Mam wrażenie, że Dyplomatka w zamyśle miała być dość mocnym dramatem politycznym, ale twórcom się nie udało i wyszła bardzo sprawna opowieść o relacjach międzyludzkich z kilkoma naprawdę świetnymi postaciami.
Centralną postacią serialu jest Kate, zawodowa dyplomatka, która miała być wysłana do Afganistanu, ale zamiast tego zostaje ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Ta kobieta jest genialna, twarda i czasami cyniczna i z pewnością byłaby idealnym człowiekiem do wykonania misji w Afganistanie, ale trafiła do Europy, gdzie okazuje się, że niezbyt nadaje się do gładkich występów przed kamerami i kiepsko radzi sobie z układaniem stosunków z rozmaitymi oficjelami. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze mąż Hal, też dyplomata, ale chyba bardziej polityczny celebryta. Trudno powiedzieć, która rola jest trudniejsza dla tytułowej dyplomatki.
Przyznam, że zasiadając przed telewizorem oczekiwałem serialu wciągającego widza w meandry światowych rozgrywek politycznych, może też z domieszką sensacji, skandalu czy też nawiązań do współczesnych wydarzeń. Wkrótce okazało się, że Dyplomatka nie jest opowieścią o misternie tkanych sojuszach, intrygach, wypełnioną mocnymi postaciami z pierwszych stron gazet. Można powiedzieć, że geopolityka jest tylko tłem, albo że jest pretekstem do prezentacji losów głównych postaci. Wydaje mi się, że miał powstać serial mimo wszystko dość łatwy w odbiorze i uniwersalny, taki który ogarną widzowie na całym świecie. Do takich produkcji zdążył nas już przyzwyczaić Netflix. Temat jest z tych najważniejszych, a jego realizacja powierzchowna, a momentami wręcz mdła. Dzięki temu nie udało się uniknąć kilku nadużyć, niedomówień czy wręcz przeinaczeń w przekazie obrazu międzynarodowej areny politycznej. Myślę, że Wielka Brytania niekoniecznie musi być zadowolona z przekazu na temat swoich działań i możliwości. Scenarzyści działali bardzo ostrożnie i to widać w wynikach ich pracy. Intryga zazwyczaj prowadzi do wyświechtanego podziału świata na złych i dobrych, moralnych i niemoralnych - bez kontrastów, odcieni szarości, a to niezmiernie wszystko spłyca i upraszcza.
GramTV przedstawia:
Mimo wszystko dyplomatka jest jednym z tych seriali, po obejrzeniu których zaczyna się myśleć o następnym sezonie. Może jest to także sprawka tzw. mocnego zakończenia. Trzeba przyznać, że ta produkcja Netflix broni się mimo chybionego celu głównego. Z pewnością na wysokie noty zapracowała tu gówna bohaterka, zagrana popisowo przez Keri Russell. Aktorka daje swojej postaci sporo swobody do rozwijania się w wielu kierunkach. Russel sprawiła, że jest ona wielowymiarowa, a przez to bardzo ciekawa. Kate ma wady, bywa szorstka, ale potrafi również stać się sympatyczna i miła, ale przede wszystkim jest ultraprofesjonalna. Znakomitym tłem dla Kate jest jej lecący do obiektywów, niczym ćma do światła, mąż Hal. Przez cały serial potrafi porządnie namieszać widzom w głowach. Momentami już naprawdę nie wiadomo czy go lubić czy nienawidzić. Jak dla mnie to właśnie te tarcia i zmagania małżeństwa dyplomatów są w istocie najlepszym elementem serii. To niełatwy związek – pełen przemian, dramatów, czasami zabawny, kiedy indziej smutny. Jednak oboje aktorzy błyszczą! To oczywiście nie znaczy, że serial poświęcono perypetiom małżeńskim, bo jest tu kilka innych ciekawych postaci.
Twórcą serialu jest Debora Cahn, która ma na koncie Homeland i The West Wing. Jej nowy serial jest wypadkową dwóch wymienionych wcześniej, ale dzięki przesunięciu środka ciężkości z polityki, intrygi i walki wywiadów na stosunki między ludźmi, wyszła dość ciekawa mieszanka. Wygląda na to, że specjalistce od seriali szpiegowsko – politycznych, jaką bez wątpienia jest Cahn, udał się serial prawie obyczajowy.
Gry, filmy, seriale, komiksy, technologie i różne retro
graty. Lubię także sprawdzać co słychać w kosmosie. Kiedy przytrafia się okazj wyjeżdżam w podróże dalekie lub bliskie i robię tam masę zdjęć.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!