O grze przed premierą było stosunkowo cicho, ale koniec końców Saber Porto nie ma się czego wstydzić – Dakar Desert Rally to dobry początek i podstawa do dalszej pracy.
No właśnie, Saber Porto i tutaj kilka słów wyjaśnienia – nie, to nie jest gra bezpośrednio od twórców kultowego Snowrunnera, tylko twórców Dakar 18, czyli byłego studia Bigmoon Entertainment. I tu już mogą się ostrzegawcze żółte lampki zapalać, ponieważ Dakar 18 był daleki nawet od stanu, w którym można oceniać go na średniaka. Co prawda udało się odwzorować ogromne odcinki specjalne w Ameryce Południowej na przestrzeni pełnej gry i dwóch darmowych dodatków, a także ukazać trudny walki w jednym z najtrudniejszych rajdów cross-country w historii (możliwości zakopywania się samochodów, zabawa łopatą, wyciągarką itp.), ale całość od strony rozgrywki oraz technikaliów wypadała fatalnie.
I teraz najważniejsze pytanie brzmi: czy Saber Porto przez te wszystkie lata odrobiło pracę domową? Zdecydowanie tak, ponieważ Dakar Desert Rally to naprawdę dobra gra rajdowa w stylu cross-country. Problem w tym, że o ile w pewnych aspektach czuć znaczną poprawę, tak pewnych elementów tutaj nie uświadczymy… a może właśnie tak miało być?
Rajdy dla zaawansowanych? Niekoniecznie…
Żeby zaznaczyć do kogo jest skierowane Dakar Desert Rally postanowiłem rozpisać sobie poszczególne elementy tak, aby łatwiej było na to pytanie odpowiedzieć.
Czy jest to gra skierowana tylko i wyłącznie do wyjadaczy offroadowych, którzy zjedli zęby na Snowrunnerze i innych tego typu tytułach? Zdecydowanie nie. Głównie dlatego, że w porównaniu do Dakar 18 nowa produkcja Saber Porto skupia się na frajdzie z jazdy 180 km/h po wydmach różnymi pojazdami (samochody, ciężarówki, motocykle, quady, buggy) bez konieczności przeliczania czy aby się nie zakopiemy na jej wierzchołku. W tym szaleństwie jest bowiem metoda, ponieważ o ile fajnie było tego typu sytuacje zobaczyć w poprzedniej grze, tak jazda samochodami wypadała w najlepszym wypadku przeciętnie. Nie mówiąc już o motocyklach i quadach, które miały fatalny model jazdy bez względu na prędkość czy teren.
Dlatego też rozumiem zmianę w drugim kierunku, gdzie otrzymaliśmy porządny model jazdy na granicy symulacji i arcade będący nadal momentami bardzo wymagający w zależności od wybranego pojazdu. Każdy z nich zachowuje się inaczej i jest to odczuwalne – nie każdy najlepszy (najdroższy) pojazd jest od razu tym najlepszym dla nas. Przykładowo, bardzo dobrze jeździło mi się Fordem Raptorem Martina Prokopa z Orlen Team, ale bardzo słabo leżała mi Toyota Hilux. Bez względu na to, czy był to samochód kierowany przez Nassera Al-Attiyah z Toyota GAZOO Team czy Jakuba Przygońskiego z Orlen Team. Każdemu będzie leżała inna maszyna, a to sprawia, że na trasie może być dość różnorodnie. Inną kwestią jest fakt, że Dakar Desert Rally zawiera maszyny i zespoły z trzech edycji rajdu, więc jeśli mieliście przerwę w obserwowaniu rajdów cross-country, to spokojnie powinniście znaleźć swoich ulubieńców z lat poprzednich np. Rafała Sonika, który już jakiś czas temu swoją karierę zakończył, ale nadal można jeździć jego quadem w tegorocznej edycji gry.
Dodatkowo w temacie poziomu trudności gry pomagają trzy tryby rozgrywki – Sport (start wspólny i ściganie się od punktu do punktu kto pierwszy), Professional (każdy jedzie sam po najlepszy czas odcinka, klasyczny Dakar) oraz odblokowywany po zdobyciu 25. poziomu konta tryb Hardcore (to samo, co w trybie Professional, ale z minimalną pomocą UI i koniecznością obserwowania wskaźników w samochodzie). Czy oznacza to, że osoby kompletnie niezaznajomione z rajdami tego typu powinny wziąć się za tryb Sport? Niekoniecznie, ponieważ o ile jest to najluźniejszy z trybów Dakar Desert Rally, gdzie chaos potrafi grać pierwsze skrzypce, tak ten tryb Professional w idealny sposób prezentuje to czym jest tak naprawdę to wydarzenie. W zależności od wybranej kategorii pojazdów jeździmy z pomocą pilota lub bez, ale i trasy potrafią się nieco różnić od siebie kierunkiem dojazdu do niektórych punktów kontrolnych w myśl zasady „gdzie Kamaz nie może tam motocykl dotrze”. Dlatego też jazda na pamięć może się bardzo szybko przerodzić w festiwal frustracji, a i pilot momentami nie pomaga starając się przekazywać niektóre komendy nie w odniesieniu do notatek, a położenia samochodu. Do tego trzeba się mocno przyzwyczaić i czasami jechać swoje, ponieważ o ile niektóre punkty trasy można pominąć bez obaw o karę, tak pominięcie punktu kontrolnego, podbicia karty czy limitu prędkości skutkuje już poważnymi konsekwencjami czasowymi.
