Alan Wake II - recenzja. Horror znakomity, ale nie idealny

Adam "Harpen" Berlik
2023/10/26 15:25
7
0

Warto było czekać. Alan Wake II to jedna z najlepszych gier tego roku.

13 lat później…

Kiedy w 2010 roku sięgałem pierwszy raz po grę Alan Wake nie byłem (jeszcze) wielkim fanem przygodówek akcji w konwencji horroru, ale wcześniej - jak chyba wszyscy w tamtym czasie - zagrywałem się najpierw w pierwszą odsłonę cyklu Max Payne, a potem w Max Payne 2: The Fall of Max Payne. Popularność tamtych strzelanek nie była jedynym powodem, a przynajmniej nie najważniejszym, dla którego zdecydowałem się na zakup Alana Wake’a, wtedy jeszcze w wersji na konsolę Xbox 360.

Alan Wake II - recenzja. Horror znakomity, ale nie idealny

Twórcy gry Alan Wake ze studia Remedy Entertainment nie kryli wcale, że inspirowali się twórczością Stephena Kinga, którą sam wówczas poznawałem, czytając najlepsze horrory wspomnianego pisarza. Nic więc dziwnego, że zdecydowałem się wówczas nabyć grę wzorowaną na powieściach mistrza. Tym samym po czasie dołączyłem do grona osób czekających na pełnoprawną kontynuację Alana Wake’a, która w końcu ujrzała światło dzienne. W tak zwanym międzyczasie otrzymaliśmy co prawda całkiem udany sequel Alan Wake’s American Nightmare, no ale nie był to wyczekiwany Alan Wake II.

Gdzie byłeś, Alanie?

Strasznie jestem zajarany historią przedstawioną w Alan Wake II. Nie samym głównym założeniem opowieści, o którym powiem więcej za chwilę, ale tym, jak Remedy Entertainment bawi się konwencją. Tym, jak miesza nam w głowie. Że umiejętnie przeplata to, co prawdziwe, z tym, co fikcyjne tak, że sami już nie wiemy, co jest czym, ale koniecznie chcemy się dowiedzieć. Gra w grze, książka w książce, zaginął ale odnalazł się, był tam czy nie był?

Albo była, czy nie była…, bo poza tym studio dokłada do tego wszystkiego (jak się z czasem okaże nie aż tak) klasyczną postać agentki FBI, Sagę Anderson, a także jej towarzysza - Alexa Caseya. Kiedy zobaczyłem go pierwszy raz na ekranie odniosłem wrażenie, że aparycji użyczył mu nie kto inny, jak Sam Lake, co wydało mi się nieco dziwne (nie oglądałem żadnych przedpremierowych materiałów wideo). Moje przypuszczenia potwierdziły się w momencie, kiedy w jednym z przerywników filmowych - tym razem z udziałem prawdziwych aktorów - pojawił się również scenarzysta kultowego Max Payne’a i pierwszego, a teraz również drugiego Alana Wake’a.

Tak czy inaczej główne założenia fabularne w Alan Wake II są dość oklepane, choć gra zaczyna się… Dziwnie. Kierujemy postacią gołego, owłosionego mężczyzny z niemałym brzuchem, wkrótce na ekranie zaczynają się dziać dziwne rzeczy, koniec końców gościu zostaje przywiązany do jakiejś deski, a my widzimy jeszcze kolesi w dziwnych maskach. Mężczyzna zostaje ostatecznie zamordowany w jakimś tajemniczym rytuale. Gra serwuje nam horrorowe przebłyski z przeszłości, a wszystko to okazuje się niezwykle potrzebnym wprowadzeniem, bo niedługo później zapowiedziana już wcześniej Saga Anderson z FBI wspólnie z Samem…, tzn. Alexem, będzie musiała zbadać ciało denata, co okaże się dopiero początkiem niezwykle złożonej sprawy.

