Biały Lotos, sezon 3. - recenzja trzech odcinków. Być czy mieć?

Jakub Piwoński
2025/02/16 07:00
0
0

Specjalnie dla Was przyglądamy się trzem pierwszym odcinkom nowej odsłony serialu, sprawdzając, czy Mike White ponownie trafił w punkt swoimi społecznymi komentarzami.

Biały Lotos dostępny na Max to przykład serialu, którego popularność przekroczyła pierwotne oczekiwania. Sezon pierwszy planowany był jako seria limitowana. Jednorazowa, zamknięta historia, które nie miała pozostawiać furtki do kontynuacji. A jednak. Pod wpływem sukcesu premierowej odsłony koncept rozrósł się do formy antologii, czym podzielił los Detektywa. Każdy sezon przytacza nową historię, przy udziale poznanych wcześniej elementów. W wypadku Białego Lotosu jedno jest niezmienne – luksusowe wakacje zawsze zamienią się w dramat.

Jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z wcześniejszymi odsłonami serialu, służę krótkim przypomnieniem. Każda sezon opowiada o grupie gości hotelowych, którzy mierzą się z jakimś zdarzeniem o podłożu kryminalnym. W pierwszym sezonie byliśmy na Hawajach, w drugim – we Włoszech. W trzecim, który ma premierę 17 lutego, gościmy w Tajlandii. Zmienia się aura, ale zasada pozostaje ta sama – bohaterowie przybywają, rozpakowują się i przywdziewają swoje maski. Ukrywają się bowiem za konkretnymi postawami, które w Białym Lotosie stanowią główny składnik dania. Ich konfrontacja wywołuje jednak wrzenie.

Biały Lotos
Biały Lotos

Być czy mieć?

Co ciekawe, w kolejnych sezonach przybywa odcinków. Pierwszy sezon miał ich sześć, drugi siedem, trzeci zaplanowany został z kolei na osiem. Czy świadczy to o tym, że w miarę rozwoju przybywa postaci, wątków i przesłań? Wydaje się, sztafaż pozostaje niezmienny. Kolejna grupa zamożnych gości trafia do ekskluzywnego hotelu, nieświadoma tego, że ich pobyt zamieni się w emocjonalny i społeczny spektakl pełen napięć, sekretów i intryg. Warto zwrócić uwagę, że tym razem hotelowy relaks wzmocniony został buddyjską kontemplacją. Targani różnego rodzaju emocjami bohaterowie znajdują ukojenie w wyciszającym masażu, sesji jogi czy medytacji. Tak się jednak składa, że i tym razem ten spokój zostanie gwałtownie przerwany.

Wydłużenie sezonu do ośmiu odcinków pozwoliło twórcom na zwolnienie tempa. Po trzech odcinkach nie wiadomo jeszcze, w jakim kierunku podąży fabuła. Napięcie w tej odsłonie rośnie stopniowo, ale niespiesznie. Przyzwyczailiśmy się do tego, że w pierwszej, otwierającej scenie dostajemy sygnał, że wydarzenia wkrótce przybiorą fatalny obrót. Później jednak następuje długi etap ekspozycji. Głównym napięciem, jakie daje się odczuć, jest napięcie seksualne. Spragniony wrażeń Patrick Schwarzenegger mówi wprost do swego młodszego brata, że za pragnieniami trzeba podążać, że życie polega na braniu, a nie na dawaniu.

Biały Lotos
Biały Lotos

GramTV przedstawia:

Stoi to w sprzeczności z kontemplacyjną aurą miejsca, w którym osadzona została akcja. Narracja płynie powoli, nabierając wigoru głównie w momentach, gdy uruchamiane zostają kolejne takty energicznej ścieżki dźwiękowej. Trudno nie odnieść wrażenia, że Mike White zaczyna się już powtarzać – co jak mniemam, robi świadomie. Nihilizm ponownie wchodzi w konflikt z egzystencjalizmem, a kapitalizm z socjalizmem – wszystko przy udziale postaci stojących po różnych stronach debaty publicznej. Jest ponownie barwnie i różnorodnie, ale też schematycznie. Mike White zdaje się dawać do zrozumienia, że ma na fabułę tylko jedną metodę. Układa ją według tego samego wzorca, zmieniając jedynie tło dla opowieści.

