Bogata biblioteka treści? Nie na HBO Max
HBO GO daleko było do doskonałości. Użytkownicy od wielu lat narzekali na usługę od HBO, a przestarzałą aplikację najwyraźniej nie dało się w żaden sposób uratować. Dlatego wielu subskrybentów odetchnęło z ulgą, gdy WarnerMedia zapowiedziało nową globalną platformę streamingową. Wreszcie mieliśmy otrzymać bogatą bibliotekę nie tylko oryginalnych produkcji HBO, ale również nowe i stare tytuły od Warner Bros., DC Comics, czy Cartoon Network. Wszystko to w jakości 4K i wreszcie z w pełni działającą i funkcjonalną aplikacją. Wszystko wskazywało na to, że Netflix zdobędzie silnego konkurenta i walka na rynku SVOD jeszcze bardziej się zaostrzy. Po sporych opóźnieniach i prawie dwóch latach po amerykańskiej premierze, 8 marca HBO Max zadebiutowało w Polsce. Ale niestety jest to debiut, który jeszcze długo będzie odbijał się czkawką.Platforma pierwotnie miała pojawić się jeszcze w 2021 roku, ale WarnerMedia zdecydowało się skupić na innych regionach i w Europie Wschodniej i Centralnej opóźnić start usługi. Tym samym serwis zyskał kilka dodatkowych miesięcy, aby wejść na łącznie 16 nowych rynkach bez żadnych problemów. Również lokalne oddziały miały wystarczająco dużo czasu, żeby przygotować kampanię marketingową z wielką pompą. I co? I lepiej nawet nie wspominać o tym, jak cicho było przed samą premierą usługi w naszym kraju. Marketing HBO Max praktycznie nie istniał, jakby żadna nowa platforma streamingowa nie wchodziła do naszego kraju. Ruszyło się dopiero po premierze usługi.
Ale nastał wreszcie dzień premiery, a subskrybenci przecierali oczy ze zdziwienia. Zamiast potężnej biblioteki, otrzymaliśmy z grubsza to samo, co oferowało HBO GO. Pojawiły się nowe tytuły, w tym oczekiwane oryginalne produkcje HBO Max, jak Kimi, Superintelligence, The Fallout, Station Eleven, Komediantki i Peacemaker, a także kilka klasycznych pozycji, w tym Fringe i Mentalista, ale o żadnej rewolucji nie mogło być mowy. Tym bardziej że nieoczekiwanie z biblioteki serwisu zniknęły niektóre filmy, które dopiero co trafiły do HBO GO, w tym Psi patrol: Film.
Im dłużej użytkownicy sprawdzali platformę, tym byli coraz bardziej rozczarowani. Okazało się, że poza nowymi treściami, żadne inne nie są oferowane w rozdzielczości 4K z Dolby Vision i Dolby Atmos. I co prawda dostaliśmy oczekiwaną Diunę, Matrix: Zmartwychwstanie i Kosmiczny mecz: Nową erę, ale na platformie na próżno szukać kilku innych zeszłorocznych nowości, nie wspominając nawet o wielu starszych tytułach od Warner Bros. Na swoją polską premierę w serwisie wciąż czekają Obecność 3: Na rozkaz diabła, Reminiscencja i Legion samobójców: The Suicide Squad. To właśnie ten ostatni tytuł udowodnił, że HBO Max ma sporo problemów, które jeszcze bardziej pogłębiły się w ostatnich dniach.
Mowa o zamieszaniu wywołanym przez oficjalne polskie konta HBO Max w mediach społecznościowych. Najnowszy film Jamesa Gunna nie znalazł się w polskiej ofercie platformy, ale zdaniem osób prowadzących konto serwisu na Twitterze, tytuł jest dostępny w bibliotece. Poniższy przykład odpowiedzi powielany był kilkukrotnie, zarówno na Twitterze, jak i Facebooku. Najwyraźniej sami pracownicy polskiego oddziału HBO są zaskoczeni, że zeszłorocznego Legionu Samobójców nie ma w ofercie.
Wczytywanie ramki mediów.
Jest to tym bardziej kuriozalne, że od początku HBO Max w Polsce dostępny jest serial Peacemaker, czyli spin-off produkcji DC Comics, rozgrywający się po wydarzeniach z filmu. Widzowie chcący rozpocząć oglądanie serialu, od pierwszych scen zostaną zarzuceni spoilerami z zakończenia Legionu Samobójców. To dokładnie tak, jak oglądać serię od drugiej części, całkowicie pomijając pierwszy z filmów.