W kinach pojawiła się kolejna produkcja z Herculesem Poirotem. Oceniamy, czy szczypta grozy wzbogaciła kryminalną zagadkę.
Mordercza zjawa
Lubię gdy poziom filmowych serii rośnie z każdą kolejną częścią. Najlepszym tego przykładem jest John Wick, a teraz do tego grona dołączyły ekranizacje powieści Agathy Christie z Kennethem Branaghem jako Herculesem Poirotem. Morderstwo w Orient Expresie nie był udanym filmem, a przynajmniej nie tak jak legendarna adaptacja z 1974 roku, ale w Śmierci na Nilu widać było, że twórcy wyciągnęli prawidłowe wnioski z pierwszej części. Na całe szczęście na tym nie poprzestali i najwyraźniej ich celem było zrobienie jeszcze lepszej trzeciej odsłony kryminalnych przygód belgijskiego detektywa. Tym razem jednak podlane gatunkowym sosem, który nadał filmowi potrzebnego odświeżenia. Duchy w Wenecji może i nie zaskakują tajemnicami, zagadką, czy bohaterami, ale dzięki mniejszej skali, ciekawym inscenizacyjnym pomysłom, wspomnianej atmosferze grozy i przenikliwemu umysłowi Poirota, film dostarcza jeszcze więcej zabawy.
Wenecja. Trwają właśnie obchody Wigilii Wszystkich Świętych. Hercules Poirot (Kenneth Branagh) za namową podupadłej autorki kryminałów, Ariadne Oliver (Tina Fey), udaje się do owianego złą sławą domu należącego do Roweny Drake (Kelly Reilly). Kobieta zaprosiła na przyjęcie medium Joyce Reynolds (Michelle Yeoh), aby skontaktowała się z jej zmarłą przed rokiem córką, Alicią (Rowan Robinson). W spirytualistycznym seansie udział biorą również lekarz Leslie Ferrier (Jamie Dornan), jego syn Leopold (Jude Hill), służąca Olga Smirnoff (Camille Cottin), oraz Maxime Gerard (Kyle Allen), były narzeczony Alicii. Rowena raz jeszcze chce porozmawiać z córką, podejrzewając, że do jej samobójczej śmierci ktoś przyłożył rękę. Przyglądający się wszystkiemu Poirot szybko odkrywa hochsztaplerskie sztuki pani Reynolds. Wkrótce później pierwsza osoba umiera, a sprawca przeprowadza zamach na detektywa. Hercules Poirot wraz ze swoją przyjaciółką Ariadną próbują rozwiązać zagadkę stojącą za tajemniczymi zgonami w nawiedzonym domu.
GramTV przedstawia:
Główny rdzeń kryminalnej historii pozostał taki sam. Ciasna, zamknięta lokacja, w której znalazło się kilku podejrzanych, a wśród nich krąży błyskotliwy i skrupulatny detektyw, który w ostatnim czasie przeżywa swój wewnętrzny kryzys. Dla Poirota to okazja powrócić do swojej szczytowej formy, ale na rozwiązanie zagadki ma zaledwie kilkanaście godzin, zanim nadejdzie świt, a wraz z promieniami słonecznymi sprawę przejmie wenecka policja. Sprawa wydaje się oczywista. To z pewnością sprawka duchów dzieci, które według legendy mszczą się na przekraczających próg ich wiecznego grobowca pielęgniarkach i lekarzach, zostawiając na ciałach zmarłych tajemnicze piętno. I chociaż wszyscy wokół zdają się wierzyć tym zabobonom, Poirot nie daje za wygraną, gdyż jako wprawny detektyw wie, że ludzi mogą zabić tylko inni ludzie.
Rozpoczyna się więc wyścig z czasem, aby rozwiązać wszystkie sprawy morderstw w nawiedzonym domu, jakie zostały postawione przed głównym bohaterem. Film jednak w żaden sposób nie zwiększa tempa, podkreślając nieubłagany upływ czasu. Chociaż tego jest coraz mniej, Poirot stosuje swoją sprawdzoną metodę kryminalną – oddzielnych przesłuchań każdego potencjalnego mordercy. Wszystko to jednak okraszone elementami wyjętymi wprost z horroru, gdzie bohater niepokojony jest skrzypnięciami podłóg, zawodzeniami, czy w końcu przerażającymi wizjami. Czy duchy rzeczywiście mogą się mścić za swoje krzywdy, czy też ktoś stosuje na detektywie sztuczki, które daleko wykraczają poza jarmarczne psoty domorosłych magików? Film długo każe nam się zastanawiać nad tą kwestią, czy aby w uniwersum Herculesa Poirota duchy nie zaczną odgrywać istotniejszej roli, niż mogłoby się na pozór wydawać.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!