Ta gra może naprawdę wciągnąć, o ile przymkniemy oko na wiele niekoniecznie udanych rozwiązań w mechanice zabawy i widoczny na każdym kroku niski budżet.
Powtórka z rozrywki? I tak, i nie
Kiedy zastanawiałem się, czy wziąć do recenzji Drug Dealer Simulator 2 myślałem, że nie ma tutaj miejsca na umiejętne rozwinięcie pomysłów opracowanych z myślą o wydanym w 2020 roku pierwowzorze. Byłem jednak w błędzie, o czym przekonałem się, zapoznając się z przedpremierowymi materiałami wideo czy też zrzutami ekranowymi. Osadzenie akcji w zupełnie innym środowisku wystarczyło bym zainteresował się nową produkcją autorstwa studia Byterunners wydaną dzięki firmie Movie Games.
O co tu chodzi?
Za sprawą Drug Dealer Simulator 2 porzucamy ulice miasta na rzecz archipelagu wysp Isla Sombra, który przywodzi na myśl państwa z Ameryki Południowej. To właśnie tam, jako żółtodziób w swoich fachu o imieniu Eddie sukcesywnie będziemy wspinać się po szczeblach niekoniecznie legalnej kariery. Jakiej? Tego chyba nie trzeba dodawać. Wystarczy wspomnieć, że zajmiemy się sprzedażą czy to białego proszku, czy też zielonych roślinek. Początkowo na niewielką skalę, biegając z pojedynczymi działkami do uprzednio umówionych klientów, a z czasem wprost przeciwnie: jako dystrybutorzy będziemy mieli pod sobą rozmaitych dilerów, zwiększając swoją reputację na tyle, że wkrótce niemal wszyscy okoliczni mieszkańcy będą na haju.
Drug Dealer Simulator 2 to gra, która powstała niewielkim kosztem. Nie zagłębiałem się w szczegóły, próbując znaleźć informacje na temat tego, ile pieniędzy wydano na stworzenie gry, ale widać, że nie była to wygórowana kwota. Choć wspomniane już miejsce akcji może się podobać, to w wielu momentach widać, że zostało stworzone metodą kopiuj i wklej. Bohaterowie, zarówno ci związani bezpośrednio z opowiadaną (raczej do zapomnienia) historią, jak i pozostali NPC, których spotkamy na swojej drodze, nie są specjalnie zaanimowani, pełniąc rolę kukieł czy to wydających nam polecenia, czy też przyjmujących od nas towar. Co ciekawe, klienci po zakupie działki znikają, a na ich miejscu pojawiają się spadające liście (doskonale wiecie, czego). Ciekawy sposób na to, by… hmm, odciążyć procesor i kartę graficzną? A może pracowników studia, którzy nie musieli tworzyć dodatkowej zawartości?
Eksploracja przez małe e?
Tak czy inaczej, w Drug Dealer Simulator 2 mamy coś w rodzaju parkouru. Nie kupujcie jednak tej gry po to, by biegać i skakać niczym w Dying Light, bo rozwiązanie zaproponowane przez ekipę Byterunners, zresztą jak wszystkie inne tutaj, nie jest odpowiednio rozbudowane. Mimo wszystko eksplorowanie początkowej lokacji, a z czasem też kolejnych, podbijanych przez nas terenów, przykuło mnie do monitora na grubo ponad 20 godzin. Tym bardziej, że regularnie czułem, iż osiągam postępy w zabawie. Jasne, irytowało mnie to i owo, o czym napiszę za chwilę, ale tak jak wspomniałem we wstępie, przymykając oko na niektóre rozwiązania w mechanice zabawy, można się tu nieźle odstresować, o ile takie sformułowanie w przypadku sprzedaży narkotyków ma rację bytu.
Sporo roboty, ale...
Kupowanie towaru, łączenie ze sobą składników, porcjowanie, pozyskiwanie nowych maszyn czy też naprawianie tych już posiadanych, dostarczanie paczek swoim współpracownikom, nabywanie kolejnych nieruchomości, urządzanie pomieszczeń (tak, tak), eksplorowanie wyspy w taki sposób, by nie dać się złapać policji, walka czy to ze stróżami prawa - to wszystko, a nawet wiele więcej znajdziemy w Drug Dealer Simulator 2. Zatrzymując się przy ostatnim aspekcie warto dodać, że tutaj również nie należy spodziewać się fajerwerków. Okładanie innych po mordzie, czy to pięściami, czy też kijem baseballowym lub czymkolwiek innym, co wpadnie nam w ręce, jest niezwykle proste, ale satysfakcjonujące. Nie widzę tu miejsca na bardziej skomplikowaną walkę. Taka, jaka jest w zupełności wystarcza.
