Nicole Kidman nie zwalnia tempa. Po dobrze przyjętych rolach w Babygirl oraz serialu Para idealna, aktorka powraca w kolejnym intrygującym projekcie. Holland powstał dla Amazon Prime Video i jest dostępny na platformie od 27 marca. Czy to udany film?
Tym razem, współpracując z Mimi Cave, reżyserką Fresh, Kidman wciela się w bohaterkę uwikłaną w fabułę pełną napięcia, ironii i niespodziewanych zwrotów akcji. Film łączy thriller z elementami satyry, czerpiąc inspirację z klasycznego kina Hitchcocka, jednocześnie dodając współczesny, nieco groteskowy komentarz społeczny. Ładnie brzmi ten opis, prawda? Czujecie się zachęceni? Uważajcie, bo ten film to pułapka.
Kto kiedykolwiek był w Holandii, ten wie, że to specyficzny kraj – wiatraki, rowery, tulipany. Wszystko zdaje się tam płynąć wolniej, a ludzie żyją w zgodzie i spokoju. Ten idylliczny klimat leży u podstaw amerykańskiego miasteczka Holland, w którym rozgrywa się akcja filmu. Jak łatwo przewidzieć, ta sterylna, bezpieczna i przyjazna atmosfera to jedynie iluzja. Symbolicznym motywem w filmie jest makieta modelowej kolejki, przedstawiająca idealnie uporządkowany świat – w przeciwieństwie do rzeczywistości bohaterów.
Holland
Idealne przedmieścia, mroczne sekrety
A jak wygląda ta rzeczywistość? Zadowolona i uśmiechnięta żona wcale nie jest tak szczęśliwa, jak się wydaje. Łagodny, bezproblemowy mąż skrywa tajemnicę. Grzeczny syn potrafi kląć jak szewc. Nawet ketchup, którym bohaterka oblewa mięso, z czasem przeistacza się w krew – niczym w sennym koszmarze. Zamiast słodkiego ciasta, otrzymujemy więc od twórców krwisty stek. Jego smak nie ma w sobie jednak nic wyszukanego, wręcz przeciwnie – znamy to i zdołaliśmy się tym już nie raz przejeść.
Nicole Kidman, która w ostatnim czasie zdaje się mieć wyjątkowo napięty grafik, ponownie wciela się w postać wpisującą się w jej ugruntowany od kilku lat wizerunek. To silna kobieta, poszukująca niezależności i marząca o docenieniu oraz realizacji swoich pragnień. Widzieliśmy już podobną rolę w serialowej Parze idealnej; jej wariacją była także postać z filmu Babygirl, w którym Kidman romansowała z dużo młodszym mężczyzną. Motyw romansu wraca jak bumerang również w Holland. O jej roli w filmie Mimi Cave mam niewiele (dobrego) do powiedzenia, poza tym, że aktorka niemal nieustannie wydaje się być zdziwiona tym, co doświadcza. Podzieliłem jej wrażenia podczas seansu.
Holland
Ważna informacja do odnotowania. Scenariusz autorstwa Andrew Sodroskiego znalazł się w 2013 roku na tzw. Czarnej Liście Hollywood. Jest to zestawienie najlepszych niezrealizowanych scenariuszy. Może na papierze wyglądał obiecująco, nie przeczę, ale gdzieś ten potencjał uleciał z wiatrem napędzającym holenderskie wiatraki. Twórcy Holland raczej nie wiedzą co to suspens. “Co tu się właściwie odwala?” – to pytanie wybrzmi zapewne w głowie niejednego z was podczas seansu. Powinno mieć to związek z zagadkową fabułą, ale tak prawdę mówiąc w konfuzję wprowadza głównie niejasność przesłania i ogólna dziwaczność tego tworu, który na domiar złego, rozkręca się w ślimaczym tempie.
GramTV przedstawia:
Problemem Holland jest trudna w odbiorze tonacja. Film próbuje kopiować niepokój rodem z kina Alfreda Hitchcocka, powoli budując atmosferę grozy. Próbuje, ale nie wychodzi z tej próby obronną ręką. Niestety, napięcie wielokrotnie zostaje zaburzone przez niejasny, trudny do sprecyzowania czarny humor. Przez pierwszą połowę filmu trudno określić, czy powinno się śmiać, czy może wypada czuć narastający dreszcz niepokoju. Dopiero w finale sprawa staje się jaśniejsza, choć wciąż trudno brać tę historię na poważnie – zwłaszcza gdy na ekranie pojawia się Matthew Macfadyen, znany z Sukcesji, który nie potrafi stworzyć przekonującej kreacji w tak specyficznym filmie. Czerwony kolor krwi pasowałbym w jego przypadku bardziej do przywdzianego nosa klauna. Kidman także nie ułatwia nam odbioru, bo jej bohaterką kierują niejasne motywacje – co zostaje dosadniej zaakcentowane w finale tej historii.
Holland
Hitchcockowski niepokój czy groteskowa farsa?
Co ciekawe, przy tworzeniu filmu brał udział Paweł Pogorzelski, polski operator filmowy znany ze współpracy z horrorowym specem Arim Asterem przy Midsommar i Bo się boi. Trzeba przyznać, że zdjęcia oddają ciepły, sielankowy klimat, ukazując świat, który na pierwszy rzut oka wydaje się idylliczny, lecz pod powierzchnią skrywa coś niepokojącego. Charakterystyczne pastelowe przedmieścia i perfekcyjnie przycięte ogrody kontrastują z mrocznymi tajemnicami, które stopniowo wychodzą na jaw. Dobre oświetlenie i ujęcia nie zdołały jednak ukryć mankamentów tej historii.
Bardzo trudno jest mi określić tożsamość tego filmu. Nie jestem pewien, co właściwie miał nam przekazać. Nic tu nie jest tym, za co się podaje – to taki film na opak. Przez większość czasu mamy do czynienia z opowieścią chcącą zwrócić uwagę na społeczne niesprawiedliwości, zwłaszcza w postrzeganiu kobiecej roli. Fabuła koncentruje się na emocjach bohaterki, której zazdrość wynika z niskiego poczucia własnej wartości i niedocenienia przez męża. To prowadzi do przewidywalnego rozwoju wydarzeń i mało zaskakującej kulminacji. Największy twist filmu tkwi jednak w tym, że bohaterka, zamiast sympatii i współczucia, wzbudza raczej nieprzyjemne emocje, co trochę podważa sens tego filmu.
4,0
Nicole Kidman robi co może, by udowodnić, że jest świetną żoną, jeszcze lepsza kochanką i najlepszą aktorką w historii kina. Jest w tym jednak mały twist.
Plusy
Ładne zdjęcia autorstwa Pawła Pogorzelskiego
Projektantka kostiumów odwiedziła Holandię, by zdobyć oryginalne materiały i wzory, użyte później w strojach bohaterów
Minusy
Nicole Kidman im bardziej się stara, tym mniej jest przekonująca
Dwaj męscy bohaterowie kompletnie nieciekawi
Ogólna dziwność, groteskowość filmu, który gubi swoje przesłanie
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!