Dziki robot - recenzja filmu. Bajki robotów

Jakub Piwoński
2024/10/20 15:00
0
1

Co otrzymamy z połączenia Brzydkiego kaczątka z filmem Wall-E? Dzikiego robota.

To dobry rok dla filmów animowanych. W wakacje W głowie się nie mieści 2 potwierdziło nie tylko to, że filmy animowane wciąż mogą być dla wielkich wytwórni żyłą złota, ale także to, że widownia lubi wracać do światów i bohaterów, które już znają. Film Disneya okazał się spektakularnym sukcesem finansowym, zarabiając w kinach ponad miliard dolarów. Konkurencyjny DreamWorks nie chciał być gorszy i także przygotował prawdziwą perłę. Dziki robot wszedł do kin pod koniec września (w Polsce 10 października). Aż tak wielkich pieniędzy nie zarobił, ale zanotował bardzo przyzwoity wynik w weekend otwarcia. Co jednak ważniejsze, powszechnie zebrał bardzo pozytywne oceny, szybko podjęto decyzję o tym, że powstanie jego sequel, co zwróciło moją uwagę i zachęciło do seansu.

Dziki robot
Dziki robot

To już pewne – powstanie Dziki robot 2

Wszystko wskazuje na to, że W głowie się nie mieści 2 i Dziki robot będą ze sobą dalej rywalizować. Tym razem nie o portfele widzów (w tym wypadku ten pierwszy tytuł nie ma sobie równych), ale także o dalsze uznanie krytyków. Najwyraźniej to właśnie te filmy będą głównymi kandydatami do Oscara w kategorii najlepszy film animowany. Warto jednak podkreślić, że w odróżnieniu do W głowie się nie mieści 2, Dziki robot jest świeżą formułą, bo nie jest oparty na żadnej znanej marce. Choć fabułę zbudowano na doskonale znanych schematach i czytelnych, powiedziałbym nieśmiertelnych przesłaniach. Powstał też za nieporównanie mniejsze pieniądze, bo jego budżet zamknął się w 80 milionach dolarów.

Scenarzystą i reżyserem filmu jest Chris Sanders, który akurat łączy swoimi doświadczeniami dwa wspomniane koncerny medialne - DreamWorks i Disney. Pracował bowiem przy Jak wytresować smoka, ale tworzył też Lilo i Stich. W Dzikim robocie do budowania opowieści, wykorzystano stylistykę science fiction. Bohaterem filmu jest pewien robot o imieniu Roz, a właściwie robotka, jeśli wziąć pod uwagę, że pełni ona w filmie typowo żeńskie role, a jej głosu podkłada aktorka (w angielskiej wersji - Lupita Nyong'o). Roz poznajemy wówczas, gdy budzi się po nieznanej katastrofie na nieznanym lądzie, o rozwiniętej faunie i florze. Nie dość, że musi się odnaleźć w nowej przestrzeni, to jeszcze potrzebuje nowej misji, do wypełnienia. Tak się składa, że szybko trafia na pisklę gęsi, które wymaga opieki. Budzą się w niej głęboko zaprogramowane instynkty macierzyńskie.

Dziki robot
Dziki robot

Historia przeznaczona dla kobiet, czy może o uniwersalnym charakterze?

Po seansie, na który uczestniczyłem z synem, żartobliwe przyznałem w domu, że tak naprawdę, był to film na którym lepiej czułaby się żona z córką. Dlaczego? Pewne jest, że jednym z głównych tematów tego widowiska jest macierzyństwo i to, w jaki sposób się ono w kobiecie "uruchamia". O tym, że czasem nie jest ono wynikiem jakiegoś długiego procesu, lub głębokiego przekonania, a reakcją na zaistniałe okoliczności. Jest taka scena, w której Roz nawiązuje dialog z innym podobnym sobie robotem i jak żywo przypomina ona rozmowę zagubionych kobiet, które nie bardzo wiedzą co zrobić w momencie, gdy życie doświadczyło ich dzieckiem. Meta-komunikaty wybrzmiewające z tej historii zahaczają nawet o tematykę aborcji, co było dla mnie bardzo zaskakujące. Nadrzędne przesłanie miało jednak wskazać, że o ile można urodzić i dać życie, o tyle nie jest to równoznaczne z byciem matką. Bycie matką jest postawą, którą się wybiera.

GramTV przedstawia:

Roz wybrała, co muszę przyznać, było dla mnie i dla syna bardzo wzruszające. Za sprawą tego konkretnego uczucia, które pojawiło się we mnie podczas seansu Dzikiego robota, zrozumiałem, że zawężanie tej historii tylko i wyłącznie do kobiecej interpretacji, jest nieco krzywdzące. Siła Dzikiego robota polega na łączeniu uniwersalnych prawd w całość, przy użyciu bardzo atrakcyjnego kostiumu (science fiction) i sprawdzonych, niejednorodnie błahych, acz skutecznych metod narracyjnych. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o odpowiedzialności i poświęceniu. I zawsze gdy poszczególne sceny filmu do tego nawiązywały, jak ta, gdy Roz martwi się o lot swego gąsiątka, więc postanawia "lecieć" razem z nim, mocno mnie to ruszało, bo widziałem w tym po prostu rodzicielską prawdę.

Dziki robot
Dziki robot

Film wygrywa stylistyką

Dziki robot to także komentarz do społecznego nieprzystosowania. Do bycia wykluczonym w środowisku tylko z powodu wyglądu, innego sposobu myślenia i formatowania rzeczywistości. Pomaga tu kontrast natury i technologii. Gdzieś rzuciło mi się porównanie, że bohaterką jest postać autystyczna, która nie wie, jak radzić sobie w świecie pełnym bodźców. Ja bym powiedział, że to trochę taka figura-widmo, o niesprecyzowanej tożsamości, szukająca siebie, z masą pozytywnych intencji, ale jednocześnie z brakiem wiedzy o specyfice świata. Los na jej plecy wrzuca nową misję, jak za wciśnięciem przycisku. I podejmuje się jej nie dlatego, że wierzy, że tak trzeba, tylko dlatego, że w tym konkretnym momencie żadnej innej roli dla siebie na horyzoncie nie widzi.

Ta historia jest spójna od początku do końca. Tak jak jej animacja. DreamWorks zachwycił niezwykle barwnym, malarskim stylem sequela Kota w butach, który m.in. za to właśnie znalazł się wśród kandydatów do Oscara. Teraz z nie mniejszym pietyzmem zastosowano tę samą stylistykę, ale już przy udziale nowej historii. To już powoli trend, by tworzyć cyfrowe animacje tak, jakby były malowane i na pewno dla oka stanowi to duże urozmaicenie. Dziki robot dzięki temu może dostarczać nie tylko wrażeń emocjonalnych, ale także estetycznych.

7,0
Typowy "feel good movie" w wersji animowanej, wsparty kostiumem science fiction.
Plusy
  • Spójna historia zbudowana na czytelnych, uniwersalnych przesłaniach
  • Cudowna, malarska animacja
  • Ciekawy kontrast technologii i natury, będący przestrzenią do spotkania robota ze zwierzętami
  • Ukryte komunikaty, dotyczące ważnych społecznie kwestii
  • Postać lisa, który jest celnym komentatorem rzeczywistości
Minusy
  • Historia, jakkolwiek ważna, sprawia czasem wrażenie błahej, ckliwej
  • Główna bohaterka nie ma osobowości, choć to celowy zabieg, trudno jej kibicować
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!