Sprawdzamy, czy mini Amiga 500 to tylko ciekawostka, czy jednak coś więcej.
Dawno, dawno temu…
Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z Amigą, miałem jakieś siedem lat, może trochę mniej. Były to jednak czasy, w których nie każdy miał u siebie komputer, dlatego też na Amidze graliśmy u jednego z kolegów. Mimo, że było to dawno, dawno temu, pamiętam ten charakterystyczny design, a także myszkę zwaną oczywiście trumienką; nie można również zapominać o doskonale znanym wszystkim kolorze obudowy i akcesoriów.
O tym, że nostalgia ma wielką moc doskonale zdaje sobie sprawę firma o jakże wymownej nazwie Retro Games, która wspólnie z Koch Media udostępniła niedawno na rynku testowaną przeze mnie w ostatnim czasie Amigę THEA500 Mini. Wcześniej za sprawą wspomnianego producenta do sprzedaży trafiła odświeżona wersja Commodore C64, także w miniaturowej wersji. To dla wielu, w tym dla mnie, doskonała okazja, by przypomnieć sobie dzieciństwo. Dla pozostałych z kolei szansa na sprawdzenie, jak się kiedyś grało. A grało się, cóż - inaczej, o czym przekonacie się, czytając dalszą część niniejszego tekstu.
Zawartość opakowania
O tym, że Retro Games pomniejszyło kultową Amigę świadczy nie tylko jej nazwa, ale także rozmiar pudełka. Amiga THEA500 Mini znajduje się bowiem w niewielkim kartoniku, gdzie poza samym komputerem (oczywiście przykrytym idealnie wymierzoną, plastikową nakładką - wiadomo, żeby się sprzęt nie kurzył) znajdziemy także przywołanego już przeze mnie “gryzonia”, który jest nieco mniejszy od oryginału (poza tym nie ma kulki, to znacznie bardziej nowoczesna myszka w klasycznej oprawie), oraz kontroler bazujący na gamepadzie do Amigi CD32. Oprócz tego producent udostępnił oczywiście niezbędne okablowanie i przetłumaczoną na język polski instrukcję.
Zatrzymajmy się na chwilę przy samym komputerze, a konkretniej jego obudowie. Na pierwszy rzut oka to ta sama Amiga, którą pokochałem za dzieciaka, ale mniejsza. Warto jednak dodać, że w istocie THEA500 Mini nie posiada działającej klawiatury - to tylko atrapa (w razie potrzeby istnieje opcja aktywowania klawiatury ekranowej za pomocą gamepada). Można ponadto w opcjach sprawić, by dioda pracowała tak samo, jak przed laty, w oryginalnej Amidze 500. Fajny bajer, prawda? Domyślnie funkcja ta jest jednak wyłączona.
GramTV przedstawia:
O tym, że w istocie mamy do czynienia z nowym urządzeniem przekonamy się jednak dopiero, gdy spojrzymy na tył obudowy, gdzie znajdują się wejścia USB i HDMI. Skoro już o tym mowa, to w pudełku nie ma kabla zasilającego. W niczym to jednak nie przeszkadza, bo Amiga THEA500 Mini może być podłączona do gniazdka za pośrednictwem ładowarki do telefonu lub do dowolnego portu USB.
Jeśli chodzi o sam komputer i akcesoria, nie są to więc repliki, ale w pewnym sensie udoskonalone modele dawnych sprzętów, na tyle im bliskie, że trudno mówić o rozczarowaniu. Liczy się przede wszystkim to, żeby zakręciła się nam łezka w oku, a kiedy już powspominamy dawne czasy, powinniśmy zacząć cieszyć się rozgrywką. I to właśnie oferuje Retro Games w Amidze THEA500 Mini. Poza tym warto dodać, że Retro Games nie szczędziło środków i obudowa jest porządnie wykonana, niczego złego nie można również powiedzieć o jakości kontrolera czy myszki. To naprawdę sprzęt z wyższej półki.
Podłączenie do telewizora lub monitora
Amiga THEA500 Mini zawiera wspomnianą już instrukcję z obrazkiem, który dokładnie wyjaśnia, jak podłączyć komputer do ekranu. Zajmuje to raptem parę minut i nie ma mowy o tym, by ktokolwiek miał problem z uruchomieniem urządzenia. Wszystko jest przejrzyste i intuicyjne, więc bez obaw - nawet jeśli na co dzień nie mamy do czynienia z elektroniczną rozrywką, a kupiliśmy Amigę, by “przenieść się” do przeszłości, damy sobie radę ze skonfigurowaniem klasyka udostępnionego w nowoczesnym wydaniu.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Kurczę, fajna sprawa ale... ja wolałbym jednak remaster starej Amigi (funkcjonalna klawiatura, workbench, stary Basic ;) itp) na nowych portach, bez stacji itp. Za takie coś bym był gotów zapłacić trochę nawet
Podejrzewam jednak, że za dużo zachodu by z tym było...