Mandragora: Whispers of the Witch Tree - recenzja. Metroidvania spotkała Soulsy na Węgrzech

Adam "Harpen" Berlik
2025/04/16 14:00
5
0

Tej gry nie da się nie polubić, nawet jeśli stronicie od wymagających produkcji inspirowanych twórczością From Software.

Nie oceniaj po okładce!

Kiedy jakiś czas temu szukałem gier, które warto dodać do encyklopedii gram.pl natknąłem się na Mandragorę, bo wówczas pod takim tytułem znana była produkcja tworzona przez węgierską ekipę Primal Game Studio. (Dodatkowy człon, a więc Whispers of the Witch Tree, pojawił się z czasem.) Zwróciłem na nią uwagę ze względu na fenomenalną oprawę wizualną, choć podejrzewałem, że promocyjne screenshoty zostały odpowiednio podrasowane (jak się później okazało, było to błędne założenie - Mandragora: Whispers of the Witch Tree wygląda po prostu niesamowicie). Mówi się jednak, aby nie oceniać książki po okładce, więc zainteresowałem się także mechaniką rozgrywki, a w dalszej kolejności fabułą. I cóż, poczułem się na tyle zaintrygowany, że zgłosiłem się do napisania recenzji.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree
Mandragora: Whispers of the Witch Tree

Zanim jednak takowa powstała, dane mi było zagrać przed premierą Mandragora: Whispers of the Witch Tree w całkiem obszerny fragment kampanii fabularnej, o którym szerzej napisałem w swoich pierwszych wrażeniach. Stwierdziłem wtedy, że Węgrzy stworzyli Soulsy dla tych, którzy ich nie lubią. Jest w tym sporo racji, o czym przekonacie się, czytając kolejne akapity. Jeśli natomiast zapoznaliście się z moim pierwszym artykułem na temat Mandragora: Whispers of the Witch Tree doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, jak bardzo przypadł mi ten tytuł do gustu. Choć zaznaczam - nie ma tu w sumie nic, czego nie widzielibyśmy w innych RPG-ach akcji, souls-like’ach czy metroidvaniach. To jednak nie problem, bo Mandragora: Whispers of the Witch Tree najzwyczajniej w świecie wciąga bez reszty.

O co tu w zasadzie chodzi?

W Mandragora: Whispers of the Witch Tree trafiamy do niezwykle klimatycznego świata fantasy. Fabuła opowiada o losach Inkwizytora, któremu król powierza misję ocalenia Faelduum przed mrocznymi siłami starożytnej klątwy. Władca opanowany rozpaczą i bezsilnością wobec rosnącego chaosu wzywa bohatera, by ten odkrył źródło zła, które od wieków zatruwa dusze ludzi i doprowadza do rozpadu zawartych przed laty sojuszy. Inkwizytor, świadomy ciężaru swojego powołania, wyrusza w długą i niebezpieczną podróż, której celem jest… No właśnie. Zdradzanie czegokolwiek więcej na temat opowieści byłoby absolutnym nietaktem.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree
Mandragora: Whispers of the Witch Tree

Początkowo wydaje się, że historia będzie wyłącznie pretekstem do młocki, a kolejne dialogi - skądinąd bardzo dobrze napisane - zechcemy z czasem przewijać, by szybciej wrócić do rozgrywki. Kiedy jednak tempo opowieści zaczyna zwalniać, autorzy Mandragora: Whispers of the Witch Tree serwują nam bardzo ciekawy zwrot akcji. Odkrywamy wówczas kolejne, niezwykle ciekawe niuanse opowieści, przez co chce się ją śledzić dalej. Choć nie ma co ukrywać, to kolejny scenariusz traktujący o ratowaniu świata, lecz podany w bardzo ciekawej formie. Jak wszystko w Mandragora: Whispers of the Witch Tree zresztą. Aha, byłbym zapomniał - za przygotowanie fabuły odpowiada Brian Mitsoda znany z niezapomnianego Vampire: The Masquerade – Bloodlines.

Ale zanim…

Swoją przygodę z Mandragora: Whispers of the Witch Tree rozpoczynamy od stworzenia własnego bohatera lub bohaterki za pomocą rozbudowanego kreatora. Do wyboru mamy sześć klas postaci, takich jak: rycerz, tkacz płomieni (buława i piromancja), siewca magii, istota nocy (złodziej), druid i sędzia (mag bitewny). Jest więc tu trochę klasyki, trochę kombinatorstwa. Ale tego drugiego będzie znacznie więcej, bo o ile początkowo jesteśmy dość mocno ograniczeni do jednego stylu rozgrywki, tak później, po awansowaniu na 25. poziom doświadczenia, możemy korzystać z dodatkowych drzewek talentów. Dzięki temu nic nie stoi na przeszkodzie, aby - przykładowo - nasz rycerz mógł korzystać z piromancji.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree

