Załoga Promienia autorstwa Tillie Walden to jeden z najciekawszych komiksów fantastycznych wydanych w Polsce w ostatnich latach. To jednocześnie pełna rozmachu space opera, queerowa opowieść o pierwszej miłości i pean na cześć przyjaźni.
Tytułowy Promień to statek kosmiczny dowodzony przez Char i Almę – byłe przemytniczki, obecnie zajmujące się remontowaniem dryfujących w kosmosie zabytków i innych starodawnych struktur. Do załogi statku należą Jules – rezolutna siostrzenica Almy – i Elliot, niebinarna osoba pochodząca z tajemniczych Schodów na samym końcu galaktyki.
Akcja rozpoczyna się, gdy do tej paczki dołącza Mia, nastolatka u progu dorosłości. Ukończywszy elitarną szkołę w rodzaju tych, które spotyka się na kartach powieści w stylu Harry’ego Pottera czy Akademii Pana Kleksa, dziewczyna próbuje odnaleźć swoje miejsce we wszechświecie. Wciąż jednak wspomina Grace, sympatię poznaną na pierwszym roku.
Najciekawszy jest w Załodze promienia świat przedstawiony. Skrzy się on od pomysłów niczym najlepsze tomy Sagi Fiony Staples i Briana V. Vaughana. Oto kosmos pełen dziwów i niezwykłości, plasujący się pomiędzy fantastyką naukową, stereotypowym fantasy i historiami o dorastaniu w stylu Harry’ego Pottera. Zamieszkany wyłącznie przez kobiety i osoby niebinarne. Pełen unoszących się w pustce ruin, pozostałości po dawnych światach i królestwach, pomiędzy którymi kursują statki kosmiczne przypominające wielkie, na pół żyjące, na pół mechaniczne ryby.
W przeciwieństwie do klasycznych opowieści z gatunku space opery, kładących nacisk na drobiazgowe tłumaczenia i analizy, świat Załogi Promienia nie zostaje czytelnikowi w pełni wyjaśniony. To nie znajome uniwersum Gwiezdnych wojen czy Mass Effecta – rządzące się swoimi nienaruszalnymi prawami, cierpliwie opisywane, racjonalne i pojmowalne. W miejsce encyklopedycznej dokładności Walden oferuje coś na kształt wstępnego szkicu całego kosmosu, w którym wszystko jest możliwe. Możemy tylko podejrzewać, jakimi prawami rządzi się ów kosmos. Podobnie, jak możemy się tylko domyślać, jakie niespodzianki przed nami kryje. Dzięki niedopowiedzeniu rzeczywistość Załogi Promienia pozostaje ekscytująca i prawdziwie, naiwnie magiczna.
Ale nawet najbogatszy i najbardziej tajemniczy świat na nic by się nie zdał, gdyby Walden nie zaludniła go charyzmatycznymi, wielowymiarowymi bohaterkami. Na szczęście każda z członkiń załogi Promienia to świetnie skonstruowana postać. Prym wiedzie oczywiście Mia – główna bohaterka i prowodyrka misji Promienia. To dziewczyna pełna sprzeczności. Hałaśliwa i introwertyczna. Waleczna i przepełniona lękami. Śledząc jej dorastanie, wszystkie starcia, które podejmuje w szkole, zauroczenie Grace przeradzające się w prawdziwą, głęboką miłość, szukanie swojego miejsca na pokładzie Promienia trudno jej nie polubić i z nią nie empatyzować. Mia może być załogantką kosmicznej ryby i odnowicielką zabytków dryfujących w próżni, ale jest także jedną z nas, osobą u progu dorosłości, gotową na wyzwania dorosłości a jednocześnie z melancholią patrzącą wstecz na nie tak odległe lata niewinności i naiwności.
Nie inaczej jest z pozostałymi bohaterkami komiksu. Bezczelna i hałaśliwa Jules od razu zyskuje sympatię czytelników. Tajemniczu Elliot długo pozostaju zagadką, ale gdy w końcu wyjawiu prawdę o swojej przeszłości staju się jedną z najciekawszych postaci. Z kolei wrażliwa, zamknięta w sobie i pracowita Grace bywa tak urocza, że ani przez moment nie dziwiłem się zakochaniu Mii.
Sugestywność i wiarygodność postaci są tu niezwykle ważne, bo Załoga Promienia to także komiks o dziewczęcości, kobiecości, dorastaniu i definiowaniu siebie. Nie ma w tym świecie mężczyzn, a co za tym idzie nie ma patriarchalnej struktury społecznej kontrolującej i recenzującej każdy kobiecy gest. Ale nawet patriarchalnej opresji Grace zmierzyć się musi z powinnościami narzucanymi jej przez rodzinę i pochodzenie. Nie inaczej jest z załogantkami Promienia – to dziewczyny i kobiety pełne pasji, niezależne i odważne, walczące o prawo do kreowania własnego los; podejmować odważnych decyzji. I wydaje się, że właśnie taką perspektywę na kobiecość gloryfikuje w swoim komiksie Tillie Walden. Jej postaci mogą osiągnąć wszystko, bo nikt im nie powiedział, że jest inaczej. Mogą zakochać się w koleżance ze szkoły. Mogą zostać kosmicznymi przemytnikami. Mogą udać się na koniec wszechświata i wrócić zwycięskie. Mogą osiąść i założyć szczęśliwą rodzinę. Ba, by żyć w zgodzie z sobą, mogą nawet ustawić się poza binarną strukturą społeczną.
Łącząc poetykę pompatycznej space opery z wrażliwością licealnego romansu (wątki ratowania zabytków i uczucia rozwijającego się między Mią i Grace prowadzone są równolegle, na dwóch płaszczyznach czasowych) Walden podjęła się nie lada wyzwaniu. Z jednej strony sięgnęła bowiem po gatunek lubujący się w epickiej narracji, nastawiony na dramatyczne sekwencje akcji, fabularne zwroty i wielkie wydarzenia. Z drugiej zaś opowieść o miłości Mii i Grace to subtelny, dziewczyński romans, intymny, balansujący na granicy kiczu – czasami tę granicę przekraczający, ale jest to wybaczalne w tego rodzaju narracji. Walden nie popełnia nie potyka się jednak na tej mieszance, a Załoga Promienia pozostaje spójna – jednocześnie spektakularna i intymna.
Wspiera ją w tym zresztą trafnie dobrana konwencja graficzna. Delikatne róże, przygaszone fiolety i morskie błękity nadają lekturze Załogi Promienia melancholijny ton. Efekt „wspomnieniowości” podbijają obłoki i dymy spowijające wiele kadrów. Z kolei rysowane cienką kreską postaci ludzkie zdają się z jednej strony kruche, z drugiej pełne życia – zwłaszcza, gdy obserwujemy ich ekspresyjną mimikę przywodzącą na myśl postaci rysowane przez Bryana Lee O'Malleya. Walden świetnie czuje się też w scenach niemych, gdy emocje budowane za pomocą dialogów, a w spojrzeniach i pustych przestrzeniach. Ciekawie zagrała mi także wielokrotne użyta symbolika jaskini, podkreślająca z jednej strony kobiecość tej opowieści z drugiej zaś jej skupienie na rytuale przejścia (z nastolęctwa w dorosłość i z awanturnictwa w odpowiedzialność).
Załoga Promienia łączy w sobie czułość komiksów Craiga Thompsona, poczucie humoru Scotta Pilgrima i rozmach Sagi. Ale pozostaje przy tym osobna, niepodrabialna i niepowtarzalna.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!