Gdy premiera gry Indiana Jones i Wielki krąg staje się faktem, warto przyjrzeć się serii filmów ze słynnym bohaterem w roli głównej.
Gier o archeologu było już kilka, najnowszą jest Indiana Jones i Wielki Krąg, ale nie zapominajmy, że bohatera o twarzy Harrisona Forda znamy głównie z pięciu filmów. Warto je poznać lub je sobie przypomnieć, tym bardziej, że gra Bethesdy zdaje się fabularnie nawiązywać do serii filmowej, ponieważ jest osadzona akcją pomiędzy pierwszą, a trzecią częścią. Jak wiemy, seria Indiana Jones to połączenie przygody, historii, sensacji, zagadek i humoru. W centrum tych historii stoi mężczyzna w kapeluszu, który zamiast spokojnego życia naukowca, woli ryzykować życiem w poszukiwaniu zaginionych artefaktów. Każda z tych przygód była niezapomniana, ale były te, w których uczestniczyło się nam lepiej, i te, w których uczestniczyło się gorzej. Oto moja kolejność.
Miejsce 5: Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki (2008)
Minęło 19 lat od premiery trzeciego filmu z cyklu i Spielberg postanawia raz jeszcze wejść do tej samej rzeki. Nie nazwałbym tego powrotu porażką. Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki to całkiem udany sequel, ale jego problem polega na tym, że… ma znacznie lepszych poprzedników. W oderwaniu od nich to sprawny film przygodowy i nic poza tym. Harrison Ford wciąż, o dziwo, radzi sobie świetnie w roli legendarnego archeologa, ale sam film szybko traci tempo, tonąc w absurdach - osławiona scena z lodówką nie jest jednak największym problemem filmu. Skręt w stronę science fiction ma potencjał, lecz jest zbyt dosłowny, brakuje mu klimatu niesamowitości i zagadkowości, które definiowały wcześniejsze części. Spielberg wziął po prostu motyw, który leżał u niego pierwszy w szufladzie, za sprawą doświadczeń przy Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia. Relacja między Jonesem, a postacią graną przez Shię LaBeoufa, jest trudno odczuwana, a to na niej postawiono akcent. Rola tego drugiego wydaje się chaotyczna i niepotrzebna. Sytuację nieco ratuję charyzmatyczna antagonistka w osobie Cate Blanchett. Choć są momenty przypominające klasyczne przygody z udziałem ulubionego bohatera, pod warstwą blichtru da się wyczuć sztuczność. Film nie zdołał podtrzymać ducha serii.
Miejsce 4: Indiana Jones i artefakt przeznaczenia (2023)
Miłe zaskoczenie, acz, chcąc być sprawiedliwym, to wciąż nie jest ten sam Indy, którego pokochaliśmy w latach 80. Piąta odsłona nie mogła się udać i była raczej seqelem niemożliwym, choć na pewno nostalgicznie frapującym, bo obiecującym powrót starego znajomego. Indiana Jones i Artefakt przeznaczenia to film, który jest minimalnie lepszy od poprzedniej, czwartej części, ale wciąż nie dorównuje oryginalnej trylogii. Gdy Królestwo bywało krytykowane za zbyt fantastyczne elementy, które odbiegały od klimatu serii, tak tutaj tematyka jest bardziej przyziemna, choć równie niezwykła. Zmiana reżysera na Jamesa Mangolda przyniosła powiew nowoczesnej narracji, jednak głównym tematem filmu jest starość i przemijanie, co nadaje produkcji (zaskakująco) poważniejszy ton, budzący skojarzenie z Loganem - innym filmem Mangolda i równie rewizjonistyczną wersją przygód starego znajomego. Ford mający 85 lat nie jest tak ociężały, jak mógłby się wydawać i raczej dużo się mu wybacza. Phoebe Waller-Bridge wypada zdecydowanie lepiej niż Shia LaBeouf, a partnerska chemia ekranowa jest jednym z mocniejszych punktów filmu. Ale nie wszystko da się wybaczyć. Nie ten wigor, nie ten polot.