Souls-like’owa metroidvania w 2D

Mandragora: Whispers of the Witch Tree oferuje w pełni trójwymiarową grafikę, lecz - jak już zdążyliście dostrzec - poszczególne wydarzenia ukazano z perspektywy kamery bocznej. Pod tym względem recenzowany tytuł budzi skojarzenia z Salt and Sanctuary i Salt and Sacrifice, bo najbliżej mu właśnie do wspomnianych dzieł zaledwie dwuosobowego Ska Studios. Tak czy inaczej, w przeciwieństwie do tychże, Węgrzy zdecydowali się na zaimplementowanie mapy świata, co znacznie ułatwia nawigowanie po poszczególnych lokacjach. Tym bardziej, że niczym w Elden Ringu początkowo mapa jest nieczytelna, a korzystanie z niej staje się znacznie bardziej komfortowe po odblokowaniu jej fragmentów

Jeśli po przeczytaniu powyższego akapitu komuś przypomniało się Prince of Persia: The Lost Crown, to bardzo słusznie - Mandragora: Whispers of the Witch Tree ma z tamtą grą wiele wspólnego, lecz w recenzowanym tytule nie znajdziemy tak wymagających sekwencji zręcznościowych. Gra nie prowadzi nas jednak za rączkę od znacznika do znacznika, ale główny cel zadania jest oznaczony (czasem wprost, czasem autorzy wskazują jedynie obszar poszukiwań) i nie da się go - w odróżnieniu od dzieła Ubisoftu, gdzie mieliśmy dwa tryby eksploracji - w żaden sposób wyłączyć.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree

Skróty, windy, drzwi, rozwalanie ścian…

A skoro już o samym świecie i eksploracji mowa, to w Mandragora: Whispers of the Witch Tree mamy pełno drzwi otwieranych od drugiej strony, skrótów w postaci wind czy też innych, początkowo zablokowanych miejsc (później dochodzi nawet wspinanie się po ścianach). Do tych ostatnich dostaniemy się na różne sposoby, odblokowując w toku fabuły odpowiednie przedmioty czy też zdolności. Gdzieniegdzie możemy zniszczyć podłogę, innym razem z kolei dostaniemy się do pozornie niedostępnego obszaru dopiero wtedy, gdy zdobędziemy linkę z hakiem. Rozkminianie konstrukcji lokacji, szukanie drogi, wielokrotne pokonywanie tych samych wrogów czy też przebieganie między nimi w drodze do bossa to chleb powszedni w Mandragora: Whispers of the Witch Tree. Do tego jaki pyszny.

GramTV przedstawia:

Jeśli w tym miejscu chcieliście przestać czytać, bo Mandragora: Whispers of the Witch Tree objawiła wam się jak dwuwymiarowe Soulsy, to z jednej strony macie rację, choć - jak wspomniałem już wcześniej - to nie tylko gra mocno wzorowana na twórczości studia From Software, ale i klasyczna metroidvania. Co ciekawe jednak, nie mamy tu standardowych poziomów trudności, ale możemy wejść do menu ustawień, by zmienić liczbę punktów życia naszych wrogów, zadawane przez nich obrażenia oraz stopień zużycia wytrzymałości na poszczególne akcje wykonywane przez naszą postać (domyślnie wszystko ustawione jest na 100 procent, maksymalnie możemy “zjechać” do 70 procent), co oczywiście ułatwi nam rozgrywkę.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree
Mandragora: Whispers of the Witch Tree

Kapitalny gameplay!

Mandragora: Whispers of the Witch Tree nie tylko obłędnie wygląda i brzmi (kapitalny soundtrack to zasługa Christosa Antoniou z zespołu Septicflesh), ale też po prostu świetnie się w nią gra. To zasługa bardzo dobrze zaprojektowanych lokacji. Niejednokrotnie ostatkiem sił docierałem do kolejnego “ogniska”, wracałem do centralnego punktu w świecie gry, by kupić nowe potionki, wytworzyć nową broń czy też elementy wyposażenia, zwiększyć poziom kowala lub innych odblokowanych NPC-ów, co dawało mi większe szanse na przetrwanie w dalszej fazie kampanii. Sprawdzałem statystyki broni, porównywałem zbroje, testowałem umiejętności, czyli po prostu bawiłem się grą z nadzieją, że lekko zmodyfikowany build sprawi, że lepiej poradzę sobie z kolejnymi wyzwaniami. A te nie zawsze bazowały wyłącznie na zdolności obserwowania zachowania przeciwników i wyczuciu momentu na zadanie ciosu czy też wykonanie bloku lub przewrotu. Podoba mi się to, jak twórcy w niektórych miejscach ciekawie bawią się dość skostniałą już formułą.

