Reżyser pierwszej części Johna Wicka powraca z nowym filmem, który oddaje hołd dzielnym i odważnym kaskaderom.
Kciuk w górę
Zanim David Leitch i Chad Stahelski nakręcili pierwszego Johna Wicka, obaj przez lata pracowali jako kaskaderzy. Ich dorobek można liczyć w dziesiątkach filmów, przy których brali udział, nie tylko wykonując niebezpieczne akrobacje, ale również w charakterze koordynatorów. Dublerzy gwiazd wciąż są mocno niedoceniani, nie tylko przez widzów, dla których są to anonimowe osoby, ale przede wszystkim przez samo filmowe środowisko. Od lat trwa dyskusja, czy Oscary powinny stworzyć dla kaskaderów osobną kategorię, aby mogli zostać wynagrodzeni za swoją pracę i wkład w produkcję. Bez dublerów żaden film akcji nie mógłby powstać, podobnie jak bez operatora, dźwiękowca, czy montażysty. Dlaczego więc kaskaderzy są jedną z najbardziej pokrzywdzonych grup w każdym sezonie nagród? Na szczęście David Leitch pamięta o swoich korzeniach i w swoim najnowszym filmem wysyła list miłosny do kaskaderów, wskazując widzom, kogo powinni chwalić za te wszystkie widowiskowe sceny strzelanin, pościgów, czy walk wręcz. Przy całym tym hołdzie Kaskader nie zapomina o głównych wątkach, postaciach i samej akcji. Reżyser słusznie wyszedł z założenia, że najlepszą pochwałą dla dublerów będzie nakręcenie świetnego akcyjniaka i właśnie taki jest Kaskader.
Colt Seavers (Ryan Gosling) to jeden z najlepszych kaskaderów w branży, który jest dublerem megagwiazdy Toma Rydera (Aaron Taylor-Johnson). W przerwach między ujęciami Colt kręci z operatorką Jody Moreno (Emily Blunt), którzy planują wspólną przyszłość. Wszystko zostaje zaprzepaszczone przez wypadek, w którym Seavers łamie kręgosłup. Osiemnaście miesięcy później pracuje w jednej z restauracji, podstawiając gościom auta pod same drzwi. Los się do niego uśmiecha, gdy nagle kontaktuje się z nim producentka Gail Meyer (Hannah Waddingham), która chce go zatrudnić do debiutanckiego filmu Jody. Na miejscu okazuje się, że świeżo upieczona reżyserka nadal nie wybaczyła Coltowi rozstania. Mężczyzna wierzy jednak, że mogą się ze sobą zejść, o ile znowu jej nie opuści. Na przeszkodzie stoi Gail, która zleca kaskaderowi odszukanie zaginionego Rydera. Colt nie wie, że został wciągnięty w niebezpieczną intrygę, którą przetrwa wyłącznie dzięki swojemu kaskaderskiemu doświadczeniu.
Już pierwsze sceny wskazują, że nie będzie to zwykły film akcji. W pierwszej kolejności reżyser skupia się na głównych bohaterach tego widowiska, czyli samych kaskaderach, pokazując ich trudną i wymagającą pracę, pozwalają niejako zajrzeć za kulisy blockbusterów. Kaskader jest więc filmem o robieniu filmu, który pod pewnymi względami przypomina Jaja w tropikach, ale z mniejszą dawką komedii i autoparodii. David Leitch stworzył niezwykle metatekstualną produkcję, która nie tylko prezentuje prace dublerów, ale w wielu miejscach mruga okiem do widzów, przywołując wiele starych i nowych klasyków kina, również podkreślając, że bez kaskaderów tych filmów nigdy by nie było. Niewielu aktorów może pozwolić sobie na bycie Tomem Cruisem i samemu wykonywać akrobacje. Reżyser właśnie to chce pokazać widzom – tych wszystkich niemych bohaterów kina akcji, których nazwisk nawet nie znamy, a to oni wykonują na planie najcięższą pracę, aby poszczególne sceny były tak widowiskowe.