GramTV przedstawia:
Nie wystarcza natomiast to, że w Drug Dealer Simulator 2 nawet na zaawansowanym etapie rozgrywki i tak musimy się sporo nabiegać. Owszem, wspomniałem już że ganianie po wyspie może sprawić frajdę, ale skoro kupiłem samochód, to chciałbym móc nim pojechać, a nie teleportować się jedynie z jednego parkingu na drugi, prawda? A tak właśnie jest w Drug Dealer Simulator 2. Kupując bilet autobusowy też nie udamy się na wycieczkę krajoznawczą, lecz zostaniemy przeniesieni z jednego przystanku na drugi, o ile je wcześniej, rzecz jasna, odblokowaliśmy. Tylko łódką można sobie normalnie popływać, docierając z jednego portu do kolejnego, a dalej i tak trzeba oczywiście lecieć “z buta”.
A fabuła? Jest…
Nienarzucająca się, choć mimo wszystko potrzebna historia, nie uważam, aby była jakimkolwiek minusem produkcji. Luźna opowieść, jaką znajdziemy w Drug Dealer Simulator 2, idealnie komponuje się z resztą. Szkoda jednak, że kalka goni kalkę, dialogi są napisane chyba na kolanie, a żadna z napotkanych postaci niezależnych nie zapada w pamięć. Czasem nawet zapominałem, jak ma na imię główny bohater. Moja uwaga była skierowana w zupełnie inną stronę. Borykałem się choćby z niemożliwością oznaczenia celu misji na mapie (musiałem uruchomić mapę świata i kliknąć kilka razy odpowiedni przycisk, żeby pojawił się znacznik), czasem zaciąłem się na jakimś obiekcie otoczenia (na szczęście autorzy to przewidzieli, dodając funkcję bezpiecznego teleportu) czy też zastanawiałem się, dlaczego nie mogę kupić nowej kryjówki, skoro dysponuję odpowiednią kwotą (musiałem ją uprzednio zdeponować w banku).
Grafika, optymalizacja i tak dalej
Drug Dealer Simulator 2 testowałem na na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM. Na najwyższych ustawieniach jakości oprawy wizualnej w rozdzielczości 4K mogłem liczyć na od 35 do 45 klatek na sekundę. Po zmianie na 1080p, przy zachowaniu tych samych detali, nagle gra zaczęła generować mniej więcej 100 FPS-ów. Co ciekawe jednak, autorzy wciąż naprawiają i udoskonalają swoje dzieło. Nawet w chwili pisania tych słów pojawił się kolejny, niewielki patch.
Pozostając przy kwestiach technicznych warto również odnotować, że gra zasadniczo dostępna jest w polskiej wersji językowej z napisami. Zasadniczo, ponieważ w niektórych miejscach i tak pojawiają się czy to komunikaty, czy też pojedyncze słówka w języku angielskim. Wygląda to dość niechlujnie. Zresztą, gdzieniegdzie można odnieść wrażenie, jakby testy jakościowo wykonano po linii najmniejszego oporu. Działa? Jakoś działa. To wydajemy. Rozczarowaniem okazał się dla mnie także brak wsparcia kontrolera. Na ten moment w Drug Dealer Simulator 2 można zagrać wyłącznie przy użyciu klawiatury i myszki.
Podsumowanie
Jak zatem widać, Drug Dealer Simulator 2 nie jest grą dla wszystkich. To niskobudżetowy, ale przyjemny symulator z wieloma nietrafionymi rozwiązaniami czy też upierdliwymi błędami, któremu przydałby się także bardziej rozbudowany samouczek. Fani pierwszej odsłony sprzed czterech lat mogą śmiało sięgnąć po produkcję studia Byterunners, a ci, którzy się od niej odbili, nie mają tu czego szukać. Jeśli natomiast interesuje was tematyka, a nie mieliście do czynienia z Drug Dealer Simulatorem z 2020 roku, to zastanówcie się, który setting wam bardziej odpowiada - miasto “z jedynki” czy też wyspa “z dwójki”.
6,0
Można zagrać już teraz, jeśli podobała wam się pierwsza część, albo poczekać, aż twórcy uporają się z błędami czy też - być może - dodadzą kilka nowych ficzerów. Na przykład możliwość poruszania się po mapie samochodem.
Plusy
ciekawe umiejscowienie akcji
mimo prostej konstrukcji sporo tutaj rzeczy do roboty
ganianie za klientami i rozbudowa własnego przedsiębiorstwa sprawia frajdę
poczucie sukcesywnego progresu
nienarzucająca się opowieść idealnie komponuje się z rozgrywką
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!