Graliśmy w Achilles: Legends Untold. Dark Souls i Diablo zamieszkali razem w Toruniu

Słowem wstępu…

Achilles: Legends Untold. Nazwa trochę jak z generatora, ale nie skupiajmy się wyłącznie na niej, bo przecież skoro mówimy o grze wideo, to jej sukces uzależniony jest od wielu czynników. Po tym, co na razie zobaczyłem wierzę, że w momencie oficjalnej premiery dzieło polskiego studia Dark Point Games będzie mogło namieszać na rynku. Wszystko za sprawą ciekawego umiejscowienia akcji oraz mechaniki rozgrywki, pod względem oprawy wizualnej tytuł również nie ma się czego wstydzić. Na razie jednak ekipa z Torunia musi popracować nad zawartością, bo we Wczesnym Dostępie otrzymałem wyłącznie dostęp do prologu i pierwszego (z pięciu zaplanowanych) rozdziałów kampanii fabularnej, która ma zaoferować dwa zakończenia. Z poziomu menu głównego był również dostęp do trybu kooperacji dla dwóch graczy, ale - póki co - funkcja ta pozostaje nieaktywna.

Połączenie znanych gier i odrobina nowości

Jeśli dotąd nie słyszeliście o Achilles: Legends Untold, to należy się wam kilka słów wyjaśnienia. Zapowiada się bowiem ciekawe połączenie Diablo i Dark Souls z akcją osadzoną w czasach Starożytnej Grecji. Z kultowego dzieła studia Blizzard Entertainment rodzimi twórcy wzięli przede wszystkim sposób opowiadania historii i widok, bowiem tytułowego bohatera obserwujemy z góry, natomiast system walki, odpoczywanie przy kapliczkach Hadesa (odpowiednik ognisk), zbieranie punktów doświadczenia które zostawiamy w miejscu śmierci i mamy tylko jedną szansę na ich podniesienie oraz wysoki poziom trudności Achilles: Legends Untold bierze właśnie z produkcji autorstwa legendarnego już From Software.

To jednak nie wszystko, bo uśmiechnąłem się pod nosem, gdy zginąłem na bossie. Nie dlatego, że popełniłem błąd. Twórcy gry Achilles: Legends Untold zastosowali bowiem identyczny motyw, co Azjaci, więc jest tu taka jedna walka, podczas której musimy ponieść porażkę, by fabuła mogła toczyć się dalej. Autorzy ewidentnie puszczają oczko w kierunku fanów souls-like’ów, ale jednocześnie robią wszystko, by nie zniechęcić pozostałych. W związku z tym muszę przyznać, że prolog to nic innego, jak dobrze zrealizowany samouczek. Mamy większy pasek życia i automatyczną regenerację punktów zdrowia (w pierwszym rozdziale już tak nie ma), a na ekranie pojawiają się samouczki wyjaśniające podstawowe założenia rozgrywki.

Porzućcie stare przyzwyczajenia

Przyznam szczerze, że rozprawiając się z przeciwnikami w Achilles: Legends Untold niejednokrotnie zmyliła mnie perspektywa. Przyzwyczajony do hack’n’slashy, w których bardzo często działa taktyka “spam R1 to win”, tutaj musiałem pamiętać, że jednak opisywana produkcja czerpie garściami z Dark Souls jeśli chodzi o system walki. Mamy lekki i ciężki atak, możemy blokować ciosy tarczą, a także wykonywać uniki i przewroty. Nie ma problemu z wyprowadzeniem serii ataków, jednak mimo wszystko Achilles z czasem męczy się, więc i tak trzeba monitorować pasek wytrzymałości. Dobrze, że pojawia się on zarówno u dołu ekranu, pod paskiem życia, jak i w okolicach sylwetki głównego bohatera, dzięki czemu staminę mamy cały czas na oku.

Achilles: Legends Untold oferuje wiele odpowiedników z Dark Souls w temacie przedmiotów, więc mamy tu miksturki nie tylko regenerujące energię życiową protagonisty (jest ich kilka rodzajów), ale także te, które sprawiają na przykład, że wytrzymałość podczas walki odnawia się szybciej. Skoro już o zapożyczeniach mowa, to warto również wspomnieć, że w Achilles: Legends Untold pojawia się nawet Nić Ariadny. Nazwa jakże adekwatna, wszak to nic innego jak kość powrotu do domu z Dark Souls. Używamy jej, by - bez utraty punktów losu - teleportować się do ostatnio aktywowanej kapliczki Hadesa i wydać zdobyte doświadczenie.