy jest to potrzebne, samoświadomie w nie wpada. Ta zastawiona przez twórców pułapka nie jest niestety już tak ostra i groźna jak poprzednimi razy, ale wciąż ma w sobie coś błyskotliwego.
To miała być prosta robota za ogromne pieniądze. Szybkie porwanie dziecka bogatego biznesmena, aby wziąć za dziewczynkę 50 mln dolarów okupu. Pewna robota, która miała potrwać nieco ponad dobę, wykonana przez szóstkę nieznajomych, którzy nie poznali nawet swoich imion. Każdy z nich ma ksywkę i Joey (Melissa Barrera) ma opiekować się porwaną Abigail (Alisha Weir), gdy reszta, czyli Peter (Kevin Durand), Rickles (William Catlett), Sammy (Kathryn Newton), Dean (Angus Cloud) i ich nieformalny lider Frank (Dan Stevens), mają pilnować, aby nikt nie dostał się do wielkiej posiadłości, w którą przetrzymują dziewczynkę. Ale sprawy się komplikują, gdy poznają tożsamość ojca Abigail. Niedługo później dochodzi do niewytłumaczalnych zbrodni, a sześcioro przestępców weźmie udział w chorej zabawie na śmierć i życie.
W Abigail nikt nie jest dobry, uczciwy i bezbronny. Bohaterami są przestępcy, którzy dla pieniędzy porywają dziecko. Wtedy jeszcze nie wiedzą, że jest to dziedziczka jednego z najpotężniejszych przywódców organizacji przestępczej na świecie. Dodatkowo jest wampirem, który wcale nie potrzebuje pomocy w uwolnieniu, a wręcz przeciwnie, chętnie zaprezentuje swoją prawdziwą naturę porywaczom. Jest to więc sprzeczne z zasadami slashera, w którym przynajmniej „final girl”, która przeżyje do samego końca, powinna kierować się moralnością i etyką, aby widz mógł jej kibicować w tej nierównej walce. Tutaj więc ciężko przejmować się losami bohaterów, skoro żaden z nich nie jest tym dobrym. A mimo wszystko przynajmniej za kilku z nich trzymamy kciuki, aby dorwały tę paskudną wampirzycę i zrobili wszystko, aby jej dni były policzone.
Twórcy nie budują jednak postaci na zasadzie emocjonalnego szantażu, polegającego na ujawnieniu, dlaczego potrzebują tak dużego zastrzyku gotówki. Zresztą o porywaczach wiemy niewiele, ale Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett wyraźnie nie opierali się schematom, więc w drużynie nie brakuje osiłka, mądrej i młodej hakerki, byłego wojskowego od mokrej roboty, czy zjaranego amatora, który skazany jest na szybką eliminację. Nie mamy tu jednak do czynienia z grupą nastolatków, ale dorosłych ludzi i samo to jest odświeżające dla tego gatunku. Szkoda, że pomimo tego bohaterowie popełniają szereg błędów, które miejscami są niedorzeczne i absurdalne. Rzecz jasna filmowa logika musi podążać swoim własnym torem, aby historia mogła jeszcze przez jakiś czas potrwać, ale szkoda, że tym razem reżyserski duet nie uniknął banalnych i przewidywalnych rozwiązań.
I nie było już nikogo
Na szczęście Abigail nie popada w rejony parodii i humoru jest tu dużo mniej, niż nawet w przypadku Krzyku 6. Zabawa polega więc głównie na horrorowych elementach i odkrywaniu kolejnych tajemnic Abigail i jej rodu, które akurat do specjalnie odkrywczych nie należą. Reżyserzy starają się nieco odczarować wampirze mity, więc dziewczyna nic nie robi sobie z krucyfiksu, czy też czosnku, ale nadal musi unikać dziennego światła niczym ognia. Trochę jednak szkoda, że twórcy nie pokusili się o jeszcze więcej szaleństw, aby produkcja zyskała nieco więcej warstw, które stałyby się metakomentarzem do aktualnej kondycji horroru. To nadal dobry film i przyzwoity straszak, ale nie zawsze spełnia swoją funkcję, przechodząc w drugiej połowie raczej w kino akcji wyjęte rodem z jakiegoś Underworld.
GramTV przedstawia:
Finałowa walka jest więc najgorszym i najnudniejszym elementem Abigail, która nie wywołuje większych emocji. Dużo lepiej film sprawdza się, utrzymując swoją horrorową konwencję, gdzie ma kilka naprawdę niezłych momentów, które mogą wystraszyć. Szkoda, że twórcy bardziej i lepiej nie korzystają z otoczenia, czyli ogromnej i tajemniczej posiadłości, która mogłaby skrywać kilka dodatkowych faktów dotyczących dziewczynki i jej ojca, aby bohaterowie mogli sami odszukać kolejne puzzle do układanki, a film zyskałby trochę więcej na enigmatyczności.
Na szczęście Abigail nadrabia aktorsko i nawet Melissa Barrera zaliczyła jedną z najlepszych ról w karierze, a już na pewno lepszą niż w dwóch Krzykach. Świetny jest również Dan Stevens, czy Kevin Durand, ale prawdziwą gwiazdą jest Alisha Weir, która doskonale czuje się zarówno jako mała dziewczynka, jak i wampirzy potwór łaknący krwi. Czyżbyśmy mieli kolejne aktorskie odkrycie, które rozpoczyna swoją wielką karierę od horroru? Miejmy taką nadzieję.
Abigail nie będzie więc miało wpływu na gatunek w takim samym stopniu, co poprzednie filmy reżyserskiego duetu, ale to niezły slasher, który dostarcza sporo rozrywki. Warto więc obniżyć oczekiwania i nie liczyć na zbyt dużą logikę w poczynaniach bohaterów, a film może pozytywnie zaskoczyć. Nie brakuje tu jednak elementów, które zapowiadały lepsze widowisko, ale i tak dobrze widzieć, że Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett utrzymują formę i nie zamierzają rezygnować ze swojej oryginalności, nawet jeżeli oznacza to wpadnięcie w sidła schematyczności.
6,0
Abigail próbuje coś ciekawego zrobić z gatunkiem slasherów, ale nie zawsze udaje się to z odpowiednim skutkiem.
Plusy
Brak protagonisty z prawdziwego zdarzenia (dobrej postaci)
Ciekawi bohaterowie
Świetna postać Abigail i rola Alishy Weir
Reszta obsady też spisała się bez zarzutów
Sporo scen łamiących gatunkowe klisze…
…jak i te przypominające, że to wciąż horror
Minusy
Kiepski finał idący w akcję
Trochę za mało w tym wszystkim tajemnicy i napięcia
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!