Alan Wake jako detektywistyczna przygodówka i…

Rozpoczynając dochodzenie okaże się, że zamordowany również był agentem FBI, który zaginął 13 lat temu, podobnie jak inne ofiary. Co się wtedy działo? Co łączy te sprawy i gdzie w tym wszystkim jest postać Alana Wake’a? Tego dowiemy się stopniowo, odkrywając kolejne niuanse fabularne poprzez eksplorację, przeprowadzanie dialogów z napotkanymi postaciami (często mamy kilka kwestii do wyboru) i zbieranie wskazówek, które - niczym w przygodówkach studia Frogwares - będziemy przechowywać w pałacu pamięci. W istocie jest to dodatkowy pokój Sagi Anderson, w którym na wielkiej ścianie umieszcza ona szczegóły związane początkowo z jedną, a następnie kolejnymi sprawami. Nasza bohaterka zajmuje się również profilowaniem, więc jej teczka zapełniona jest niezwykle istotnymi z punktu widzenia historii materiałami przedstawiającymi charakterystykę czy to pewnej postaci, czy też całej grupy osób.

W odpowiednim momencie pałacem pamięci zaczyna dysponować również Alan Wake. Rzecz jasna nie bez powodu, ale w jego przypadku owa funkcja pełni nieco inną rolę. Okazuje się być bardziej interaktywna niż u Sagi Anderson, a przez to ciekawsza. Zresztą tak samo, jak postać głównego bohatera, co nie zmienia jednak faktu, że historia agentki FBI także jest warta śledzenia, zwłaszcza że rozwija się dość powoli, ale za sprawą dziwnych dialogów zaczyna coraz bardziej intrygować.

Jeśli ktoś w tym momencie obawiałby się, że nie będzie w stanie poskładać tego wszystkiego do kupy samodzielnie, to powiem tak - pałac pamięci to fajny dodatek, ale w istocie nie ma tu nic trudnego, bo posiadane informacje można umieścić zawsze w jednym słusznym miejscu. Nie ma mowy o tym, by zaciąć się podczas dedukcji. A skoro już o tym mowa, to generalnie Alan Wake II nie jest grą wybitnie wymagającą na normalnym poziomie trudności. Jasne, czasem można gdzieś się trochę spocić, więc jeśli nie będziemy w stanie lub nie będziemy chcieli męczyć się z jakimś fragmentem, to zawsze możemy przełączyć się na easy. Dla osób poszukujących wyzwań przygotowano jeszcze możliwość zabawy na hardzie.

Wróćmy jednak jeszcze do historii. Alan Wake w nowej grze Remedy Entertainment nie pojawia się od razu. Tak naprawdę pierwszy raz zobaczymy go jedynie w tle (dosłownie, o czym przekonacie się w trakcie zabawy) dopiero po kilkudziesięciu minutach zabawy, a kontrolę nad pisarzem (początkowo sterujemy wyłącznie Sagą Anderson z FBI) przejmiemy jeszcze później, co ma oczywiście uzasadnienie fabularne. Alan Wake II potrzebował dość długiego i odpowiedniego wprowadzenia zrealizowanego w taki sposób, aby drogi Sagi Anderson i właśnie Alana Wake’a przecięły się we właściwym momencie. Zostało to kapitalnie pomyślane i jeszcze lepiej zrealizowane.

Zanim jednak do tego doszło byłem już mocno zainteresowany opowieścią, która stosunkowo szybko zaserwowała mi BARDZO nieoczekiwany zwrot akcji. I nie wynikał on absolutnie z tego, że sama idea małego miasteczka, szeryfa i niebezpieczeństw czyhających na mieszkańców w okolicznym lesie to jeden z tych oklepanych motywów, które wręcz uwielbiam, stąd moja fascynacja twórczością Stephena Kinga i pierwszym Alanem Wake’iem. Chodziło o coś zupełnie innego, o coś, co równie dobrze mogłoby się wydarzyć w jakiejkolwiek detektywistycznej przygodówce, bo takową Alan Wake II również jest. Tak czy inaczej - wkręciłem się na dobre. Przygotujcie się na blisko 20 godzin przy monitorze lub telewizorze.