Kaskader jest więc listem miłosnym do wszystkich ludzi, którzy parają się tym ciężkim i niewdzięcznym zawodem. David Leitch z wielką troską i uczuciem podchodzi do wszystkich kwestii związanych z dublerami, roztaczając nad nimi pewien ochrony parasol. W historii kina pełno było produkcji o reżyserach, scenarzystach, czy aktorach, a teraz również kaskaderzy doczekali się własnego filmu, hołdującego ich pracę. Takie produkcje jak John Wick, Tenet, czy Top Gun: Maverick udowadniają, że praktyczne efekty specjalne zawsze będą górować nad CGI i komputerowe efekty nie mogą zastąpić tego, co można nakręcić na planie. Dlatego reżyser nie zapomina również o innych członkach zespołu, jak właśnie specjalistach od efektów wizualnych, którzy w Kaskaderze również odgrywają ważną rolę.
Bohater ostatniej akcji
Pierwotnie Leitch chciał nakręcić film noir i to widać w kryminalnym wątku, w którym Colt poszukuje Rydera. Jest to dosyć standardowa historia z kilkoma mniej lub bardziej spodziewanymi zwrotami akcji, więc ciężko tu o jakieś zaskoczenia. Zdecydowanie nie jest to coś, na czym można było oprzeć cały film, chociaż reżyser, a przede wszystkim Ryan Gosling robią wszystko, aby ten wątek wybijał się ponadprzeciętność i to się udało. Scena walki w klubie jest świetna, a sam Gosling doskonale odnajduje się w takiej formule. Podobnie jak w komediowej i romantycznej warstwie, która staje się o wiele ciekawsza za sprawą świetnej Emily Blunt.
GramTV przedstawia:
Produkcja nie odkrywa koła na nowo, ale jest całkiem świeżą mieszanką kina akcji z komedią romantyczną, gdzie wszystkie elementy są na swoim miejscu. Może i brakuje tu większej głębi, ale też film dostarcza odpowiednio wyważoną dawkę wrażeń, śmiechu, napięcia, a nawet wzruszeń. Do tego Kaskader ma sporo niespodzianek w zanadrzu, które odkrywane są do samego końca, więc nie pomińcie nawet sceny między napisami końcowymi. Ogląda się to jak pierwszorzędny blockbuster, który jednocześnie szydzi z rozdmuchanych, wysokobudżetowych filmów, miejscami stając się uroczym romansem z niejednoznacznymi żartami. Kaskader ma wszystko, aby zostać najlepszym akcyjniakiem tego roku.
David Leitch już przy okazji Bullet Train pokazał, że potrafi pracować z wielkimi gwiazdami, a w Kaskaderze ponownie to potwierdza. Ryan Gosling daje prawdziwy popis swoich umiejętności, a Emily Blunt jest równie świetna. Nie można zapominać również o drugoplanowych postaciach, w tym doskonałym Winstonie Duke’u, przerysowanej roli Hannah Waddingham, czy karykaturalnym Aaronie Taylorze-Johnsonie, którego niestety dużo na ekranie nie ma.
Kaskader jest wszystkim tym, czym powinny być blockbustery, oferując jednak coś ekstra w postaci zajrzenia za kulisy pracy dublerów. Nawet jeżeli jest to zakrzywiony obraz, to i tak dobrze zobaczyć, że nareszcie ktoś opowiedział ich historię i pokazał trudy pracy na planie filmowym. To ważny głos dla całego środowiska kaskaderów, a jednocześnie niesamowicie przyjemny, rozrywkowy film, zapewniający widzom mnóstwo wrażeń i miłych przeżyć. W obliczu tylu odtwórczych i pełnych klisz filmów ze znanych serii, Kaskader jawi się jako miłe orzeźwienie, które kinu najbardziej jest potrzebne w momencie, gdy możemy trochę odpocząć od kolejnych superbohaterskich produkcji.
8,5
Kaskader to wspaniały hołd złożony dublerom, a przy tym niezwykle udane połączenie akcyjniaka z komedią romantyczną.
Plusy
Powstał z miłości do kaskaderskiej pracy…
…i tą samą miłością próbuje zarazić widzów
Świetnie sprawdza się zarówno jako akcyjniak, jak i komedia romantyczna
Doskonałe popisy kaskaderskie
Ryan Gosling absolutnie bezbłędny…
…ale reszta obsady na czele z Emily Blunt nie pozostaje w tyle
Najlepszy film w dorobku Davida Leitcha
Sporo pozytywnych zaskoczeń
Humor
Metatekstualność i możliwość zajrzenia za kulisy produkcji blockbusterów
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!