Drażniący body horror z nutką dekadencji – recenzja filmu Titane

Joanna Kułakowska
2022/01/23 08:00
0
0

Titane, nowy film twórczyni horroru Mięso, robi wrażenie. Tym razem nikt nie zemdlał podczas pokazów, ale niektórzy są wielce zbulwersowani.

Palma na Tytanie

Titane podlega wielu kluczom interpretacyjnym. Można postrzegać ten niezwykły obraz przez pryzmat pewnych aspektów feminizmu; LGBT+; socjologicznych i psychologicznych badań queer; ostrzeżenia przed toksycznymi relacjami, postrzeganiem płci w kategoriach opozycji i etykietowaniem; manifestu, że każdy ma męski i żeński pierwiastek, nasza natura jest zmienna, nie została wyryta w kamieniu; ujmowania się za wykluczonymi odmieńcami. Można po prostu zobaczyć uniwersalne przesłanie o potrzebie samoakceptacji i miłości, więzi z drugim człowiekiem i jego akceptacji, tyle że w szokującej wizualnie odsłonie. Czy ten film jednak rzeczywiście jest tak szokujący, czy to taki skandal, jak chcą widzieć go niektórzy wychodzący z kina albo opisujący go recenzenci i recenzentki? To już zależy od indywidualnej wrażliwości, na pewno jednak ten flirt twórczyni z Cronenbergiem, Lynchem i Tarantino w jakiś sposób narusza na poziomie czysto organicznym, fascynująco wytrąca ze strefy komfortu. Comic reliefy dają odczucie katharsis, lecz bynajmniej do owej strefy nie przywracają. Obraz bezapelacyjnie przywodzi na myśl teorię performatywności płci autorstwa Judith Butler. Wbrew twierdzeniom i nadużyciom popełnianym przez neofitów Butler nie oświadcza, że płeć to tylko i wyłącznie kostium, że można ot tak sobie zmienić funkcjonowanie, „wyjść z szafy”, wchodząc w inne buty. Tak też mówi Ducournau. To nie tylko „mieszczański konstrukt”. Jesteśmy, kim jesteśmy, stworzyły nas określone doświadczenia, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, społeczne, jak i biologiczne procesy. Tożsamość to coś, co się posiada, i ograniczanie jej w którąkolwiek stronę będzie nas niszczyć. Natomiast możemy się zmieniać, odkrywać w sobie coraz to nowe obszary, a powielane definicje płci kulturowej, stanowiąc zestaw oczekiwań co do sposobu istnienia w społeczeństwie, przeszkadzają w nawiązywaniu relacji, ograniczają kontakt z drugim człowiekiem, przeżywanie pełni człowieczeństwa i rozwój jednostki.

Palma na Tytanie, Drażniący body horror z nutką dekadencji – recenzja filmu Titane

Podczas seansu Titane porusza niesamowity tandem Rousselle – Lindon; montaż poszczególnych sekwencji o zmiennym nastroju; kolorystyka – od neonowej feerii po stonowane wnętrza – podkreślająca atmosferę i bardzo dobrze dobrane utwory muzyczne. W trakcie mamy wiele niepokojących dziwności poruszających wyobraźnię, które prowokują masę pytań, lecz nie otrzymujemy na to odpowiedzi. Zamysł twórczyni ewidentnie polega na tym, aby wprowadzić widzów w rzeczywistość, która poprzez specyfikę koszmaru sennego pokaże, że nie możemy ufać temu, co wiemy, i tym samym ułatwi zanurzenie się w idei niejednoznaczności, w przedefiniowaniu aksjomatów. Jednakże owe surrealne, nieco cyberpunkowe elementy są tak ciekawe, że szkoda, iż nie dostaliśmy ciut głębszego wglądu w strukturę i prawidła świata przedstawionego. Oczywiście, być może wszystko to stanowi skutek uboczny problemów bohaterki...

GramTV przedstawia:

Cóż więcej dodać? Kontrowersyjne i bezapelacyjnie niesamowite (tak pod względem strony technicznej, jak i treści), przełamujące konwencje i konwenanse dzieło Francuzki sprawiło, że jury w Cannes dostało palmy. W efekcie Titane został nagrodzony Złotą Palmą 2021. To pierwszy horror, reprezentant kina gatunkowego i kina niezależnego, który został tak doceniony. Julia Ducournau to zaś druga w historii kobieta, która otrzymała tę nagrodę za reżyserię (pierwszą była Jane Campion za film Fortepian). Produkcja została wystawiona przez Francję do walki o Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy, ale nie trafiła na shortlistę. Może zbyt mocno naruszała? Tak czy owak, to jeden z tych filmów, które naprawdę warto obejrzeć, choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie. Titane można zobaczyć przede wszystkim w kinach studyjnych.

Strona 3/3
8,5
To film, który drażni, wybija ze strefy komfortu, bawiąc, tumaniąc, strasząc i intrygując tematem.
Plusy
  • Bogata warstwa metaforyczna i mocny przekaz
  • Połączenie gatunków i ich dekonstrukcja
  • Dynamika poszczególnych scen, montaż sekwencji o zmiennym nastroju
  • Strona wizualna (kolorystyka, efekty)
  • Dopasowana, klimatyczna ścieżka dźwiękowa
  • Absurdalny oraz czarny humor
  • Obłędny wręcz zespół stworzony przez Rousselle i Lindona
Minusy
  • Zbyt pobieżnie nakreślony obraz psychiki bohaterki
  • Dużo pytań odnośnie do specyfiki świata przedstawionego... i brak odpowiedzi
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!