A potem było jeszcze lepiej, bo Remedy już nie tyle mieszało mi w głowie. Czułem się, jakby ktoś mi w tej głowie odpalił mikser na najwyższych obrotach. Niesamowita rola Alana Wake’a to jedno, ale intrygujące wątki związane z Sagą Anderson i innymi postaciami, o których nie chce dokładniej mówić ze względu na spoilery powodowały, że trudno było oderwać się od ekranu. Czy ciężko mimo wszystko się w tym połapać? Momentami owszem, ale taki był zamysł twórców, zwłaszcza że nawet bohaterowie tego koszmaru i zarazem dramatu, bo inaczej określić się tego po prostu nie ma, również mają problem z ogarnięciem, co jest prawdą, a co fikcją. Rewelacja.

…klasyczna gra akcji w nowoczesnym wydaniu

Remedy Entertainment doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma sensu wymyślać koła od nowa. Fabularne pomieszanie z poplątaniem i klasyczne rozwiązania w mechanice rozgrywki z odrobiną nowości, a do tego fenomenalna grafika (o niej więcej później) wystarczą, by zatrzymać graczy przed ekranem na co najmniej kilkanaście godzin. Dlatego też w kwestii gameplayu otrzymujemy głównie dokładnie to, czego moglibyśmy się spodziewać. Choć nie zawsze, bo są tu rozwiązania nowe, których próżno szukać gdziekolwiek indziej. Ale to nic rewolucyjnego.

GramTV przedstawia:

Niczym w grach z serii Resident Evil będziemy więc zarządzać ekwipunkiem, zbierać amunicję, lekarstwa czy apteczki, szukać przedmiotów niezbędnych do rozwiązania banalnych zagadek środowiskowych, a także - choć może przede wszystkim - sięgniemy po latarkę, bo identycznie jak w pierwszej odsłonie, także w Alanie Wake’u II źródło światła jest naszym najlepszym przyjacielem. Co ważne, podczas walk z przeciwnikami, a tych oczywiście w grze będzie naprawdę sporo, możemy na przykład oślepiać wrogów, a następnie celować w specjalnie oznaczone miejsca, by zadać niemilcom potężne obrażenia. A z czasem jeszcze większe, bo w Alan Wake II zaimplementowano całkiem prosty, ale idealnie komponujący się z resztą system ulepszania broni. Oczywiście nie da się być OP już od początku, bo to jednak stosunkowo liniowa gra, niemniej fajnie, że z czasem nasze pukawki są jeszcze mocniejsze.

Pozostając w temacie latarki warto dodać, że z czasem otrzymujemy drugą, dzięki której możemy odblokowywać dostęp do pozornie niedostępnych miejsc. Ba, mało tego - jako że Alan Wake jest pisarzem, regularnie aktywujemy różnego rodzaju sceny z powieści tegoż autora, w efekcie czego w mgnieniu oka zmienia się to, co widzimy wokół siebie. Ma to oczywiście ogromny wpływ na historię i gameplay. Ktoś mógłby narzekać, że to tani zabieg, bo modyfikowany jest niekiedy mały fragment, a reszta pozostaje bez zmian. Ale uwierzcie mi - buduje to klimat, angażuje i, co najważniejsze, stanowi świetne urozmaicenie zabawy, idealnie komponujące się z fenomenalnym scenariuszem.

Tu ciągle coś się dzieje, bo…

Nie mogło być inaczej. W grze Alan Wake II ogromny nacisk położono na historię, ale rozgrywka jest także niezwykle istotna. Tym samym należy pochwalić Remedy Entertainment za tempo kampanii, choć od razu warto odnotować, że dynamicznych walk jest tu znacznie mniej niż “w jedynce”. Po dość powolnym, ale dającym do myślenia wprowadzeniu mamy okazję wykazać się w walce, by następnie być uczestnikami przerażających wydarzeń z udziałem zaledwie jednej postaci, a następnie… No dobra, dobra, bez spoilerów. Tak czy inaczej nie ma tu miejsca na nudę, ciągle coś się dzieje, a gra błyszczy zarówno wtedy, gdy jest spokojnie, jak i intensywnie. Z czasem sami możemy tym żonglować, bo Remedy pozwala nam na przełączanie się między dwiema grywalnymi postaciami w miejscach zapisu.

