Legend of Mana Remastered – recenzja – Klasyka dla konesera

Jakub Zagalski
2021/06/28 14:00
0
2

Square Enix zaprasza na kolejną lekcję historii gatunku jRPG. Legend of Mana Remastered brzmi i wygląda znakomicie, ale pomysły, które wzbudzały kontrowersje 22 lata temu, nadal tu są.

Legend of Mana Remastered – recenzja – Klasyka dla konesera

Legend of Mana wyszła na pierwsze PlayStation w 1999 roku (rok później na Zachodzie) i z miejsca trafiła na listę bestsellerów w Japonii. Oceny nie były jednak hurraoptymistyczne jak chociażby w przypadku Secret of Mana (1993), prawdziwej perełki ze SNES-a. Legend of Mana była dobra, pod wieloma względami warta uwagi, ale przede wszystkim inna. W rozumieniu: albo ją pokochasz, albo znienawidzisz.

Dwie dekady później stajemy w tym samym miejscu, gdyż Legend of Mana Remastered poza oczywistymi zmianami technicznymi jest tą samą grą, która podzieliła krytyków i graczy. To nie jest casus Trials of Mana, którego remake wprowadzał nie tylko przeskok z 2D do 3D, ale także dostarczał m.in. rozbudowany system walki. W Legend of Mana Remastered jest inaczej, bo zdecydowano się momentami na skrajny konserwatyzm, co mocno zawęża potencjalne grono odbiorców.

W Legend of Mana mamy więc do czynienia z tradycyjnym action RPG z dwuwymiarową grafiką i walką w czasie rzeczywistym. O fabule szkoda się rozpisywać, bo to powtórzenie historii sprzed ponad 20 lat, która zresztą nie jest szczególnie oryginalna i porywająca. Znowu mamy w centrum Drzewo Mana, ratowanie (czy raczej odbudowywanie) świata i wielkie zagrożenie, któremu trzeba się oczywiście przeciwstawić. Wszystko to z pomocą bezimiennego bohatera (lub bohaterki) przemierzającego krainę Fa'Diel i wykonującego serię misji w nieliniowej narracji.

Nieliniowa narracja w jRPG z epoki PlayStation brzmi intrygująco, bo nawet dzisiaj gry z tego gatunku zwykle prowadzą nas za rączkę po z góry wyznaczonej trasie. W Legend of Mana wykonujemy kolejne zadania i odkrywamy nowe lokacje z uwzględnieniem pewnej swobody działania. Niestety wiążę się to z faktem, że w grze brakuje spójnej narracji.

Przez większość czasu nie czuć, że uczestniczymy w wielkiej przygodzie prowadzącej do spektakularnego finału, jak to w jRPG-ach bywa. Zamiast tego mamy zbiór questów, które zaliczamy praktycznie w dowolnej kolejności bez większego ładu i składu. Są sidequesty mówiące nam co nieco o drugoplanowych bohaterach. Jednak w dużej mierze idziemy przed siebie, zabijamy co się da, pokonujemy bossa i bierzemy się za kolejnego questa bez szczególnej motywacji i przekonania, że właśnie to należy teraz zrobić.

Brak liniowości przekłada się na to, że zaczynamy z czystą mapą, na której stopniowo umieszczamy kolejne Artefakty (lokacje). Później musimy podjąć się jakiejś misji, co z początku nie jest problemem. Ale Legend of Mana to jedna z tych starych gier, w których trzeba czasem gadać ze wszystkimi NPC-ami i sprawdzać, czy coś się nie zmieniło od naszej ostatnie wizyty, bo inaczej nie ruszymy z fabułą. Dla weteranów to nie problem, ale brak wskazówek czy chociażby sensownego uzasadnienia dla wykonywania niektórych czynności/odwiedzania właśnie tej, a nie innej lokacji będzie dużą przeszkodą dla nowicjuszy. Na szczęście w necie roi się od solucji i nagranych walkthrough z PSX-a.

GramTV przedstawia:

I wcale nie chodzi o to, że Legend of Mana Remastered powinno prowadzić za rączkę czy wskazywać strzałką kierunek do następnego celu. Problem polega na tym, że decydując się na brak liniowości kompletnie skopano system questów, które przez większość czasu sprawiają wrażenie wcale albo luźno ze sobą powiązanych. Zrobiłeś jakieś zadanie? No to teraz domyśl się, kto może ci dać kolejne. A najlepiej to przejdź się po dostępnych lokacjach i pogadaj na chybił-trafił z NPC-ami. A nuż któryś powie coś przydatnego. I tak przez 20-30 godzin, w zależności jak szybko odczytasz intencje twórców.

Sposób przechodzenia i odkrywania kolejnych questów pozostał niezmieniony, na szczęście w wersji Remastered wprowadzono przydatne narzędzie, które obniża poziom frustracji. Otóż po 22 latach mamy możliwość wyłączenia wszystkich randomowych pojedynków, których w grze jest od groma. Przesuwając odpowiedni suwak w menu w dowolnym momencie pozbywamy się prawie wszystkich przeciwników, tracąc przy tym możliwość zdobycia punktów doświadczenia itp. Prawie wszystkich, gdyż kluczowe dla fabuły pojedynki trzeba rozegrać tak czy inaczej. Fajnie jednak, że dodano tę opcję, ponieważ częste wracanie do lokacji z odradzającymi się w nieskończoność wrogami bywa irytujące i przed laty niepotrzebnie wydłużało rozgrywkę.

Inne współczesne ułatwienie, które przywitałem z otwartymi ramionami, to zapis stanu gry w dowolnym momencie. Największa zmiana zaszła oczywiście w oprawie audiowizualnej, która łączy tradycję z nowoczesnością. Znakomity soundtrack Yoko Shimomury doczekał się nowej aranżacji, ale puryści mogą przełączyć na oryginalną wersję. Graficznie mamy do czynienia z odtworzeniem wszystkich przepięknych, ręcznie malowanych teł, które robią świetne wrażenie w wysokiej rozdzielczości w formacie 16:9. Postacie są z kolei zbitkiem pikselowych sprite'ów. Nie ukrywam, że zajęło mi trochę czasu przyzwyczajenie się do takiego połączenia. Ale gdy na ekran wjechał wielki, zbudowany z widocznych kwadracików boss, przestałem kręcić nosem i czekałem na więcej.

Patrząc przez pryzmat samej grafiki, Legend of Mana jest właśnie takim połączeniem tradycji z nowoczesnością, przy czym współczesne rozwiązania są tylko skromnym dodatkiem do leciwego produktu. Zeszłoroczny remake Trials of Mana pokazał, że historii gatunku można uczyć współczesnymi metodami. Legend of Mana Remastered, mimo wprowadzonych ułatwień, nie jest tak przystępne i pozostaje grą przede wszystkim dla koneserów.

Dla fanów oryginalnego Legend of Mana – pozycja obowiązkowa. Osoby szukające ciekawego jRPG-a z epoki PSX-a mają w czym wybierać i LoM na pewno nie jest w czołówce tytułów, które bym polecił. Nie dlatego, że to zła gra. Ale trzeba być naprawdę wyrobionym i/lub otwartym na innowacje graczem, by docenić odważne koncepty twórców, które nie spotkały się z powszechnym uznaniem 22 lata temu. I dzisiaj też budzą skrajne emocje.

7,0
Świetny remaster gry dla wyrobionych miłośników gatunku
Plusy
  • Oprawa audiowizualna
  • Współczesne ułatwienia
  • Dużo aktywności pobocznych
  • Dla fanów oryginału 10/10
Minusy
  • System questów
  • Brak wskazówek i tutoriali
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!