Canal+ ma nowy serial komediowy, który tym razem bierze pod lupę wszelkie reality show, typu Love Island. Wyspa miłości, czy Warsaw Shore.
Co działo się w willi A.M.O.R-a…
Polskie Canal+ ma naprawdę dobrą passę seriali komediowych. Najpierw niezwykle udane The Office PL, którego czwarty sezon jest już w produkcji, a następnie Emigracja XD na podstawie powieści autorstwa Malcolma XD. Teraz przyszedł czas na naprawdę grube działa i rozprawienie się z jednym z najpopularniejszych formatów, jakie przyniosła nam telewizja. Chodzi o reality show, które zapoczątkował Big Brother, aby powoli ewoluować w nieco bardziej skandaliczne Love Island. Wyspa miłości, Warsaw Shore, a ostatnio kontrowersyjne Love Never Lies: Polska. Algorytm miłości to parodia tych i wielu innych podobnych programów, w których chodzi jedynie o seks, sztuczną miłość, wywoływanie tanich afer, internetowe memy, ale przede wszystkim seks. Twórcy serialu, których część pracowała również przy The Office PL, nie zamyka się jedynie na ukazanie patologii takich reality show, ale również hipokryzji najróżniejszych społecznych postaw, wyśmiewając zarówno radykalizm prawej, jak i lewej strony politycznej barykady, przy okazji nie zapominając wbić szpilę w szalenie popularne freak fighty.
Czwarta edycja Algorytmu miłości zakończyła się dramatyczną śmiercią jednej z uczestniczek. Z powodu licznych pozwów i braku funduszy, słoneczne tropiki zostały zamienione na willę z basenem pod jednym z dużych polskich miast. Dla grupy nowych uczestników to jednak nie problem i zamierzają się doskonale bawić przez cały okres bycia w programie, przy okazji szukając swojej wielkiej miłości. Albert „Dragon” (Karol Dziuba) to prawilna mordeczka, który wszedł do programu, aby uhonorować walczącego o życie swojego najlepszego przyjaciela Dajsona (Jasper Sołtysiewicz). Dragon szybko łapie dobry kontakt z Wanessą (Waleria Gorobets), zwykłą dziewczyną z podwórka, która szybko żałuje pojawienia się w Algorytmie miłości. Ekipę kompletuje Denis (Mateusz Dymidziuk), który nie odmawia stosunku nawet z matką matki swojej dziewczyny, Sandra (Katarzyna Gałązka), która ceni sobie tradycyjne wartości kury domowej, Iwona, która szuka ojca dla swojego małego dziecka, najmniej inteligentna z całej ekipy Dagmara (Helena Englert), bananowy dzieciak Pablo (Adam Zdrójkowski) i kilku innych, a także prowadzący Tomasz (Michał Czernecki), który próbuje zachować profesjonalizm, co okazuje się równie trudnym wyzwaniem, jak kolejne zadania wykonywane przez uczestników show. Żaden z nich nie wie, jak bardzo ich życia zmienią się podczas udziału w programie.
Algorytm miłości jest bardziej złożonym serialem, niż można byłoby przypuszczać po nieco zawodnych materiałach promocyjnych. Otrzymujemy tu całe spektrum humoru, który nie zatrzymuje się jedynie, aby uderzyć w tego typu reality show. Rzecz jasna produkcja Canal+ bez żadnej litości pokazuje patologię takich programów, w których liczą się kontrowersje i zachęcenie widza do obejrzenia kolejnego odcinka. Niczego nieświadomi uczestnicy stają się nic nieznaczącymi kukiełkami w rękach producentów, którzy nimi na wszelkie sposoby manipulują. Przedstawione w Algorytmie miłości sytuacje są w większości przypadków fikcyjne, ale na tyle dobrze osadzone w rzeczywistości takich reality show, że mogłyby się wydarzyć naprawdę. Fikcją nie są jednak grupy focusowe, które mają wyłonić najciekawsze pary, które najlepiej ogląda się na ekranie. Można Love Island. Wyspa miłości, czy Love Never Lies: Polska opakować w konwencję programu randkowego, w których uczestnicy mają znaleźć swoją drugą połówkę, ale tu nie liczy się chemia między bohaterami i ich prawdziwe uczucia, ale wyłącznie to, czy daną parę dobrze ogląda się widzom na ekranie i czy chcą zobaczyć zdrady i skandale.
I to wszystko może wydawać się oczywiste, ale Algorytm miłości potrafi te wszystkie mechanizmy manipulacji opakować w odpowiednio przesadzony, a czasem nawet slapstickowy humor, rzeczywiście angażując widza kolejnymi wydarzeniami. Dobrym przykładem jest pojawienie się byłych dziewczyn i chłopaków niektórych uczestników, którzy swoje obecne partnerki mogą zamienić na swoich ex, tym samym wprowadzając ich do programu, gdzie do wygrania są ogromne pieniądze. Im bliżej końca sezonu, tym zadania dla uczestników są coraz trudniejsze i coraz bardziej absurdalne, ale też niezwykle opłacalne. Zwycięzca może być tylko jeden, ale nie ma w tym żadnej losowości, czy przypadku, kto dojdzie do finału. Produkcja oszukuje samych uczestników, a już tym bardziej widzów, od początku działając według scenariusza, po drodze jedynie go korygując, aby ostatecznie dojść do zaplanowanego zakończenia.
