Producent Xboksa zrobił wiele, aby wytrącić argumenty regulatorom. Teraz ich sprzeciw może oznaczać chyba tylko dbanie o interesy Sony.
Producent Xboksa zrobił wiele, aby wytrącić argumenty regulatorom. Teraz ich sprzeciw może oznaczać chyba tylko dbanie o interesy Sony.
We wtorkowe popołudnie oczy całej branży zwrócone były na Brukselę, gdzie Microsoft zorganizował prezentację dla Komisji Europejskiej. Cel - przekonać unijnych regulatorów do zatwierdzenia przejęcia Activision-Blizzard. Tuż po tym Brad Smith, wiceprezes Microsoftu, skrócił mediom to co zaproponował urzędnikom. Do dziennikarzy nie wyszedł więc odpowiedzialny za Xboksa Phil Spencer, a ktoś w strukturach giganta z Redmond znacznie ważniejszy. Smith jest prawnikiem, w amerykańskiej korporacji zaczynał od zarządzania zespołem prawnym i od spraw korporacyjnych w Europie. W latach 2002-2015 był głównym radcą prawnym Microsoftu. To on odpowiadał za wiele procesów antymonopolowych, z którymi mierzyła się spółka. Dzisiaj ma zadbać o to, aby jego pracodawca zamknął największe w swojej historii przejęcie. Być może będzie ono game changerem dla całej branży gier wideo. Stawka jest więc ogromna.
Nic więc dziwnego, że Brad Smith przyjechał do Brukseli z workiem bardzo mocnych argumentów. Regulatorzy w USA, Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii swoje obawy co do przejęcia mają głównie w kwestii ograniczenia konkurencyjności. Najczęstsze poruszane tematy to wycofanie Call of Duty z PlayStation. Siła marki jest tak ogromna, że nawet regulatorzy nie chcą dopuścić, aby ktokolwiek był zmuszony do przesiadki na ekosystem Xboksa. Część rynkowych komentatorów twierdzi, że więcej jest w tym dbania o interesy Sony niż konsumentów. Patrząc jak rekordowo wielkie działa wytoczył zarządzający PlayStation Jim Ryan, wydaje się że sporo w tym prawdy.
Wszystko potwierdzi lub zaprzeczy decyzja regulatorów. Werdykty pojawią się na wiosnę. Już teraz jednak widzimy, że Microsoft używa bardzo mocnych argumentów, aby udowodnić że przejęcie nie zachwieje rynkiem czy nie doprowadzi do monopolu. Brad Smith twierdzi, że nie ma na to większych szans. Wtorkowe przesłuchanie odbyło się przed Komisją Europejską, a więc przedstawiciel Microsoftu sporo mówił o sytuacji w naszym regionie. Według niego w 2022 roku rywalizacja między dwoma gigantami to dominacja Sony, które ma aż 80% udziałów w tym wycinku rynku. Jeszcze większa różnica występuje w Japonii - 96% vs 4%. Smith twierdzi, że globalnie sprzedaż PlayStation jest obecnie dwukrotnie wyższa niż Xboksa. W całym cyklu życia obecnej generacji szacuje się, że PS5 znalazło 32 mln nabywców, a Xbox Series X|S około 20 mln. W wystąpieniu wiceprezesa Microsoftu pojawiły się też ciekawe liczby dot. gier na wyłączność. Tych Sony ma mieć 286, a główny konkurent tylko 59. Smith twierdzi również, że tylko dwie produkcje japońskiej korporacji dostępne są na Xboksie (np. seria MLB The Show), z kolei analogicznie Microsoft ma aż 58 takich tytułów (zakładam, że w większości jest to katalog Bethesdy i Minecraft). Call of Duty ma być kolejnym.
Microsoft twierdzi, że przyszłością jest multiplatformowość. Od razu zaznaczę, że podchodziłbym do tego ostrożnie. Xbox ma wiele gier, które nigdy nie pojawią się na PlayStation i ta liczba na pewno będzie rosnąć. Call of Duty może pozostać multiplatformowe, bo inaczej może zaszkodzić to transakcji. Podobnie ma się sytuacja z Minecraftem. Microsoft nie ma jednak problemów z tym, aby jego gry pojawiały się też na Steamie. W końcu na koniec dnia chodzi o pompowanie wyników finansowych, a nie wyłączność samą w sobie. Te z roku na rok są coraz lepsze. W 2022 roku Xbox wygenerował aż 16,22 mld dolarów przychodu. Nie powinno więc dziwić to, że Brad Smith obiecał regulatorom dalsze poszerzanie tej strategii i ekspansja na dwie kolejne platformy.