Na osobny akapit zasługują starcia z bossami i mini-bossami. Mandragora: Whispers of the Witch Tree w tym aspekcie również nie zawodzi, lecz trzeba mieć na uwadze fakt, że to naprawdę rozbudowana produkcja. Nic więc dziwnego, że czasem trafiamy na tego samego przeciwnika z długim paskiem życia na górze ekranu, a niektórzy - choć inni wrogowie - czasem dysponują podobnymi atakami. Nie zmienia to jednak faktu, że w przypadku bossów powiązanych z samą fabułą sprawa ma się zupełnie inaczej - Mandragora: Whispers of the Witch Tree oferuje zapadające w pamięć, różnorodne starcia, które nie są może szczególnie trudne, ale z pewnością angażujące. Odnajdą się tu więc również gracze stroniący od Soulsów ze względu na wysoki poziom trudności. W tym aspekcie Mandragora: Whispers of the Witch Tree to raczej souls-lite, aniżeli souls-like pełną gębą.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree
Mandragora: Whispers of the Witch Tree

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to myślę, że optymalizacja mogłaby być nieco lepsza. Mandragora: Whispers of the Witch Tree testowałem na komputerze Actina wyposażonym w procesor Intel Core i5-14600KF 3,50 GHz, 32 GB RAM i kartę graficzną AMD Radeon RX 7800 XT 16 GB VRAM z monitorem 4K i odświeżaniem na poziomie 144 Hz. Jako że znacząco przewyższałem rekomendowane wymagania sprzętowe produkcji, postawiłem rozdzielczość 3840 na 2160, odblokowałem framerate i wybrałem najwyższe możliwe ustawienia jakości grafiki. Efekt? Dało się grać jak najbardziej komfortowo, choć spodziewałem się większej liczby klatek na sekundę. Niemniej zawsze miałem powyżej 60 FPS-ów, a zwykle o kilkanaście więcej.

Podsumowanie

Mandragora: Whispers of the Witch Tree to dla mnie jedna z najlepszych gier tego roku i najlepszy dwuwymiarowy souls-like zaraz po Salt and Sanctuary. Produkcja ze wszech miar genialna, angażująca, przemyślana i obłędna pod względem graficznym. Dopracowana w każdym calu z odpowiednio wyważonym poziomem trudności. Taka, na którą warto byłoby czekać nawet kilka lat, jeśli śledziliście losy tego tytułu od samego początku. Już teraz wiem, że przejdę ją jeszcze raz, a może nawet i dwukrotnie, sprawdzając w akcji zgoła odmienne buildy postaci. Jako fan wszystkiego, co ma pasek życia, staminę, rolki i kapitalne walki z bossami czuje się w pełni usatysfakcjonowany.

Mandragora: Whispers of the Witch Tree
9,0
Nie trzeba wymyślać koła od nowa, ale wystarczy tylko (albo i aż) wymieszać doskonale znane mechaniki i doprawić fenomenalną grafiką, by stworzyć naprawdę wciągającą i różnorodną produkcję, jaką bez wątpienia jest Mandragora: Whispers of the Witch Tree.
Plusy
  • kapitalna oprawa wizualna i fenomenalne udźwiękowienie
  • angażujący i prosty do opanowania system walki
  • sześć różnorodnych klas postaci
  • z czasem możliwość tworzenia mieszanych buildów
  • bardzo dobrze zaprojektowane, wypełnione licznymi skrótami lokacje, które aż chce się eksplorować
  • różnorodne starcia z wrogami
  • zapadające w pamięć konfrontacje z bossami fabularnymi
  • ciekawy patent z odblokowywaniem fragmentów mapy
  • intrygująca historia, która rozkręca się powoli, ale z czasem wciąga coraz bardziej
  • całkiem niezła optymalizacja, choć…
Minusy
  • …mogłaby być lepsza
  • powtarzających walk z mini-bossami dało się uniknąć
Komentarze
5
MisticGohan_MODED
Gramowicz
16/04/2025 21:09

Wygląda ciekawie... ale z tymi różnymi klasami to bym się nie rozpędzał.

Pajonk78
Gramowicz
16/04/2025 17:31

Zagrałem jakiś czas temu w demo - po bossie odinstaliwałem i na 99% nie wrócę. Jeśli natomiast ta gra dostała 9/10 to Khazan będzie miał ile: 11/10 czy więcej? 

Harpen
Redaktor
Autor
16/04/2025 14:56
Harpen napisał:

Cześć, no to po kolei :)

1. Tak jak napisałem w tekście, startujemy z jednego miejsca, a na 25. levelu możemy odblokować inne drzewka i z nich korzystać. :) Można zrobić respec też.

2. Ciężko powiedzieć, bo miałem często na alt+tab grę włączoną, ale na pewno jakieś 35 godzin.

Wiedmolol napisał:

Dwa pytania do autora recenzji bo nie do końca jest to dla mnie jasne:1. Czy wybór klasy na początku absolutnie definiuje nam całą grę i np. wybór druida daje nam dostęp do umiejętności, do których dostępu nie ma nikt inny, czy też jest to bardziej niczym Path of Exile gdzie klasa wpływa na to z którego miejsca w drzewku startujemy? W recenzji wspomniane jest, że na 25. levelu odblokowują się inne drzewka, ale nie wiem czy to oznacza pełny dostęp do innych klas, czy tylko w ograniczonym stopniu. No i czy w grze jest mechanika respecowania drzewka?2. Ile autorowi zajęło jednokrotne przejście gry?

Aha, dla jasności, to nie jest jedno duże drzewko jak w PoE, tylko po jednym dla każdej klasy.




Trwa Wczytywanie