Miejsce 3: Indiana Jones i Świątynia Zagłady (1984)
Indiana Jones i Świątynia Zagłady ma wielu zwolenników z jednego, konkretnego powodu. Jest to część wyraźnie inna od reszty. Różnice czasem działają na korzyść tego filmu, a czasem wręcz odwrotnie. Ta odsłona, choć druga w kolejności, traktuje o czasach przed Poszukiwaczami zaginionej Arki. Indy tym razem dostaje jako towarzyszkę kapryśną blondynkę, a ich relacja jest znacznie bardziej nacechowana męską dominacją, niż można to dostrzegać w innych odsłonach. Mocno przykręcono więc tu śrubę seksizmu. To także jedyna odsłona serii, która została "zmiękczona" postacią dziecięcą. Co jedna najistotniejsze z punktu widzenia stylistyki i przebiegu akcji, Świątynia Zagłady jest zdecydowanie mroczniejsza i bardziej brutalna od reszty filmów i tym najbardziej odbiega od lekkiej, swawolnej atmosfery pierwszego filmu. Akcja przenosi się do Indii, gdzie Harrison Ford staje w obliczu niebezpiecznych kultystów, którzy składają ofiary i posługują się magią. Film oferuje dynamiczne sceny akcji, jak scena w jaskini z wagonikami. Mimo że Świątynia Zagłady może wydawać się nierówna, czasem efekciarska, czasem poważniejsza, ten miks wciąż oferuje emocjonującą przygodę.
Miejsce 2: Poszukiwacze zaginionej Arki (1981)
Poszukiwacze zaginionej arki to klasyka kina i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ten film definiuje gatunek kina przygodowego. Nie mam zamiaru podważać tej świętości. Aczkolwiek, dostrzegam pewne niuanse tego filmu, który sprawiają, że nie jest on w moich oczach tym odcinkiem serii, do którego wracam najchętniej. W filmie po raz pierwszy poznajemy Indiana Jonesa (Harrison Ford), który wyrusza na poszukiwania Arki Przymierza. Znakomite połączenie akcji, humoru i tajemniczości sprawia, że film trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Scenę z pistoletem, w który bohater sięga z typowym dla siebie znudzeniem, eliminując szalejącego przed nim wroga, traktuje jak wizytówkę całej tej serii i charakteru tej postaci. Indiana, ze swoją charyzmą i błyskotliwością gładko kradnie naszą uwagę i już jej nie oddaje. Jego są przygody pełne niebezpieczeństw i zwrotów akcji, podszyte nutą tajemnicy. Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić, że jest to, że bohater jest tu bardziej symbolem, jest wyidealizowany niczym James Bond, a dopiero w trzecim filmie ujawnia on szersze spektrum swego człowieczeństwa.
Miejsce 1: Indiana Jones i ostatnia krucjata (1989)
Tak, będę tej odsłony bronił własną piersią, bo wedle mnie jest ona zdecydowanie najlepsza. Choć miałem okazję spotkać się z głosami, że jest to odsłona wtórna względem reszty. Może i tak. Owszem, Indiana Jones i ostatnia krucjata podąża po wcześniej wydeptanej ścieżce. To film pełen humoru i emocji, w czym żaden sposób nie odbiega od odsłon poprzednich (i kolejnych). Dodanie do historii ojca głównego bohatera nadało jej jednak dodatkowego dynamizmu. Film wyróżnia się znakomitą chemią między Fordem a Seanem Connerym. Za temat tej odsłony wybrano tym razem Świętego Gralla, od czego wydaje się, powinien cały ten cykl się zaczynać. Steven Spielberg pozwolił sobie jednak pewne rzeczy poprowadzić w sposób bezpieczny, a inne rozwinąć, po to właśnie, by oryginalne sposoby urozmaicenia historii wypłynęły na wierzch. Ostatnia krucjata jest najpełniejszym filmem z serii, najdojrzalszym i przez to najlepszym. Zachowano tu narracyjną równowagę. Przy połączeniu dobrych praktyk filmów z serii, w tym akcji, przygody, humoru, tajemnicy, o wiele wiarygodniej oddano profil głównego bohatera, czyniąc jego historię bardziej angażującą.
Dla mnie ranking jest zgodny z kolejnością ukazywania się filmów. Czyli inaczej mówiąc równia pochyła - każdy kolejny gorszy od poprzedniego.
No nie do końca. Ostatnia krucjata to trzeci film.
Zaginiona arka jest pierwsza.
Świątynia zagłady jest druga.
Generalnie z trylogii świątynia zagłady była uznawana za najgorszy z filmów...
Dopóki Hollywood nie wróciło do tematu lata później i nie postanowiło pokazać że wcale to nie był najgorszy film i postanowili zrobić dwa jeszcze gorsze.
A ja tak dodam od Siebie że można było dorzucić do listy ostatni element którego brakuje by mieć komplet twórczości na temat Jonesa na ekranie. The Young Indiana Jones Chronicles. Kroniki młodego Indiana Jones. Serial z 92 drugiego który doczekał się dwóch sezonów i wcale nie był taki zły.
Lucek
Gramowicz
Ostatni niedziela
Dla mnie ranking jest zgodny z kolejnością ukazywania się filmów. Czyli inaczej mówiąc równia pochyła - każdy kolejny gorszy od poprzedniego.