Angażująco jest zwłaszcza podczas starć z grupami przeciwników, a także w trakcie konfrontacji z bossami, których w Alanie Wake’u II również nie brakuje - z wrogami mierzy się nie tylko pisarz, ale także agentka. Nie otrzymujemy tu wyłącznie pojedynków jeden na jednego, w trakcie których musimy po prostu zjechać niewidzialny pasek życia wroga do zera, bo Remedy nawet tutaj świetnie z nami pogrywa. Walcząc z jednym z szefów będziemy również przed nim uciekać przez las, nie mając świadomości, z której strony nadejdzie kolejny atak. Oponent czymś w nas rzuci, a my odwrócimy się, by w panice wystrzelić z pistoletu kilka pocisków, niemalże już ostatnich, ale gra uratuje nas, bo po chwili znajdziemy amunicję. Niedługo później, strzelając po raz ostatni, gdy włączy się cut-scenka, poczujemy ulgę…

Mechanika strzelania jest tu poprawnie zrealizowana, na pewno nie kapitalna, ale wystarczająca. (Pod tym względem recenzowany tytuł budzi skojarzenia z Resident Evil, lecz wypada gorzej od ostatnich części serii Capcomu w tym aspekcie.) Głównie dlatego, że skupiamy się na świetnych projektach lokacji oraz samych walk, bo pod tymi względami Alan Wake II to zwyczajnie pierwsza liga. Tym bardziej, że straszeni jesteśmy przez twórców na wiele sposobów. Nie tylko poprzez budowanie mrocznego nastroju, ale całkiem nieźle zrealizowanymi przebłyskami, o których wspomniałem już wcześniej (tak, jak w kultowej strzelance F.E.A.R. z niezapomnianą Almą), czy też jump-scare’ami, które jednak nie wzbudzają takich emocji, byśmy - mimo nazwy - podskoczyli na krześle, choć wystraszyć się na pewno wystraszymy. Ale wiecie, to jest takie straszenie, które się lubi. Odczuwasz przyjemność i boisz się jednocześnie.

Obecność dwóch grywalnych postaci w grze także wpływa na tempo kampanii, bo - jak już wspomniałem - możemy sami przełączać się między Alanem i Sagą w wyznaczonych strefach. Ale taki zabieg sprawia również, że otrzymujemy zgoła odmienne charaktery, a co za tym idzie zadania czy nawet sposób poruszania się. O ile agentka FBI zwykle animowana jest raczej standardowo, o tyle z Alanem jest ciekawa historia, bo w pewnym momencie zwróciłem uwagę na to, jak nieporadny w swoich działaniach jest to mężczyzna. To nie superbohater, który zrówna z ziemią wszystkich napotkanych przeciwników, ale raczej zwykły pisarz, który nie do końca potrafi posługiwać się bronią, trzyma giwerę jak amator i chce rozwiązać zagadkę związaną z… (spoilery), a nie wyżyć się na wrogach. Charakterystyka postaci w sposobie poruszania się? Robi to naprawdę fenomenalne wrażenie.

Alan Wake II to gra stworzona z miłości

Bez dwóch zdań. Sporo tu tzw. rozwiązań typu quality of life, dzięki którym nie musimy się irytować. Na przykład eksplorując lokacje w duecie moglibyśmy narzekać na to, że nasz kompan chodzi wolno, ale kiedy my zaczniemy biec, on również będzie truchtał, by niepotrzebnie nas nie opóźniać. Ponadto możemy pauzować filmiki, więc nie umknie nam ani jedna sekwencja, no chyba że…

No właśnie, błędy…

Sama gra takowych nie posiada, a przynajmniej ja ich nie doświadczyłem. Jedyne zastrzeżenie mam do tego, że w początkowych fragmentach kampanii, a także w losowych momentach później jest problem z wyświetlaniem polskich napisów. Albo nie wyświetlają się wcale, albo przelatują zbyt szybko, albo w jednym okienku od razu pojawiają się wszystkie kwestie dialogowe jednego z rozmówców, a drugiego pokazywane są prawidłowo. No nic, na szczęście gra jest po angielsku, więc można przynajmniej zrobić trochę głośniej i docenić kapitalny voice-acting.