GramTV przedstawia:
Podobnie jest w przypadku, gdy nasz samochód jest poważnie uszkodzony na odcinku specjalnym i musimy go naprawić. Cała operacja wymaga czasu i może się okazać, że uszkodzoną oponę będziemy wymieniać dobre kilka minut zanim ponownie ruszymy na szlak. Przed każdym etapem również mamy możliwość naprawy pojazdu wykorzystując zdobywane kredyty i o ile w przypadku trybów Sport/Professional nie jest to aż tak problematyczne, tak w trybie Hardcore koszta oraz kary potrafią zaboleć i trzeba kombinować z tym, co lepiej będzie naprawić w pierwszej kolejności. Brakuje tu co prawda elementów takich jak zakopywanie się pojazdu w wydmach, wyciąganie aut z opresji, ale prawdę mówiąc jeśli dzięki temu dostaliśmy zdecydowanie lepszy gameplayowo model jazdy, to nie będę za tymi elementami za bardzo tęsknił.
Arabskie dni, arabskie noce.
Mimo powstawania na silniku Unreal Engine 4, to Dakar Desert Rally trzyma dość wysoki poziom graficzny – czy to w przypadku wyścigów w palącym słońcu, czy w potężnej ulewie na wybrzeżu, czy nawet w górskich ośnieżonych rejonach. Zmienne warunki pogodowe oraz pory dnia to duży plus tego tytułu, ale… niestety z optymalizacją tutaj już jest o wiele gorzej.
W trybie Performance na PlayStation 5 gra potrafiła momentami bardzo mocno zwolnić przy dużym zamieszaniu na ekranie czy to ze względu na pogodę, czy pędzące przed nami pojazdy z różnych kategorii. Co prawda można grę odpalić również w trybie Resolution, ale tam również liczba klatek na sekundę potrafi spaść z poziomu 30 FPS. I to właściwie jest największy problem Dakar Desert Rally, bo o ile w przypadku trybu Professional, w którym jedziemy sami przez pustynię nie sprawia to wielkiego problemu, tak w trybie Sport i owszem. Są to oczywiście rzeczy, które mogą rozwiązać aktualizacje. Na ten moment warto jest mieć to na uwadze przy zakupie, bowiem jest bardzo ładnie, ale strasznie nierówno.
Inną sprawą jest to, że na ten moment jest kilka elementów, które mimo zapowiedzi przedpremierowych nie znalazły się w grze (a przynajmniej w wersji gry, która została udostępniona do recenzji). Brakuje edytora malowań oraz trybu tworzenia własnych tras, które zostały zapowiedziane w ramach aktualizacji na rok 2023 w roadmapie zaprezentowanej przez twórców. I nie ukrywam, że trochę czuję się oszukany, ponieważ zwiastuny sugerowały, iż te elementy pojawią się w grze na premierę. Również w darmowym DLC zostanie udostępniona wersja Extended niektórych tras, dzięki czemu będzie można poczuć się jak na prawdziwych długich odcinkach specjalnych rajdu Dakar. Ten dodatek pojawi się znacznie szybciej, bo jeszcze w tym miesiącu, więc zanim skończy się zabawa z zawartością premierową pojawi się ta rozszerzona i wtedy rzeczywiście przyda się trochę wiedzy na temat pustynnych terenów Arabii Saudyjskiej. Najgorsze jest jednak to, że tak naprawdę czasami można mieć wrażenie, że system naliczania kilometrów przebytych na trasie działa na jakimś mnożniku i jeden kilometr nie do końca odpowiada kilometrowi w rzeczywistości. Na ile jest to związane z tym, aby wersja Extended wyrównała trudno powiedzieć. Czy to przeszkadza znacznie w zabawie? Niekoniecznie, choć dla niektórych może wpływać na wrażenia i immersję.
Wcześniej wspominałem o braku pewnych elementów symulacyjnych, ale tak naprawdę brakuje również pewnych elementów, które w grach wyścigowych właściwie pojawiają się zawsze – brakuje trybu powtórek, brakuje trybu foto, brakuje… wielu mniejszych elementów, do których w grach się przyzwyczailiśmy, a pojawią się dopiero w kolejnych aktualizacjach według roadmapy zaprezentowanej przez Saber Porto. Podobnie szkoda, że nie wykorzystano możliwości kontrolera DualSense na PlayStation 5, mimo że w karcie produktu pojawia się, iż gra te funkcje wykorzystuje. Być może Saber Porto nie chciało przedobrzyć i łapać się zbyt wielu tematów na raz? Na to wygląda, ale mimo wszystko po kilku latach w produkcji aż się prosi o pewne dodatki, które z pewnością ucieszyłyby nie tylko niedzielnych graczy.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!