…zostaje w willi A.M.O.R-a
Produkcja Canal+ nie poprzestaje na wyśmiewaniu tych telewizyjnych oszustw, ale również z humorem podchodzi do kwestii feminizmu, zarówno z perspektywy kobiet, jak i mężczyzn, toksycznej męskości, braterstwa, dzieci bogatych rodziców, tradycyjnych wartości, czy osób niepełnosprawnych. Algorytm miłości uderza w każde skrajności, objawiając w prosty, ale prześmiewczy sposób hipokryzję każdej takiej postawy. Jeżdżąca na wózku Wioletta doskonale wie, że może pozwolić sobie na wszystko, nawet na rasistowskie żarty, bo jako osoba z niepełnosprawnością nie zostanie skrytykowana. Z kolei zagorzała feministka nie ma problemu z trójkątami, oczywiście w imię kobiecego wyzwolenia. Z drugiej strony męski feminista, który myśli jedynie o jednym, ale chce wyjść na poprawnego politycznie człowieka, więc nawet upokarza się, aby zachować pozory.
GramTV przedstawia:
Od samego początku Algorytm miłości sugeruje, że to Dragon i Wanessa są głównymi bohaterami tej opowieści, którym najbliżej do prawdziwego zakochania się w sobie. Albert to typowy ziomeczek, który każdego lubi, jest duszą towarzystwa i zawsze stanie za swoimi mordeczkami. Grający go Karol Dziuba stworzył świetną postać, którą szybko da się polubić i kibicować, aby pozostał w programie jak najdłużej. Aktora niedawno mogliśmy oglądać w prequelu Samych swoich, ale to właśnie w Algorytmie miłości pokazał, że warto śledzić jego kolejne komediowe poczynania, bo talent ma nieprzeciętny. Najnormalniejszą osobą, a przy tym najmniej wyrazistą scenariuszowo jest Wanessa. To ona jest głosem rozsądku w serialu, podkreślając wszystko to, co jest w takich reality show toksyczne. Za sprawą doskonałej Walerii Gorobets staje się postacią z ogromnym charakterem i kolorytem, nie tylko ze względu na jej doczepy do włosów, czy jaskrawe, przezroczyste stroje. Aktorka już w Apokawixie pokazała, że dobrze czuje się w takiej konwencji, a w Algorytmie miłości daje jeszcze lepszy występ.
Pochwalić trzeba również genialnego Mateusza Dymidziuka jako Denisa, Katarzynę Gałązką w roli Sandry, a szczególnie Michała Czerneckiego jako prowadzącego. Twórcy nie zapomnieli, aby ukazać również jego perypetie i Tomasz otrzymał swój własny wątek, który w zasadzie jest hołdem dla cierpliwości i wyrozumiałości prowadzących prawdziwe reality show. W obliczu tak barwnych uczestników, to właśnie na prowadzącym spoczywa zadanie, aby grubą kreską oddzielić rzeczywistość od telewizyjnej fikcji. Wszystko po to, aby widz mógł czuć się komfortowo przed telewizorem, bez względu na marzenia, aby samemu dołączyć do takiego programu. Czernecki nie ustępuje reszcie aktorów, często wybijając się na pierwszy plan, aby w bezpardonowy sposób skomentować głupotę bohaterów Algorytmu miłości.
Jeżeli polubiliście się z The Office PL, szczególnie drugim i trzecim sezonem, to Algorytm miłości jest serialem dla Was. To podobny typ humoru, gdzie większość postaci zachowuje się jak Michał Holc, których w przeciwieństwie do biura Kropliczanki, w wilii A.M.O.R-a nikt ich nie hamuje z ich często absurdalnym podejściem do życia i równie niepoprawnymi politycznie poglądami. Twórcom przede wszystkim udało się spiąć ładną klamrą humor oparty na parodii z charyzmatycznymi bohaterami, którzy zostali świetnie odegrani przez całą obsadę. Jest tu też zalążek rewelacyjnego pomysłu na kolejny serial z tego „uniwersum”, który tym razem pokaże szalony, brutalny i przekraczający wszelkie granice świat freak fighterów. Na razie jednak liczę, że Algorytm miłości powróci z kolejnym sezonem już w przyszłym roku.
8,0
Algorytm miłości bezbłędnie obnaża absurdy, ale i hipokryzję randkowych reality show. Canal+ ma kolejną komediową perełkę.
Plusy
Doskonała parodia reality show
Świetny, absurdalny humor
Bohaterowie, których szybko można polubić (lub znienawidzić)
Cała obsada zasługuje na oklaski, a w szczególności Waleria Gorobets, Karol Dziuba i Michał Czernecki
Wciąga nie mniej niż programy, których jest satyrą
Montaż, zdjęcia – wszelkie techniczne aspekty zbliżone do prawdziwych reality show