Alan Wake nigdy nie wyglądał tak dobrze

Pod względem oprawy wizualnej Alan Wake II prezentuje się oszałamiająco niezależnie od tego, czy akurat zwiedzamy ulicę miasteczka, pogrążone w mroku leśne korytarze, opuszczoną chatkę, stację metra, wnętrze studia telewizyjnego, kostnicę czy komisariat policji. To iście next-genowa jakość. Wiąże się to oczywiście z relatywnie wysokimi wymaganiami sprzętowymi. Na szczęście jednak Remedy zadbało nie tylko o świetną historię i wciągający gameplay, ale także optymalizację. W efekcie na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM na najwyższych ustawieniach jakości grafiki w rozdzielczości 1080p mogłem cieszyć się płynną animacją na poziomie 60 klatek na sekundę.

Podsumowanie

Jeśli ktokolwiek jeszcze zastanawia się, czy Alan Wake II spełnił oczekiwania, to powiem tak - moim zdaniem nawet je przewyższył. Wynika to przede wszystkim z tego, że - jak już napisałem wcześniej - Remedy nie kombinowało niepotrzebnie tam, gdzie nie było to konieczne, czyli w zasadzie nigdzie. Mamy wciągającą historię, kapitalne zwroty akcji, ciekawe postacie, angażujący i różnorodny gameplay, a także świetną grafikę i dobrą optymalizację. Niczym w fenomenalnym Baldur’s Gate III, który również nie wywrócił erpegów do góry nogami, a jednak dla wielu będzie grą roku, również tutaj otrzymujemy maksymalnie dopracowany i niezwykle przemyślany tytuł, o którym będzie się mówić latami.

9,0
Na takie powroty liczymy i takich oczekujemy. Alan Wake II to kapitalna kontynuacja hitu sprzed 13 lat. Remedy w najwyższej formie.
gram poleca
Plusy
  • intrygująca opowieść, która nieźle miesza w głowie
  • dwie świetne grywalne postacie
  • idealne tempo kampanii
  • bardzo dobry pomysł z pałacem pamięci
  • zmiana scen fabularnych to ciekawa koncepcja
  • to zarówno detektywistyczna przygodówka, jak i gra akcji
  • iście next-genowa oprawa wizualna
Minusy
  • mechanika strzelania mogłaby być lepsza
  • czasem problemy z wyświetlaniem polskich napisów
Komentarze
7
MisioKGB
Gramowicz
01/11/2023 17:40
charon napisał:

Kupować RTXa żeby nie włączać RT w grze :) No super sprawa :)

Harpen napisał:

Dlaczego śmiesz wątpić? Sprawdziłem sobie te wykresy od PurePC i masz 70-73 FPS przy RTX-ie 3080 (1920x1080 / High / RT OFF / FG OFF / FSR DLSS OFF)

charon napisał:

"​W efekcie na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM na najwyższych ustawieniach jakości grafiki w rozdzielczości 1080p mogłem cieszyć się płynną animacją na poziomie 60 klatek na sekundę."

Śmiem wątpić:

https://www.purepc.pl/test-wydajnosci-alan-wake-ii-wysokie-wymagania-ale-grafika-rewelacyjna-prawdziwy-next-gen-potrzebuje-mocnego-sprzetu

Gra bez RTX wygląda kapitalnie, w zasadzie to nawet na low/medium grafika powala

jakubcjusz
Gramowicz
30/10/2023 13:54
Yarod napisał:

 Swoją drogą jeden z najbardziej niedocenionych zespołów ever.

Amen.

charon napisał:

Kupować RTXa żeby nie włączać RT w grze :) No super sprawa :)

Biorąc pod uwagę to, że to tylko możliwość odpalenia RT w grze, a nie konieczność (taki tam case podobny do pojawienia się Direct X 10 dawno temu)... mnie to nie zaskakuje ani trochę i nie jest to problemem.




Trwa Wczytywanie