Paleta postaci ponownie dostarcza wiele ciekawych charakterów. Mamy więc playboya, który szuka przygody i zmęczone małżeństwo, które wręcz przeciwnie, szuka wytchnienia. Są też przyjaciółki, które tylko z pozoru się kochają, bo o wiele bardziej zainteresowane są plotkowaniem na swój temat. Najciekawszą postać kreuje Walton Goggins, znany także z serialu Fallout. Siła jego bohatera polega na tym, że jest trudny do sklasyfikowania, jakby nie pasował do reszty figur tego muzeum. To enigma, która kryje w sobie jakiś mroczny, przeszywający go od środka ból. Atmosfera dobrobytu, szczęścia i spokoju unosząca się nad rezydencją zdaje się kompletnie nie robić na nim wrażenia. Woli wypuszczać węże – nie tylko dosłownie, lecz także w przenośni, pozwalając sobie na cięte komentarze i wyrażając swoje niezadowolenie. Jakby nie potrafił sprostać dręczącym go demonom. Rozwój tej postaci wydaje się najciekawszy w perspektywie kolejnych odcinków.

Biały Lotos
Biały Lotos

Ale problem niemożności osiągnięcia spokoju wydaje się być bliski także innym hotelowym gościom. Dostrzegam w tym kolejne ukryte przesłanie serialu, który subtelnie komentuje nasze przywiązanie do wszelkich dobrodziejstw, które choć wyzwalają euforie, to nie są w stanie jej utrzymać. W jednej ze scen hotelowi goście zostają poproszeni o oddanie telefonów komórkowych, aby móc w pełni skupić się na chwili obecnej i wyciszyć swoje emocje. Reakcja postaci uczestniczących w scenie jest przewidywalna. Tak bardzo uzależniliśmy się od technologii, że niewyobrażalna staje się idea relaksu bez przerwy na przejrzenie ekranu smartfona. Trzeci sezon Białego Lotosu jeszcze mocniej zatem uwypukla związek człowieka z naturą i to, jak bardzo się od niej oddzielił.

Jak jednak wspomniałem, trudno przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się fabuła, do czego ta otaczająca hotel natura zostanie ostatecznie wykorzystana. Trzy odcinki to mało, by dostrzec całość kryminalnego wątku, pojawiają się tylko jego zalążki. Choć scenariusz Mike'a White'a przetwarza schematy poprzednich odsłon, to poniekąd właśnie dzięki temu łatwo jest się w tej historii odnaleźć. Może nie wywoła ona zaskoczeń, ale na pewno zaintryguje. Widać również dbałość o niuanse urozmaicające seans. Klimat Tajlandii jest fascynujący, ale na pochwałę zasługuje przede wszystkim aktorstwo tego, ponownie nietuzinkowego, międzynarodowego zespołu. To w dialogach, gestach i spojrzeniach kryje się siła tego spektaklu, podszytego ukrytymi znaczeniami.

7,0
Mike White zdaje się dawać do zrozumienia, że ma na fabułę tylko jedną metodę. Ale ponownie się ona sprawdza.
Plusy
  • Walton Goggins kreuje najciekawszą dramaturgicznie postać, którą chce się lepiej poznać
  • Dobrze jest patrzeć, jak Patrick Schwarzenegger nabiera pewności siebie - aktor obiecująco rozwija karierę
  • Scenariusz, choć schematyczny, to jednak bardzo bezpieczny i łatwy do zaangażowania
  • Klimat Tajlandii stanowi ciekawe tło dla historii
Minusy
  • Tempo akcji wyraźnie zwolniło, choć to nie zawsze wada
  • Postacie zdają się odgrywać poznane wcześniej wzorce osobowściowe, mało tu zaskoczeń
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!